Jestem tak słaby, że usypiam.
Jednak jestem tak jakby w pół śnie i pół jawie. Słyszę głosy. Gadają o tym wszystkim. Wiem, że dalej jestem w uścisku Goldena. Decydują się zanieść mnie do Marionetki.
Nie mam pojęcia kto podejmuje się tego zadania. Czuję się tak lekko. Jednak nie umiem się wybudzić. A może po prostu nie chcę? Może podświadomie zdaję sobie sprawę, że po pobudce czekają mnie kolejne problemy a przy tym złość i ból?
Trudno powiedzieć.
Ktoś układa mnie gdzieś... To moje pudełko za pewne. Takie mam przeczucia.
Staje się coś dziwnego. Czuję coś na wargach. A ściślej czuję, że ktoś mnie pocałował. Dziwne, ale w tej chwili mój ból znika i nie istnieje. Zastępuje go uczucie takiej błogości. Nawet chcę żeby ten pocałunek trwał i trwał. Nie, nie otwieram oczu.
Zdaje mi się, że gdybym je otworzył ten pocałunek okazałby się iluzją, złudzeniem... A szczerze nie chcę tego.
Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Również i ten moment.
Potem już słyszę tylko muzyczkę z pozytywki. Wreszcie mogę odpocząć
Sen to jedyne co dobrego nas spotyka.
Takie oderwanie od świata. Na moment można zapomnieć o tym co złe w naszym życiu. Wtedy przynajmniej nie istnieje ból.
To jest piękne. Nie czujesz nic. Albo raczej czujesz się tak jakbyś był kimś innym.
Chyba że chodzi o koszmary.
Coś wyrywa mnie ze snu.
A dokładniej śmiech.
Ten psychopatyczny śmiech, który jest mi tak znany...
Chcę go zabić. Tylko tyle... zabić... Sprawić, żeby nie istniał, żeby już więcej nie tknął mnie ani innych ludzi.
Tacy jak oni nie mają prawa żyć... Nie... To nie są ludzie... To są potwory żywiące się ludzką krzywdą.
Ino jak to przerwać? Jak przerwać ten cykl mordu? Jak go powstrzymać?
Bez zastanowienia wylatuję z pudła. Jestem niewidzialny, jednak mimo to moje nerwy buzują.
Oj bój się... Ja już nadchodzę...
W moim sercu wszelka litość znikła.
Wpadam do pokoju na przeciwko.
ON rozmawia z kimś przez telefon.
- Oj tak... Świetnie się spisałeś. Zobaczysz! Razem obejmiemy rządy w tej pizzeri, zniszczymy ją.
Ktoś coś mówi po drugiej stronie słuchawki.
- Nie martw się. Nie zabiją cię. To tylko słabeusze. Boisz się dzieci?- zaczyna kpić z nas- Oni wszyscy to durnie i debile. Chcą przede wszystkim mojej śmierci, ale ja się im nie dam...
CZYTASZ
Just Save Them /FNAF
FanfictionTim Waterson- nastolatek z depresją i bliznami na rękach. ON- psychopata, który nigdy się nie zawahał. Wieczni wrogowie- wieczna walka.