Pewna osoba już wcześniej odkryła, kto będzie zdrajcą. Więc tak gratulacje przede wszystkim.
Chociaż chciałam to tak rozmieścić na początku, ba nawet mi się to udało, że i Golden był podejrzany i teoretycznie miał swoje powody.
Przy okazji zastanawiałam się czy nie zrobić tutaj pary w stylu PGxJeremy ale uznałam, że tu już jest i tak wystarczająco mocny wątek gejowski więc tyle z tego wyszło. I na wstępie powiem, że tak czy siak (czyli nawet gdybym zamieściła tą niby historię "miłosną") to by wyszło praktycznie na to samo, bo przynajmniej PG ma motywy żeby później rozpieprzyć w pył wszystkie animatroniki ;v
To tyle. Musiałam to zamieścić na początku, ze względu na długość a po sobie wiem jak wszyscy lubią pomijać notki od autorów xD~MangleTheGirlFox
_____________________
Po tej ciężkiej konwersacji chcę pójść do Jeremy'ego.
W sumie chyba odsapnąć, bo póki co wydaje mi się on jedyną, "normalną" osobą.
Przez to wszystko zupełnie zapominam o samobójstwie mojej matki. Jedyny plus póki co.
Szukam Jeremy'ego.
W biurze o dziwo go nie ma.
Trochę mnie to zaskakuje.
Jednak swoje rzeczy zostawił.
Chcę go poszukać, i nie wiem czemu, ale " coś" każe mi lecieć do kącika z białym lisem, w którym teoretycznie robot powinien być.
I po chwili słyszę Jeremy'ego.
- Jasne jasne... Wiem co mam robić, już się o to nie martw.
- "Bla bla bla w telefonie"
- Tsa wiem, miałem szczęście...
- "Bla bla"
- Oj weź się tak nie denerwuj. Póki mi ufa nikt mnie tu nie tknie.
- "Bla bla"
- Tsa. Niby duch a tak łatwo go oszukać. Ciekawy jestem jak by zareagował, gdyby się dowiedział, że to ja zabiłem tą laskę.
- "Bla bla"
- "Śmiech" Dobra ja lepiej wracam do pracy. Pa kuzynie.
W trakcie tej rozmowy chłopak stoi tyłem do drzwi.
Każde jego słowo nie tyle co boli, ale raczej podnosi we mnie ciśnienie.
Kiedy tylko wspomina Lili jestem już za nim.
Za pewne z furią w oczach, która się jeszcze nie obudziła zupełnie.
Chłopak odkłada telefon do kieszeni i obraca się.
Nie denerwuje się wcale.
Raczej robi niewinną minę i, jak gdyby nigdy nic, pyta:
- Hej Timmy... Coś się stało?
- ZA-BI-JĘ CIĘ!- wybucham.
Moja furia się budzi właśnie.
Momentalnie chłopak otrzymuje taki cios w brzuch, że leci przez połowę pokoju i ląduje na ścianie.
- Au... A to za co Tim?- mimo wielkiego bólu na jego twarzy pojawia się ironiczny uśmiech.
- Dobrze wiesz za co!Podchodzę, chwytam jego ramię i miażdżę.
Chłopak ani nie drgnął.
Jeszcze bardziej mnie to denerwuje.
Przy okazji dochodzę do wniosku, że będę ze sobą nosił ostre narzędzia aby móc torturować tych, którzy tak bardzo mnie wkurzą.Nie mam zahamowań.
I szczerze nawet dekoracje mogą posłużyć jako narzędzie mordu.
Swoją własną pracę kończę na mocnym pobiciu.
Jednak zamiast go dobijać taszczę go przez połowę pizzeri.
Zapytasz w jakim celu?
A no po to, aby ci którzy chcieli go zabić, również mieli z tego tą frajdę.
Gdy wpadam wściekły do pokoju, w którym żywo rozmawiają natychmiast milkną przerażeni.
Jednak po chwili są zdziwieni, a zarazem uradowani widząc pana strażnika ciągniętego przeze mnie w ich stronę.
- Wykończcie go!- rzucam tylko tyle.
Nie chcę widzieć, co oni mu robią.
Wystarczą mi jego krzyki.
Opuszczam więc pokój.
Opieram się o ścianę obok i siadam. Robię kilka wdechów.I dopiero powoli zaczyna do mnie docierać co ten (wstaw sobie dowolne niecenzuralne słowo) zrobił...Dopiero teraz czuję ból z tego powodu, czuję się wręcz wykorzystany. Zaufałem mu, on jedynie chciał mnie dobić...
Nie chcę wnikać jakie relacje wiążą/ wiązały go z NIM.
Jak dla mnie mogą/mogli być równie dobrze rodziną albo i nawet parą.
Tak na prawdę nie interesuje mnie to.
Nastaje ciężka cisza.
Krzyki tego pierdolonego strażnika ustają.
Zakładam, że właśnie go wykończyli.
Przynajmniej jeden ze znienawidzonych przeze mnie ludzi zginął.
Teraz nadchodzi kolej na tego psychopatę w fioletowym mundurze.
CZYTASZ
Just Save Them /FNAF
FanfictionTim Waterson- nastolatek z depresją i bliznami na rękach. ON- psychopata, który nigdy się nie zawahał. Wieczni wrogowie- wieczna walka.