1. Początek znajomości

20.5K 740 819
                                    

Kap... kap... kap...

Do uszu Babet zaczął dobiegać dźwięk kapiącej wody, który powoli wybudzał ją z dziwnego i głębokiego snu.

Im bardziej dochodziła do siebie, tym gorzej się czuła. Jej głowa pulsowała. Mogła porównać to do wielkiego kaca, ale przecież na pewno nic nie piła.

Więc dlaczego?

Nagle w swojej głowie zobaczyła pojedynczy urywek, który okazał się być wspomnieniem. Prawie dosłownie w jej nozdrza doszedł specyficzny, nieprzyjemny, ostry zapach, który mógł oznaczać tylko jedno. Ktoś uśpił ją za pomocą chloroformu albo czegoś, co działa tak samo. Ktoś ją napadł.

Wstrząsnął nią silny dreszcz. Otworzyła szeroko oczy.

Przypomniała sobie, co wydarzyło się jeszcze nie tak dawno. A może dawno? Ile mogło upłynąć czasu od tamtej chwili?

Spojrzała w mrok, gdzie udało jej się dostrzec kilka zarysów jakichś rzeczy. W tym miejscu nie było ich za wiele, także odrzuciła możliwość, że człowiek, który ją porwał – jest gdzieś tutaj.

Chyba znajdowała się w piwnicy. W powietrzu czuła charakterystyczny zapach stęchlizny.

Siedziała na jakimś krześle. Jej nogi nie były skrępowane, natomiast dłonie...

Gdy spróbowała nimi poruszyć, natrafiła na opór. Ku jej zdziwieniu i szczęściu, sznur nie był zbyt dobrze zawiązany. Odnalazła supeł i zaczęła go rozwiązywać. Bardziej przypominało to szamotaninę, ale ta metoda okazywała się dość skuteczna.

Zawsze miała wrażenie, że na razie po prostu dojrzewa i się uczy. W jakimś momencie w jej życiu, gdy będzie już gotowa – coś się stanie. Coś, co kompletnie zmieni jej życie. Zawsze chciała, żeby tak było. Żeby doszło do przełomu...

Teraz, siedząc związana w jakiejś piwnicy, zwątpiła w swoje marzenie. Nie sądziła bowiem, że przełom nadejdzie tak szybko, a poza tym... nigdy nie myślała, że zostanie porwana. Zdecydowanie wolałaby coś mniej przerażającego.

Udało się.

Sznur opadł na ziemię.

Babet roztarła obtarte od jej szamotaniny nadgarstki, po czym wstała.

Wzięła głęboki wdech, by spróbować się uspokoić.

Zaczęła analizować sytuację.

Dobra... zostałam porwana. Porywacza nie ma. Muszę się stąd w takim razie wydostać, zanim się pojawi.

W piwnicy znajdowało się jedynie małe okienko, przez które nie dałaby rady się przecisnąć, więc jedyna droga ucieczki znajdowała się przed nią.

Podeszła do drzwi, po czym powoli nacisnęła na klamkę, a potem pociągnęła.

Drzwi ani drgnęły.

Cholera! I co teraz?!

Nie potrafiła otwierać ani wyłamywać zamków. Będzie musiała tutaj siedzieć, dopóki nie zjawi się porywacz.

A jeśli już się zjawi... to co, zamierzała zrobić?

Rozejrzała się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu czegoś, co posłużyłoby jej za broń.

Żaden z niej morderca, ale jeśli zaskoczy napastnika, to może uda jej się uciec. Nie było tutaj miejsca na strach. Oczywiście... bała się, bardzo – to raczej eufemizm. Jej całe ciało dygotało, jakby marzła.

Uczennica Sherlocka HolmesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz