6. Wind up my music box

874 79 6
                                    

Od kilku dni mam stałych towarzyszy.
I nie mówię tu o innych animatronikach.

Są to dzieci. W wieku 7- 10 lat. Czuję się jakbym był ich niańką. 4 chłopców i 1 dziewczynka.
Każdego dnia przychodzą tutaj.
Kiedy inne dzieci lecą do innych animatroników one zostają, opowiadają mi o sobie na swój dziecinny sposób, a ja bawię się z nimi.
Jedynym co mnie martwi to to, że są to dzieci z mojego snu. Są kropka w kropkę identyczne.
Mam na nie oko.
Pilnuję żeby bezpiecznie wróciły do swoich rodziców po zabawie ze mną.
To jest swego rodzaju troska. Ale uwierz to jest trudne ich upilnować.
Na serio przywiązałem się do nich. Mimo wszystko...
Staram się być uważnym. Nie przegapić żadnego szczegółu i podejrzanego zachowania ze strony Vincenta. Jednak to urodzony aktor. Świetnie się maskuje i trudno czasami wyczuć moment, w którym ON chce działać.

***

Mijają tygodnie.
Moja czujność jest słabsza.
W końcu nic się nie stało jeszcze.
Pewnego dnia budzę się standardowo w swoim pudle. Uchylam wieko. Nie jestem w swoim room'ie. Zasadniczo nie wiem co się dzieje. Przez myśl przeszło mi, że wiozą mnie do naprawy.
Jednak nie jestem w jakiejś ciężarówce czy czymś.
Rozglądam się po pomieszczeniu. Jestem w piwnicy.
"Ciekawe w jakim celu mnie tu przenieśli?"- zastanawiam się.
Wyłażę ze swojego "domku".
Chociaż tyle, że światło jest zapalone.
Wszystkie nagrody dla dzieci również tutaj są.
Dziwne...
Na moim pudle nakleili kartkę z dużym napisem "Niebezpieczeństwo".
Poniekąd jestem tym zaskoczony...
Mniejszym drukiem napisali coś takiego:
" Obiekt straszy po nocach, wykazuje własną wolę. Liczne skargi na straszny wygląd oraz dziwny płyn z oczu. Obiekt obserwujący."
- Jaki płyn z oczu?- pytam sam siebie.
Przecież nie dają mi smaru czy czegoś...
A co do własnej woli to chyba nie za dobrze udawałem robota...
Tylko co to ma znaczyć "obiekt obserwujący"? Ech. Trudno.
Chyba póki co mnie będą chcieli zostawić tutaj...
Zaczynam myśleć co z dzieciakami. Modlę się w myślach, żeby tylko ten szaleniec im krzywdy nie zrobił.
Jednak czuję, że to nieuniknione... Jedynym "plusem" tej sytuacji jest to, że będę miał stały wgląd w plany Vincenta. Poza tym sytuacja jest beznadziejna. Już nie będę mógł mu przeszkodzić. Idę o zakład, że to jego sprawka, że tutaj jestem.
Spoglądam na biurko- puste, nie wliczając ołówka.
Szuflada też pusta poza arkuszami papieru.
Widać zabrał swoje graty, żeby nikt nic nie wyczaił.
W dalszej części piwnicy stoją puste beczki. A przy ścianach półki. Puste, zakurzone, z pajęczynami. Między nimi stoi stara szafa. A w niej pudło.
Szczerze to jest bardzo oczywista kryjówka moim zdaniem.
Oczywista, bo niestaranna i wręcz na wierzchu.
Chyba nikt tutaj nie schodzi.
Albo przynajmniej nie w te tereny z beczkami.
Kurcze... Tu jest wszystko... Te JEGO rysunki, plan, notatki...
A na samym dnie znajduję błyszczące w świetle narzędzie...
Zaraz myślami wręcz frunę do tamtych chwil...
Po piwnicy rozlega się cichy brzdęk. Nóż upada.
Otrząsam się z zamyślenia.
Wrzucam wszystko do środka w kolejności w jakiej było, wkładam pudło do szafy i zamykam. Zawracam do swojego pudełka. Kiedy słyszę, że ktoś otwiera drzwi zaczynam biec.
Szybko wskakuję i zamykam pudło wiekiem.
Czekam.
Ktoś się zbliża. Mam wrażenie, że ktoś przystaje przy moim pudle.
Na wszelki wypadek udaję wyłączonego/ śpiącego.
Po chwili ciszy owy ktoś otwiera pudło. Podnosi moją "głowę" do góry, tak żebym patrzył mu w oczy. Oczywiście to Vincent. Zaraz czuję przypływ gniewu i wspomnień. Ledwo co wstrzymuję się od wszelkich ruchów i wyskoczenia na NIEGO.
ON tylko patrzy, bada mnie, wręcz przewierca wzrokiem.
W końcu odpuszcza. Jednak robi coś co mi nie pasuje.
Nakręca pozytywkę.
Mój gniew znika, znowu usypiam.
Teraz wiem do czego ona służy.
W "tajemnicy" gdy czuję wściekłość i gniew, uspokaja mnie i sprawia, że usypiam.
Gdy nie czuję gniewu nic ona nie wnosi...
Czyżby on to wyczaił? Może, gdy czuję złość, w jakiś sposób się to uwidacznia... Nie mam pojęcia.


Just Save Them /FNAFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz