- Chyba już wam wszystko powiedzia...- urywam.
To nie są moi "podopieczni" ino... Lili.
- Tim? - ma blady uśmiech na twarzy.
Jestem w szoku.
Nie mogę z nią rozmawiać mimo, że bardzo bym chciał.
Znikam natychmiast w sensie dosłownym.
Ona odchodzi przygnębiona.
To smutne, ale nie chcę jej w to wplątywać. Ma swoje życie, ja już praktycznie nie mam... W końcu należę do tych martwych.
Śledzę ją wzrokiem.
Wychodzi z pizzeri. A za nią wręcz wyfruwa Vincent.
" O nie... Co to to nie. Nie pozwolę ci jej skrzywdzić gnoju"- myślę i lecę za nimi.
Nie mam zamiaru się pokazywać, ale przy moich zdolnościach na pewno wybiję MU ten pomysł z głowy.
Lili na swoje nieszczęście chce iść do domu na skróty przez las. Nawet nic nie podejrzewa, że ktoś za nią idzie.
Kurde muszę szybko działać.
Gdy Lili jest już w lesie, a ON jeszcze nie, wpadam na NIEGO z całej siły. Wywraca się na ziemię zupełnie oszołomiony.
Zrobiłbym coś więcej, ale zamiast tego szybko mknę do Lili.
Kiedy jestem praktycznie obok niej pod tym płaszczem niewidzialności mówię do niej:
- Biegnij!- ona przystaje zdziwiona.
- Tim?
- Biegnij! Nie zatrzymuj się!
Ona posłusznie zaczyna biec.
Jest już daleko, nie widać jej, gdy Vincent przychodzi na miejsce, w którym ją "ostrzegłem".
- Szlag...- mówi sam do siebie i zawraca.
Nagle doznaję olśnienia.
Lecę przed siebie dokładnie w tym samym kierunku co Lili.
Znam ją nie od dziś. Będzie chciała wrócić. To pewne. Jest uparta i będzie chciała wiedzieć o co chodzi.
Zapada zmrok, gdy docieram na miejsce.
Wpadam do jej pokoju, który strasznie razi w oczy. Same jaskrawe kolory. Głównie czerwień i żółć.
Nie ma jej tam.
Pewnie wcina kolację z rodzicami i siostrą.
Chcę jej zostawić wiadomość.
Rozglądam się po pokoju w poszukiwaniu jakiejś kartki, zeszytu, notatnika, czegoś w czym można pisać i też za jakimś długopisem, ołówkiem itp.
Moją uwagę przykuwa to co leży na jej łóżku. Wygląda jak książka. Ale nie...
Siadam na łóżku. Spoglądam na otwartą stronę.
To jej pamiętnik, w którym przed chwilą coś pisała.
Chcę poczytać, ale wpierw muszę napisać.
Z moich wypocin powstaje taka oto informacja:" Cześć Lili.
Wiem, że to co się dzisiaj stało w lesie jest dla ciebie co najmniej dziwne. Widziałaś mnie dzisiaj przez przypadek. To byłem ja, Tim. Nie przywidziało ci się.
Nie chcę cię wplątywać w to wszystko, co stało się mnie i innym dzieciakom w tej pizzeri.
Muszę cię ostrzec. Za żadną cenę nie wracaj tam, do pizzeri. Inaczej już nigdy nie wrócisz. ON wie, że byłaś, jesteś i będziesz dla mnie ważna, dlatego będzie chciał cię skrzywdzić. Nie chcę tego.
Nie traktuj tego listu jako głupi żart z czyjejś tam strony.
W końcu nie kazałbym ci uciekać, biec, gdyby to był żart.
Pamiętaj, unikaj chłopaka ubranego na fioletowo. Zapomnij o mnie, żyj swoim życiem, zanim mnie poznałaś.Tim"
Byłem smutny pisząc końcówkę.
Ale naturalnie ona wręcz powinna o mnie zapomnieć. Nawet, gdybym był nie tutaj, a w zaświatach. Przewracam kilka kartek w tył. Opisane są jakieś tam wydarzenia w szkole.
Na końcu napisała "Nudno tu bez niego".
Cofam jeszcze bardziej do tyłu.
Cała strona zapełniona napisami " Kocham go".
Następna opisuje moment, w którym dowiedziała się o mojej śmierci. Na końcu narysowała złamane serce.
Dociera do mnie, że mnie kochała...
Wiesz to na prawdę smutne. Czarna maź spłynęła na moją rękę.
Jeszcze kilka miesięcy temu chciałem jej powiedzieć o swoim uczuciu.
Ale bałem się.
A teraz?
Tak czy siak nie możemy być razem.
Nim zauważyłem stałem się widzialny.
Spoglądam w lusterko położone na jej stoliku nocnym. Na miejscu czarnych łez pojawiły się fioletowe paski, takie same jak na masce Marionetki. Przyglądam się im jak zahipnotyzowany.
Z transu wyrywa mnie skrzypnięcie drzwi. Podnoszę głowę do góry. Lusterko momentalnie wylatuje mi z rąk.
Zaś z jej dłoni wypada kubek z kawą.
Patrzymy sobie w oczy. Zauważam w jej spojrzeniu strach i ból.
- O..o...odejdź...
- Ale...
- Odejdź! Nie ma cię...Nie możesz... Jesteś tylko marą... Nie istniejesz...- mówi sama do siebie z zamkniętymi oczami.
Chce żebym zniknął...
Momentalnie odbiera mi mowę. Znikam. Zostawiam po sobie tylko list oraz stłuczone lustro.
Jednak dalej tam jestem, obok niej, gdy sprząta szkło, gdy siada na łóżku, chwyta długopis i szuka tego miejsca gdzie skończyła pisać.
W końcu trafia na odpowiednią stronę.
Rozpoznaje nieswoje pismo. Jest zdziwiona. Zaczyna czytać.
Po dłuższej chwili rzuca się na poduszkę ze zduszonym krzykiem i płaczem.
Widać przeczytała końcówkę.
Mam tego dość. Znowu się pojawiam.
- Błagam cię, nie płacz- przytulam ją.
Ona gwałtownie podnosi się. Spogląda na mnie. Nie wierzy. Bada mnie wzrokiem.
Lekko uśmiecham się. Ona nic nie mówi.
Znowu nastaje moment gdzie spoglądamy sobie w oczy.
Staje się rzecz "niespodziewana".
Lili chce mnie pocałować.
Nawet pozwalam jej na to.
Chociaż szczerze kompletnie nic nie czuję.
Ech... to dosyć logiczne.
A szkoda... Na prawdę chciałbym.
Może wtedy by to był prawdziwy pocałunek? A nie taki co mnie spotkał z NIM... Ech...
Wiesz, na prawdę kocham ją, ale bardziej po takiemu, po jakiemu duch może.
Odrywa się ode mnie.
- Lepiej ci? - pytam.
- Tak...- mówi spokojnie- Tęskniłam...
Zapada chwila ciszy.
- Proszę cię nie wracaj tam- przerywam to.
- Ale jeszcze nic mi się nie stało...
- To, że się nie stało nie oznacza, że nie może. Gdy wracałaś do domu ON za tobą szedł krok w krok. Po prostu nie możesz tam wracać... ON cię zabije. A nawet jeśli tego nie zrobi, to sprawi ci ból i to ogromny. Nie chcę tego...
- Rozumiem...- odpowiada smutno- Czyli...heh... nigdy się już nie zobaczymy?
- Najprawdopodobniej...
- To nie fair!- wybucha złością- Otrząsam się po twojej śmierci, dochodzę do siebie, nagle pojawiasz się ty, pojawia się nadzieja a teraz okazuje się, że i tak nie będziemy razem!- znowu zaczyna płakać. Przytulam ją.
- Lili, uspokój się... Ty masz swoje życie, znajdziesz kogoś, kto będzie lepszy niż ja. Nawet gdybym był z tobą to aktualnie jest to... nierealne? Tak... właśnie, nierealne. Ja i tak zniknę, gdy ON zginie. Ja i tak już na zawsze będę tylko duchem...
- Masz rację... Przepraszam... J-ja... Ech... Nie powinnam ci tego wyrzucać...
- Nie przepraszaj... Najlepsze co zrobisz, DLA MNIE, będzie to, gdy się nie pojawisz w " Freddy Fazbear's Pizza" dopóki ON nie zniknie zupełnie.Ogółem unikaj tego miejsca i jego okolic. Pamiętaj, zawsze będę cię kochać...
I znikam. Zostawiam ją samą.
Wylatuję z jej domu. Wiem, że muszę wrócić do pizzeri i to szybko. Zanim nastanie północ...
___________________Tak tak, naszło mnie na pisanie some romantic :3
To tylko takie w zasadzie dla urozmaicenia. Co widać po końcówce nic z tego nie będzie, parą nie będą no w końcu no jak jak się pytam? xD
Mam nadzieję, że i ten klimacik też się wam podoba, chociaż przyznaję nie jestem osobą, która ma talent do pisania scen miłosnych huehue.Dzisiaj wstawiam jeszcze 3 rozdziały poza tym, czyli tzn wszystko co mam napisane na razie, bo mnie aż korci xD
~MangleTheGirlFox
CZYTASZ
Just Save Them /FNAF
FanfictionTim Waterson- nastolatek z depresją i bliznami na rękach. ON- psychopata, który nigdy się nie zawahał. Wieczni wrogowie- wieczna walka.