36

1.7K 192 44
                                    

- Mikey? - Zerkam w stronę chłopaka.

- Hmm? - Posyła mi szeroki uśmiech.

Powinno mnie to uspokoić, nie? On nie widzi żadnego problemu. Nie denerwuje się. Wszystko powinno być ok. Powinno, ale nie jest, bo ja w przeciwieństwie do niego strasznie się denerwuję i nie umiem nic na to poradzić. W końcu jestem w drodze do domu chłopaków. Co jeśli będą obecni wszyscy? Nie boję się Ashtona, bo szczerze strasznie go polubiłam, ale Calum i Luke? Przed nimi nie wiedziałabym, jak się mam zachować.

- Nie lepiej pojechać do pizzerii?

O ile to możliwe, uśmiech Michaela poszerza się jeszcze bardziej. A ja nie do końca świadomie także się uśmiecham. Po prostu cudownie. W środku się denerwuje, a na zewnątrz wyglądam, jakbym chciała z nim flirtować, lub wyglądam jak idiotka. Żadna z tych opcji mi się nie podoba.

- Boisz się zostać ze mną sam na sam?

Aha. O tym nie pomyślałam, ale to także mi nie odpowiada. Szczególnie, że do mojej głowy od razu przychodzą nieodpowiednie rzeczy.

- Nie boję - odpowiadam hardo. - Po prostu pizzeria to - mówię pierwsze, co przychodzi mi do głowy - bardzo romantyczne miejsce.

Mam ochotę walnąć głową w ścianę. Wzorowa uczennica wychodzi na idiotkę. Ktoś ma ochotę się pośmiać? Tak? Ja nie.

- Nie zaprzeczę - mówi Michael ze śmiechem. - Jednak Ash chciałby cię poznać. Obiecałem mu, że wpadnę do domu chociaż na chwilę.

Widzicie? Wiedziałam.

- Tylko Ashton?

- Właściwie to...

Spoglądam na Clifforda. Serce zaczyna bić mi szybciej.

- To?

- Luke także chce cię poznać. A skoro Ash i Luke chcą, to Calum także.

Nie ma bata. Ucieknę od Michaela, jak tylko będę mogła. Nie ma szans, żebym się z nimi zobaczyła. Wiecie, co innego iść na koncert jednego z ulubionych zespołów i stać w tłumie fanów, a co innego poznać ich osobiście.

Znając mnie, pewnie powiem coś głupiego, potknę się o powietrze, a na dokładkę zemdleję, bo dlaczego nie? Przecież pierwsze wrażenie jest najważniejsze. W moim wypadku zawsze najgorsze.

- Nie denerwuj się - odzywa się ponownie Mike. - Oni nie gryzą.

- Ta.

- Chyba że będziesz chciała, to ja mogę.

Rzucam mu gniewne spojrzenie.

- No co? - pyta rozbawiony.

- Jesteś niemożliwy.

- Niemożliwy to moje drugie imię.

- Myślałam, że Gordon - mówię ze śmiechem.

Michael przewraca oczami, a robi to tak, że muszę odwrócić wzrok. Nawet jego komentarze nie wpływają na mnie, jak widok jego seksownego spojrzenia. Nie wierzę nawet, że używałam słowa „seksownego", ale nieważne.

Zakrywam twarz włosami, żeby Michael nie mógł dojrzeć moich rumieńców.

- Jesteśmy - oznajmia kierowca.

Co tak szybko?! Dlaczego nie zauważyłam, że się zatrzymujemy? A no tak. Przecież gadałam w myślach, bo co może być ciekawszego od bycia psychiczną? Chyba bycie zdrową z ciekawym życiem. Ale jak się ma nudne, trzeba jakoś szaleć, nie? Nawet jeśli tylko w swojej głowie.

I wanna pizza | M. C. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz