33. It' s not the end...

545 48 13
                                    

- Że jak?!- o nie. To jakaś pomyłka... Jakieś niedorzeczne żarty z ich strony. Jak już to oni powinni z NIM zostać i GO niańczyć...

- Spokojnie Tim. Taki jest wyrok. Macie zostać z NIM i GO pilnować.

- Chyba was pojebało...- chwytam się za głowę w geście rozpaczy

- My nic na to nie poradzimy... Powodzenia.

Patrzę na resztę wzrokiem zbitego psa. Oni też wyrażają w bardzo podobny sposób ten entuzjazm.

- Ej czekajcie!- zatrzymuję ich, gdy mają odchodzić- Wiecie może ile mamy z NIM wytrzymać...?

- Tak długo dopóki się nie dogadacie i dopóki wasze relacje się nie "ocieplą".

- Nie no ten świat to chyba jeszcze bardziej pojebało... Przecież to jest niemożliwe, nierealne kurwa!- nie mam mocniejszych słów ukazujących moją złość. Normalnie brak mi słów na to.

Jeśli my się z NIM w jakikolwiek sposób dogadamy a co dopiero zakolegujemy to chyba nawet po końcu świata nie nastąpi.

Przecież nie da się skumplować jak gdyby nigdy nic z kimś kto ci tyle zabrał! Nie da się! Przecież ja GO nienawidzę! Oni zresztą też.

Jak ja to mam do cholery jasnej zrobić?!

Tym sposobem moja wściekłość od nowa ożywa.

- Ale... Nie martw sie...- klepie mnie po ramieniu jeden z tych duchów- koszmarów...

- Niby jak mam się nie martwić?!- krzyczę załamany.

- Pamiętaj o twojej sile. ON jej nie ma. To twoja przewaga. Nie będzie mógł ci w żaden sposób podskoczyć.

- Ech...- macham ręką w geście rezygnacji. Czyli... Mimo, że nie zginął będę mógł się nad NIM pastwić. Ale niech sobie nikt nie myśli, że jestem za to wdzięczny.

Bo właśnie nie jestem...

Chyba zacznę pisać przeróbki piosenek w stylu zamiast "Kocham cię życie" na "Niecierpię cię życie"...

Momentalnie gotuje się we mnie. W tym momencie podchodzi do mnie Goldie, chwyta mnie za ramię i wyszeptuje:

- Nie przejmuj się. Przejdziemy przez to.

Jego słowa uspokajają moją wewnętrzną burzę. Gdyby powiedziałmi to ktoś inny prawdopodobnie oberwałby mocną docinką z mojej strony. Ale nieee... nie on.

Patrzę tylko w dal za oddalającymi się sylwetkami nastolatków.


Mrugam. Moje oczy palą. Znowu jesteśmy w pizzeri. W miejscu, w którym byliśmy. W sekretnym pokoju.

Z nienawiścią w oczach patrzę na królika, który leży plackiem na podłodze.

Po chwili robot chwiejnie podnosi się do siadu.

Przeciera oczy, próbując coś zobaczyć. Ech no tak... Zawsze tak jest, gdy człowiek z ciemnego świata wraca do żywych.

Just Save Them /FNAFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz