Rozdział XXXIII

11.8K 880 7
                                    

- Sam czy ty zdajesz sobie sprawę co naprawdę się stało?

Słysząc moje słowa bez wahania wpił się w moje usta. Nie odwzajemniłam tej napaści. Był brutalny i zachłanny. Od Fostera, aż buchała złość. To nie był pocałunek, raczej kolejny cios w moją wyniszczoną psychikę.
- Skończyłeś? - zapytałam, gdy oderwał się od moich ust,
- Tak.
- Dobrze, więc teraz możesz mnie już odliczyć z tej twojej porąbanej listy dziewczyn ze szkoły, które całowałeś.
- Zrobione, a co do naszego drugiego zakładu?
- Nic się nie zmieniło Foster.
Coś zamigotało w jego oczach... Zobaczyłam w nich zawód i jeszcze większą złość.
- Zgodnie z umową zostawiam Cię w spokoju. - powiedział twardo,
- Jasne.
Było mi już wszystko jedno. Marzyłam tylko by zniknął z mojego życia razem z całym chaosem, który ze sobą sprowadził.
- Jesteś pewna? - po raz ostatni zapytał,
- Jak najbardziej.
Po moich słowach wyszedł bez pożegnania trzaskając przy okazji drzwiami. Zostałam sama, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza od nadmiaru emocji.

Kiedy uporałam się z zamknięciem baru, samotnie wróciłam do domu. Idąc przez prawie puste ulice czegoś mi brakowało. Zatrzymałam się dopiero na moim podjeździe i spojrzałam za siebie. Nikogo nie było.
Zostawił mnie w spokoju. Odszedł. Na zawsze.
Poczułam się wolna i jednocześnie pusta w środku. Cały stres ostatnich tygodni uleciał ze mnie odbierając mi resztki energii.
Nie pamiętam powrotu do łóżka, byłam zbyt zmęczona by myśleć. Na zajutrz obudziłam się w swojej pościeli. Przeciągnęłam się i wstając udałam się do łazienki. Dzisiaj sobota, więc moja rodzinka pojechała na zakupy. Mogłam się nareszcie odespać ostatnie zerwane noce. Wypoczęta i świeżo po prysznicu zjadłam syte śniadanie. Siedząc przed telewizorem i popijając mocną herbatę uznałam, że teraz moje życie będzie wprost cudowne!

Posprzątałam cały dom łącznie z moim pokojem, który aż lśnił. Wyjrzałam przez okno chcąc sprawdzić jaka jest pogoda. Mój wzrok przyciągnęło jednak drzewo pod którym widziałam Fostera. Ja naprawdę... Nie ważne.
Moi rodzice wraz z siostrą wrócili około drugiej, ale rzuciłam im tylko cześć i szybko wyszłam.
Słońce świeciło w pełni, więc pogoda była idealna na spacer. Postanowiłam zwinąć Lil z domu i zjeść coś w Błękitnej Lagunie.
- Hej Stara!
- No hej, a ty co taka radosna Sam?
- Zaraz Ci opowiem, a teraz zabieram Cię na obiad.
- Ale...
- Zjemy w barze Marko.
- Mamo! Tato! Wychodzę z przyjaciółką! - rzuciła zakładając szybko buty,
- Baw się dobrze, Skarbie! - odpowiedzieli jej rodzice gdzieś z głębi domu.
Szłyśmy przez chwilę w ciszy, a ja zachwycałam się pięknem całego wszechświata.
- Dobra gadaj mi tu zaraz o co chodzi!
- Od dzisiaj moje życie zmieni się na lepsze. Właściwie zaczynam zupełnie nowy rozdział i zamierzam cieszyć się każdą chwila.
- To ja już nic nie czaje! - westchnęła zrezygnowana blondynka,
- Will Foster zniknął z mojego życia na zawsze! - krzyknęłam rozanielona,
- Zabiłaś go!?!
- Nie, ale byłam tego blisko, gdy mnie molestował...
- ON CO ZROBIŁ?
Odpowiedziałam jej szybko ze szczegółami co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Słuchała mnie uważnie czasami zadając pytania i potakując na znak, że rozumie.
W ten sposób dotarliśmy szybko do baru i usiadłyśmy przy ladzie. Zaraz przed na mi pojawił się Marko. Przywitał się z nami ciepło, a z moją przyjaciółką nawet za ciepło. Odchrząkałam by w końcu odkleili się od siebie. Zamówiłyśmy to na co miałyśmy ochotę i wróciłyśmy do przerwanej wcześniej rozmowy.
- W ten właśnie sposób uwolniłam się od tego buraka. - zakończyłam moją opowieść.
Jednak z miny mojej przyjaciółki wyczytałam, że nie podziela mojego entuzjazmu.
- Wiesz, że teraz wszystko się zmieni?
- No pewnie że się zmieni. Na lepsze.
- Sam czy ty zdajesz sobie sprawę co naprawdę się stało?

Mój udawany facetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz