Michael POV
Budzą mnie promienie słońca, które na pewno nie są pierwsze i na pewno nie powinno ich być w moim pokoju. Jestem pewien, że zasłoniłem okna, zanim położyłem się spać.
- Nie każ mi iść kolejny raz po kubeł wody. - Słyszę głos Ashtona.
Mimo niechęci, podnoszę się do pionu. Wiem, że Irwin nie żartuje. Ostatnim razem, gdy wylał na mnie cały kubeł zimnej wody, bo nie chciałem wstawać, byłem chory przez tydzień. Co wcale nie był takie złe, bo miałem wolne od wszystkiego, jednak nie lubię kataru i nie chcę mieć bolącego gardła.
Ash stoi przy oknie, jest tylko w dresach, koszulke musiał gdzieś podziać. W pokoju Caluma zapewne. Ostatnio często je tam zostawia.
- Czego chcesz? - pytam.
- Dzisiaj nagrywamy.
Zerkam na niego zaskoczony.
- Mike, tylko nie mów, że zapomniałeś! Nasza pierwsza płyta. To już nie będzie zwykłe demo. Nie mogłeś o tym zapomnieć, rozumiesz?
Zażenowany drapię się po karku. Zapomniałem. Mógłbym udawać, że to nie przez Nad, ale tylko o niej ostatnio mogę myśleć. Jeszcze te jej humorki. Chyba za bardzo martwiłem się o nią i zapomniałem o tym, co mnie otacza.
Irwin rzuca mi bezradne spojrzenie.
- To musi się skończyć. Wiem, że ci na niej zależy. My też polubiliśy Nadię, ale nie możesz przez nią zaniedbywać zespołu.
- Wiem.
- Mam nadzieję, że wiesz. Pomysł założenia zespołu był twój, nie możesz nas teraz olać.
- Nie zrobię tego - zapewniam go.
Przygląda mi się, by po chwili się odwrócić. Wygląda na zmartwionego.
- Zapomnij na dzisiaj o Nad, dobra? Jutro możesz nawet do niej lecieć, ale dziś ma istnieć tylko zespół.
Nie wierzę w to, co mówi. Jego słowa mnie wkurzają. Mam ochotę coś rozwalić, ale jednocześnie go rozumiem. Co nie zmienia faktu, że jestem teraz na niego zły. Jednak Nad i tak nie będzie miała przez kilka dni telefonu, więc się zgadzam. W innym wypadku kłóciłbym się z nim, ale teraz to nie ma znaczenia.
Przebieram się od razu, gdy wychodzi z pokoju. Nawet wiedząc, że Nadia i tak by mi nie odpowiedziała, z wielkim bólem zostawiam telefon w pokoju.
Zbiegam na dół i dołączam już do gotowych chłopaków. Hemmings widząc, że dzisiaj nie siedzę z nosem w telefonie, uśmiecha się do mnie. Calum też wygląda na zadowolonego. Nie jestem pewien dlaczego, ale czuję ucisk w sercu. Aż tak bardzo im przeszkadzało, że w końcu znalazłem kogoś, komu chyba na mnie zależy?
Wyrzucam te myśli z głowy.
Gdy dojeżdżamy do studia, mój humor jest lepszy. Podczas nagrywania totalnie się wyłączam. Robię to, co kocham. Nic innego nie ma teraz znaczenia.
Nadia POV
Przez ostatnie dni chodzę smutna. Nie jestem pewna, co jest tego powodem. Po prostu tak już mam. Przez jakiś okres czuję się lepiej, jestem szczęśliwa i mam energię do życia. A innym razem wszystko mnie trapi, mam ochotę zakopać się w łóżku i już z niego nie wychodzić.
Teraz mam te gorsze dni. Chyba każdy takie przeżywa. Ja naprawdę ich nie lubię, bo bez znaczenia, jak bardzo pragnę, nie potrafię myśleć jasno i wszystko widzę w czarnych barwach. Chcę, żeby się to już skończyło. Niestety czuję, że tym razem te gorsze dni będą trwać dłużej niż było to zaplanowane. To nie skończy się dobrze.
•••
Przepraszam, że ostatnio rozdziały są rzadko, ale brak weny. :/
Niedługo będzie lepiej! Miłego wieczoru x
CZYTASZ
I wanna pizza | M. C.
FanfictionMikey: czyli przyjmujesz zakład? Me: wygraną mam w kieszeni Mikey: nie bądź taka pewna Mikey: jeśli wygram, pójdziemy na randkę Mikey: jeśli Ty wygrasz, dam Ci spokój Me: dobra, masz miesiąc Mikey: miesiąc? Mikey: wystarczy mi tydzień *fragment roz...