3. Where am I?

1K 92 11
                                    

Nie czuję się ciężko. Wręcz lekko.
Postanawiam po chwili otworzyć oczy.

Gdzie jestem? Pytam sam siebie.
Widzę korytarz. Długi, jakby nieskończony, biały. Po bokach z każdej strony drzwi. Wszystkie takie same.
Stoję w miejscu. Spoglądam na siebie, na swoje ręce. Orientuję się, że nie czuję bólu.
A cięcia, moje własne blizny? Ich nie ma. Nic z tego nie ma.
Po chwili myślę, że pewnie znajdę światełko w tunelu itd.
Jednak po sekundzie czuję, że mam iść. Po drodze sprawdzam każde drzwi. Trwa to w nieskończoność. Takie mam wrażenie... Próbuję je otworzyć. I nic.
Zaczyna mnie to irytować.
A wiem, że muszę znaleźć te właściwe.
Mam wrażenie, że mijają godziny...
W pewnym momencie czuję się obserwowany. Obracam się, ale wędruje za mną ciemność. Jakaś otchłań bez dna...
Pięknie utknąłem...
Potem budzi się we mnie nadzieja. Widzę lekko uchylone drzwi w tym korytarzu. Wchodzę od razu. Znajduję się w takim szklanym pomieszczeniu. A na środku krzesełko.
Nie wiem po co, ale siadam na nim.
Światła gasną. Czyżbym przyszedł na jakiś film? Jeszcze mi pop corn mogli dać.
Wpatruję się w szklany ekran przed sobą.
Na tym ekranie pokazuje się moje ciało... Odruchowo obracam wzrok.
Wiedziałem, że on mnie zmasakruje... Ale żeby wnętrzności z kogoś wyciągać? I rozrzucać w lesie? Zapada zmrok. A po mnie zostają już tylko kości.
Okropny widok... Gdy pożerają twoje ciało dzikie zwierzęta.
Obraz zmienia się.
Widzę moich rodziców martwią się. Nie śpią przez całą noc. Myślą, że uciekłem, ale że wrócę.
Mylą się.
Wstaję z krzesła, podchodzę do ekranu... Przyglądam się zapłakanej twarzy matki. Jestem wściekły... Mam ochotę rozwalić ten ekran. A zarazem iść do swoich rodziców i powiedzieć im, że żyję. Ale nie mogę. Co za bezsilność...
Obraz zmienia się.
Widzę Lili z jej siostrą.
Nie ogarnia co się stało... Wyglądało to tak jakbym zostawił jej siostrę.
To smutne.
Chyba nastaje nowy dzień.
Moim rodzicom mija w milczeniu i smutku.
Zawiadamiają policję, że nie wróciłem. Zaczynają się poszukiwania.
Nie wiem jak, ale nie znajdują mojego ciała. A śledztwo jest w okolicach pizzeri.
Widzę myśliwego z psem.
Znajdują moje szczątki.
Sprawa toczy się.
Dla nich miesiącami. Dla mnie sekundami.
Sekcja niewiele wykazuje. Sprawa zawieszona.
Zero sprawiedliwości. Jestem wściekły.
Potem widzę obrazy ze swojego życia. Cała moja przeszłość leci mi przed oczami. Od narodzin aż do śmierci. Przy scenach z mojej śmierci podchodzę do tego ekranu.
Czuję załamanie nerwowe.
I nagle widzę pęknięcia. Dziwi mnie to. Ekran powoli pęka. Nagle szyba rozsypuje się. Odłamki szkła lądują pod moimi nogami. Spoglądam na nie z lekkim zdziwieniem.
Patrzę przed siebie w głębinę czerni, która była za ekranem. W tej głębinie widzę takie 2 światełka. Przypominają oczy. Potem pojawia się szeroki uśmiech. Nie boję się. Jestem raczej zaciekawiony tym czymś/ kimś.
W pewnej chwili zauważyłem, że nie jestem już w tamtej sali.
Jestem dosłownie w ciemności i mam wrażenie, że nie mam gruntu pod nogami.
Jednak nie spadam. Zaś te oczy i uśmiech wydają się zbliżać do mnie... Znikają.
Po chwili lecę w dół. O coś uderzam.
W tej chwili zamykam oczy. Decyduję się je otworzyć. To co zobaczyłem cholernie mnie zaskoczyło... Słyszę głosy.
Widzę znowu ciemność. Ale wiem, że nie wiszę już w próżni.
Znowu czuję wściekłość. Ogromną. Czuję chęć mordu.
Nagle słyszę spokojną melodię.
To mnie uspokaja i wycisza w środku.
Ogarnia mnie chęć snu...


Just Save Them /FNAFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz