Raz. Dwa. Trzy. Dzwoni budzik. Kolejny dzień. Z mojego życia. Kim jestem? 15-latkiem o imieniu Tim. Mieszkam sobie i żyje na swojej dzielnicy katowickiej.
Pobudka o 6.30. Magiczny poniedziałek... Czas do szkoły. Gdzie czekają ONI. ONI czyli kto?- zapytasz... Nie są to moi koledzy. Wręcz przeciwnie. Wrogowie? Prześladowcy? Ooo... tak brzmi lepiej.
Matka i ojciec już dawno na nogach. Ojciec zajęty czytaniem porannej gazety. Matka przygotowywaniem śniadania.
Skąd to wiem? Zawsze tak jest.
Wyskakuję z łóżka niechętnie. Ubieram szybko czarno-białe adidasy marki nieznanej, czarne spodnie oraz biało- czarną bluzę z krwawym napisem "Dark Dreams". Myk do łazienki i szybciutko na dół po schodach. A no i oczywiście po drodze skoczyłem do pokoju po mój plecak i fon ze słuchawkami. Jednym słowem zestaw każdego nastolatka.
Siadam obok swojego taty, który nie zwrócił na mnie większej uwagi.
Wiesz jego pasja- polityka i te sprawy.
Matka pyta:
- Timmy? Spakowałeś swoje leki?
- Tak- odpowiadam, żując kanapkę z masłem orzechowym.
- Pamiętaj, po szkole wybieramy się do dr. Klapensa.
- Pamiętam...
- A i jeszcze jedno- obraca się do mnie.
- Tak?
- Uśmiechnij się. - ...- ja i moje milczenie w takich chwilach.
Potem już tradycyjnie wolnym krokiem w kierunku szkoły. Jednakże ten wolny krok nie trwa nigdy długo. Kiedy wchodzę na ulicę Soksów od razu przyspieszam. Zawsze przeklinam tą ulicę. To od niej każdy dzień staje się złym dniem. ONI zawsze mnie tam zahaczają. Zdarzają się te piękne dni, gdy ICH nie ma. Ale to rzadkość.
Tym razem jakoś mi się udało minąć bezpiecznie tamte tereny. Przez myśl przeszło mi, że ten dzień będzie lepszy i inny.
Skręcam i nagle pojawia się ON.
- Hello Timmy- wita się z czystą ironią w głosie.
-... - Co taki małomówny jesteś? Znasz umowę? Kasę dajesz i masz częściowy spokój.
- Czy ty się kiedykolwiek ode mnie odpieprzysz???
- Nie licz na to- słyszę po raz kolejny ten psychiczny śmiech- Pamiętaj Timmy, jestem twoim KOSZMAREM.
Odchodzi ode mnie. Szczerze już mam dość.
Za pewne chcesz wiedzieć kim ON jest? Otóż jak się domyślasz to gościu ze starszej klasy. Taki tam nieuchwytny huligan szkolny. Ino nie jest jakimś dresiarzem czy kimś. Ja bym powiedział, że wygląda jak totalny pedał. W końcu kto nosi głównie fioletowe ciuchy? To już samo mówi za się. A jak ma na imię? Vincent. Wiesz poza tym ma swoje grono. Takich 2 goryli co wydają się nie grzeszyć rozumem. Całe moje życie zastanawiam się dlaczego od podstawówki to oni mnie prześladują.
Wiesz jestem osobą bardzo małomówną, spokojną, cichą, zamkniętą w sobie...
Nie mam przyjaciół ani w klasie, ani poza nią.
A ta trójca mi tylko uprzykrza życie. Różnymi numerami. Od podduszania do okradania, przez najrozmaitsze sytuacje. I nikt nie ma na nich haka. Na prawdę nikt. Nienawidzę ich.
Też byś znienawidził... uwierz.
To przez nich od pełnego radości dziecka stałem się osobą wiecznie smutną. A blizny na rękach świadczą o bliznach psychicznych, które oni mi zadali. Głównie oni... Dlatego też muszę brać leki. Co 2 tygodnie jestem na wizycie u swojego psychiatry dr. Klapensa.
Ale szczerze? I tak to gówno daje. Bo poza tym, że nie mam myśli samobójczych ani chęci do kaleczenia się dalej zakładam maskę. Maskę obojętności, martwego wzroku i ciszy.
Welcome to My World.
CZYTASZ
Just Save Them /FNAF
FanfictionTim Waterson- nastolatek z depresją i bliznami na rękach. ON- psychopata, który nigdy się nie zawahał. Wieczni wrogowie- wieczna walka.