Właśnie obserwuję jak powstaje spory ruch przy wyjściu.
Wszystko zostaje wyniesione.
Tak, to dzisiaj. Przenoszą nas.
Do nowego miejsca, nowej pizzeri.
Wylatuję na zewnątrz.
Pakują do osobnej ciężarówki 4 animatroniki.
No tak muszą z czegoś zrobić nowe.
I przy tym wychodzi, że na kilka tygodni, jak nie miesięcy będę sam w nowej pizzeri.
A co z GF?
Z tego co widzę i on jedzie tam gdzie reszta.
Ciekawi mnie co z nim zrobią.
Ustaliliśmy, że w razie gdyby Goldenowi nie spodobało się bycie babeczką w ostateczności zostanie wiatrakiem z biura strażnika. W końcu będzie się musiał jakoś ukryć za dnia. Ewentualnie będzie się wtapiał w tłum.
Ino od kilku dni od naszej ostatniej rozmowy nie miałem okazji, aby z nim pogadać.
Mam wrażenie, że mnie unika.
Gdy pytam reszty czy wiedzą o co mu chodzi nie są zbytnio skłonni do rozmowy na ten temat. Jak już to zmieniają szybko wątek bądź mówią, że nie mają czasu czy coś.
Widzę jak wynoszą już ostatnie rzeczy.
Czyli już czas.
Rzucam żegnające spojrzenie w stronę animatroników.
Nie zauważony (jak zawsze) wlatuję do ciężarówki i daję nura do Marionetki.
W trakcie podróży strasznie się wszystko trzęsie.
Znerwicowany wylatuję z pudła.
Przy okazji wpadam na coś. Jakżeby inaczej?
Już mam ochotę się wydrzeć a tu widzę uśmiechniętą mordeczkę Andy'ego.
Potem pojawia się reszta poza Lessem.
- A wy co tutaj robicie?!
- No jak to co? Przecież wiemy, że bez nas byś się zanudził na śmierć- mówi Peter podczas gdy ja strzelam sobie facepalm.
- Jak to sobie wyobrażacie?
- Normalnie, będziemy na czas nieokreślony różnymi rzeczami- stwierdzają wszyscy.
- Aham okey- zaczynam się śmiać przez swoje własne myśli.
- A tobie co chodzi po głowie?
- pyta Jen.- Niiiiic... Ino wyobrażam sobie was w różnych wersjach. No chociażby jako spłuczka w kiblu. Albo taka rolka papieru. O albo jako łyżki do zupy. To ciekawe nie?
- Eeej no nie mamy zamiaru używać aż tak drastycznych środków- mówi Andy.
- Ej czy tylko mi się to kojarzy z taką gierką z Garry's Moda: Prop Huntem?- nagle wyskakuje z tym super tekstem Max.
- Hmm... No jakby się tu zastanowić to coś w tym jest.- stwierdzam- Jednak to nie gra ino real więc należy do tego podchodzić "poważnie"- znowu wybucham śmiechem przy ostatnim słowie.
W tym momencie prawie wszyscy lądujemy na ziemi.
I to nie przez nasze fantazje.
Okazuje się, że jesteśmy na miejscu.
Widzimy jak do środka wpada światełko i wszyscy dajemy nura do pudła Marionetki.
Cóż muszę stwierdzić, że w max. dwie osoby da się tam w miarę luźno siedzieć. Ale w 5?
- Kurde jakby nic w tej ciężarówce nie było poza TYM pudłem- mówię szeptem siedząc w tym ścisku. Jakiś szanowny szczęściarz cudem wleciał mi przed nosem do Marionetki.
- Ej daj spokój. Siedzisz tutaj połowę swojego duchowego życia albo i więcej, więc raz w życiu przysłużysz się reszcie duchowej społeczności i udostępnisz to pudło w tej napiętej sytuacji innym duchom- wygłasza po cichu swoją przemowę Andy.
Niestety nie zdążyłem wygłosić swojej ciętej riposty na ten temat, ponieważ, jak czujemy wszyscy, przenoszą nas.
Te wstrząsy robią się wnerwiające...
Kiedy w końcu kładą nas na miejsce i mamy pewność, że nikogo nie ma (tak, właśnie poświęciłem się dla dobra sprawy przenikając przez pudło i używając swoich super mocy), wychodzimy z pudełka.
Ja osobiście czuje się jak koktajl.
Jeszcze obsypać mnie owocami czy czymś i mój wygląd w pełni oddawał by moje samopoczucie.
Nie wiem jak reszta.
Po moim chwilowym zaćmieniu pytam w końcu:
- A gdzie to się podział Less?
- Stwierdził, że pojedzie i zwiedzi kawałek świata- tłumaczy Jen.
Już bez większego myślenia o nim ruszamy żeby pozwiedzać " nasz nowy dom".
Nowy a stary, bo w końcu dalej pizzeria, dom, bo pewnie długi czas tu będziemy.
Żyć nie umierać (mówi ktoś kto umarł już spory kawałek czasu temu).
Kurcze mam dziwne wrażenie, że i tutaj się sporo podzieje.
Pierwszym co rzuca się w oczy jest to, że placówka ze dwa razy większa niż tamta.
Poza główną salą, gdzie za pewne będą występy nowych animatroników, jest kilka innych pokoików zwanymi Party Room'ami.
Skąd wiem, że Party Roomy?
Napis mi powiedział.
Poza tym jest taki pokoik z przytulankami.
Za pewne to room dla mnie (czyt. Marionetki).
Są standardowo w tym pakiecie toalety i kuchnia.
A całość łączy wentylacja.
Zaskakujący dla naszej grupki turystów jest pokój z jakąś ala karuzelą czy czymś w tym stylu. Praktycznie nasze zwiedzanie tutaj się kończy.
A i zapomniałem wspomnieć o bardzo "ważnym" punkcie.
Mianowicie o biurze strażnika.
Moim zdaniem jest ono kosmiczne, w sensie dziwne.
Nie ma drzwi.
Same światła i latarki.
A na biurku leży sobie maska Freddy'ego.
Aż zbyt ciekawe po co?
Może się dowiemy.
Jakaś forma samoobrony?
Ech zasadniczo rozumiem, że zarząd pizzeri chce się ubezpieczyć, ale przy jednym jedynym przypadku śmierci pracownika, który łatwo można nazwać wypadkiem przy pracy?
No chyba, że chodzi im o coś jeszcze...
Zakładam, że i Vincent w tym palce mieszał.
Ale pożyjemy- zobaczymy.
__________________
Wiem wiem króciutko dzisiaj huehue bo tylko 800 słów xD
Uprzedzam następny rozdział będzie bardzo kaktusowy. Ale nie wiem czy go wstawię dzisiaj czy jutro ;)
~MangleTheGirlFox
CZYTASZ
Just Save Them /FNAF
FanfictionTim Waterson- nastolatek z depresją i bliznami na rękach. ON- psychopata, który nigdy się nie zawahał. Wieczni wrogowie- wieczna walka.