Do budki ze Springiem przychodzi młody chłopak, wyraźnie wyluzowany, w stroju roboczym i żujący gumę. W ręce ma pudło z narzędziami. To za pewne ten "fachowiec", którego wezwał ten biznesmen.
- Cześć króliczku- wypluwa gumę gdzieś w kąt- No no... Niezła kupa złomu...
Zakłada rękę na rękę i lustruje wzrokiem Springtrapa. Przez ułamek sekundy na tej króliczek morderczce zauważam coś na cień lekkiego podenerwowania.
- Hmm zobaczymy jedną rzecz...- po chwili zaczyna obmacywać króliczastego w każdym możliwym miejscu w poszukiwaniu magicznego przycisku włączającego. Z automatu wybucham cichym śmiechem. Niestety, ale nie jestem jednocześnie osobą, której nikt nie słyszy. Dlatego muszę się pilnować pod tym względem.
Z początku żałuję, że nie wziąłem ze sobą jakiejś kamery. Jednak po 1 godzinie, w której chłopak męczy się z szukaniem a nie faktycznym przeglądem staje się to nudne.
Podchodzę bliżej i staję za chłopakiem. I w pewnym momencie jego ręka wędruje na jego prawe przedramię.
Królik nagle drgnął. Po chwili podnosi głowę i zaczyna się rozglądać.
"Niezła gra aktorska Vincent" myślę.
- Cześć Springtrap!- "wita się" pan doświadczony mechanik.
- Ktoś-oś mnie-e wołał-łał?- pyta królik.
Kręcę z niedowierzaniem głową. Trzeba przyznać, ale jakoś osobiście nie umiałbym się tak jąkać będąc maszyną. Klepnąłem królika w ramię na co on spojrzał w moją stronę. Widzę w tych oczach nutkę zdziwienia, ale nic poza tym.
- Dobrze króliczku, w tym układzie zaczekasz tutaj na swojego pana.- mechanik znowu naciska przedramię królika, na co on udaje, że się wyłącza.
Chłopak wesoło pogwizdując wychodzi.
- Nieźle grasz- zwracam się do Vincenta.
- Też byś umiał, gdyby ktoś cię obmacywał z każdej możliwej strony- warczy, cały czas w tej swojej pozycji rzekomego wyłączenia.
Nagle wbiega do nas pan biznesmen, któremu zachciało się odbudowy. Za nim zdyszany leci mechanik, który, gdy w końcu przystaje, bierze kilka głębokich wdechów.
- No to już mów mi jak to zrobiłeś?- zwraca się do niego szef z iskierkami szczęścia w oczach- Albo ważniejsze! Jak go włączyć?
Po unormowaniu oddechu mechanik podchodzi bliżej królika.
- Przycisk włączający ma na prawym przedramieniu- wskazuje rzekome miejsce.
- Włącz go!
Po chwili króliczasty porusza się jak gdyby nigdy nic po pomieszczeniu. Najpierw trochę kulał przy tym, ale ostatecznie już bez większego uszczerbku swobodnie się może poruszać.
- A mówi?- po chwili ponownie odzywa się szef z dziką fascynacją patrząc na króliczastego.
Chłopak skina głową.
- Ile ci płacę?
- Cóż zważywszy na zużyty czas plus to z czym miałem doczynienia oraz trudności w naprawie... 300zł.
CZYTASZ
Just Save Them /FNAF
FanfictionTim Waterson- nastolatek z depresją i bliznami na rękach. ON- psychopata, który nigdy się nie zawahał. Wieczni wrogowie- wieczna walka.