Michael POV
Minął tydzień i Nadia nadal nie ma telefonu. Skąd to wiem? Właściwie to nie wiem. Zgaduję. Nie odpisuje. Normalnie by odpisała, nie? Przynajmniej taką mam nadzieję.
Chciałem do niej jechać. Nadal chcę, ale... Nie zrobiłem tego i nie zrobię. Nie mam ochoty przebierać się za babcię, jak to miałem zamiar zrobić. A bez przebrania nie mogę przyjechać do jej szkoły.
5 seconds of summer stają się coraz sławniejsi. To znaczy, że ja też. Ma to swoje plusy i minusy. Kiedyś myślałem, że więcej tego pierwszego. Teraz sam nie wiem.
Podnoszę się z łóżka. Dziś mamy wolne od wszystkiego, więc Ash nie może kazać nam trenować. Proponując im założyć zespół, nie sądziłem, że to będzie takie trudne. Wyobrażałem to sobie mniej więcej tak - wytwórnie zaczynają się nami interesować; wydajemy pierwszą płytę, później kolejne; dziewczyny za nami szaleją; wychodzimy na scenę i robimy to, co kochamy, później wracamy do pokojów i odpoczywamy.
Rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Coraz większy brak prywatność i wolnego czasu. Dużo treningów. Zawód, gdy podchodzi kolejna fanka i widzi tylko Hemmingsa, ewentualnie Ashtona. Mnie to coraz mniej rusza, ale Caluma nie. On jest w tym zespole, a czuje, jakby go nie było. Ja się przyzwyczaiłem, że nie mam wielkiego grona fanów. Fanów? Według mnie lepiej brzmi rodzina. Oni są jak rodzina. Fani wspierają nas i dają nam siłę tak, jak robią to rodzice. Nie obchodzi mnie, że Hemmo ma ich więcej. Ja mam swoją grupkę, która mnie docenia i to najważniejsze. Jestem im z całego serca za to wdzięczny. Oni mnie zauważyli, nic innego się nie liczy.
Jednak Calum... Wszyscy, to znaczy cała nasza czwórka, jesteśmy dla siebie jak bracia. Kłócimy się i sprzeczamy, ale kochamy z całego serca. Świadomość, że któryś z nas cierpi, jest nie do zniesienia. A Cal ciągle cierpi, chociaż nie każdy to dostrzega. Czekam na dzień, kiedy on znowu będzie się uśmiechał tak, jak kiedyś. Prawdziwe. Nie zakładał jakieś maski, żeby ukryć ból. Jeśli dalej będzie go w sobie tłamsił, kiedyś w końcu wybuchnie, a my nic na to nie poradzimy. Wtedy będzie już za późno.
Naprawdę będzie już za późno.
Szybko schodzę na dół. Hood jest dzisiaj u rodziny. Muszę porozmawiać o tym wszystkim z Hemmo i Ashtonem. Musimy coś wymyślić, żeby pomóc dla Cala już teraz. Nie mogę pozwolić, żeby to wszystko doszło do momentu, gdy będzie już za późno.
Nadia POV
Jeszcze tylko jeden dzień i skontaktuje się z Michaelem. Zaczęłam za nim tęsknić bardziej, niż myślałam, że to możliwe. Nawet napisałam wiersz. Rozumiecie? Ja i wiersz. Chyba zaczynam wariować. Ale wierszem przynajmniej w jakimś stopniu wyrzuciłam z siebie to, co czuję.
Tęsknić,
to nie znaczy udawać.
Tęsknić,
po co?
Przecież życie toczy się nadal.
Tęsknić,
duszą i sercem.
Tęsknić,
po co?
By cierpieć.
Tęsknić,
nie chcę.
Przestać nie umiem.
Tęsknić,
po co?
Nie rozumiem.Poetką to ja nie zostanę. Zdecydowanie. Jednak napisanie go trochę pomogło i ukłucie w sercu nie jest tak wielkie, jak na początku.
•••
Ten rozdział jest trochę... inny. Przepraszam, że dopiero dzisiaj go dodaję, ale wczoraj nie miałam jak.
Dobranoc xx
CZYTASZ
I wanna pizza | M. C.
FanfictionMikey: czyli przyjmujesz zakład? Me: wygraną mam w kieszeni Mikey: nie bądź taka pewna Mikey: jeśli wygram, pójdziemy na randkę Mikey: jeśli Ty wygrasz, dam Ci spokój Me: dobra, masz miesiąc Mikey: miesiąc? Mikey: wystarczy mi tydzień *fragment roz...