2. Strata?

12.6K 587 515
                                    

Sherlock zamknął czarne drzwi z numerem 221B. Zauważył, że przy kołatce nadal wisi kartka, którą zaczepił rano. Już nie będzie potrzebna, więc ściągnął ją, po czym zmiętą włożył do kieszeni płaszcza.

Babet już zdążyła zawołać taksówkę, więc czarny wóz podjechał pod mieszkanie.

Sherlock szybkim krokiem podszedł do wozu, a następnie otworzył drzwi i zaprosił dziewczynę do środka gestem dłoni.

Babet podziękowała uśmiechem, wsiadając do samochodu.

To, że jestem dupkiem (za kogo wszyscy mnie mają) nie znaczy, że nie znam się na manierach, które czasem potrafię wcielać w życie.

A dlaczego stosujesz je dla niej? – odezwał się głos Mycrofta w jego głowie.

Bo... jestem od teraz jej Nauczycielem. Niech ma dobre zdanie o swoim Nauczycielu.

Sherlock wsiadając, podał adres, pod który mieli się udać.

Babet siedziała spokojnie na swoim siedzeniu, wpatrując się w obraz za szybą. Zawsze, gdy jechała samochodem, patrzyła na mijany świat.

Chociaż dzisiaj to nie było łatwe. Obok siedział Sherlock. Miała do niego tyle pytań, że nawet nie wiedziała, od czego zacząć. Z drugiej jednak strony nie chciała go pytać i pytać – nie chciała wyjść na gadułę. Nie chciała też mówić nie na temat, tak jak to się stało wczoraj, gdy chciała z nim porozmawiać, ale on chciał dopaść porywacza.

Chociaż teraz może nie miałby jej tego za złe? W końcu już nie jest tylko ofiarą, jest jego prawie-uczennicą.

Spojrzała na szybę. Już dawno zdała sobie sprawę z tego, że w szybach można widzieć to, co odbijają, jeśli spojrzy się pod odpowiednim kątem (ale dopiero niedawno olśniło ją, jak może to wykorzystać). Wykorzystywała to m.in. obserwując ludzi w komunikacji miejskiej. Nie była zbyt śmiałą osobą, więc nie patrzyła natarczywie na osoby, które czymś ją zainteresowały. Wolała obserwować z ukrycia.

Gdy teraz spojrzała na szybę, a potem na szybkę oddzielającą taksówkarza od pasażerów, dostrzegła, że Sherlock na nią patrzy.

Powoli jej głowa odwróciła się w jego stronę. Nadal lustrował ją badawczym wzrokiem.

- Coś nie tak? – zapytała, marszcząc lekko brwi.

- Nie. Nic – pokręcił głową, po czym odwrócił głowę, spoglądając teraz na Londyn.

Siedzi obok Sherlocka Holmesa, którego zna i wie, że jest detektywem. Nie ma do mnie żadnych pytań? Nie chce mnie wypytać o wszystko, co jej tylko przyjdzie do tej małej główki?

Może to i lepiej? Mogę pomyśleć w spokoju.

John zawsze coś mówił, dlatego nigdy (gdy musiałem się skupić) nie jeździłem z nim taksówkami.

Jeśli nadal nie będzie nic mówić, jeżdżenie z nią nie będzie takie złe.


Nie jechali zbyt długo. Zatrzymali się gdzieś na obrzeżach Londynu w jednej ze starych kamienic.

- To tutaj. Postaraj się wyłapać jak najwięcej istotnych rzeczy... - powiedział do Babet, a następnie wysiadł pierwszy z samochodu.

Potem zapłacił za taksówkę.

Przecież Ona nie będzie płacić...

Zaczęli iść w stronę miejsca, gdzie stało kilka radiowozów.

Uczennica Sherlocka HolmesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz