Sherlock spojrzał w wewnętrzne lusterko samochodu. Z przodu siedział kierowca i ochroniarz. Pod tym kątem widać było tylko głowę Sherlocka w lusterku, więc nie będzie widać, co zamierzał właśnie zrobić. Nie wiedział tylko po co, chce się ukrywać. Przecież Moriarty wie, ile Babet dla niego znaczy. Dlaczego się krył? Chyba nadal nie potrafił pokazać światu, że potrafi inaczej się zachowywać. Jednocześnie ich... miłość powinna być sekretem. Powinna być tylko ich. A jednak wszyscy wokół wiedzieli lub się domyślali. Popełnił błąd, ujawniając swoje uczucia względem jej i teraz przyjdzie mu za to drogo zapłacić. Ale jak miał się od nich odciąć? Przecież były takie... ciekawe, intrygujące i bardzo miłe... A on czuł coś, czego nigdy w życiu nie czuł. Chciał to poznać bliżej. Nie mógł się opierać.
Jego chłodny umysł w tej chwili podpowiadał mu wszystkie najgorsze możliwe scenariusze. Nie może dopuścić do siebie myśli, że wszystko się uda. Coś na pewno pójdzie nie tak.
Chwycił dłoń Babet, po czym przyciągnął ją lekko w swoją stronę. Ścisnął ją mocno, jakby chciał uspokoić Dziewczynę, jakby chciał uspokoić siebie samego. Chciał jak najdłużej czuć ją przy sobie, bo wiedział, że na pewno zostaną rozdzieleni.
Poczuł jej wzrok na sobie. Patrzy na niego, chcąc uzyskać odpowiedź. Czy odważy się spojrzeć w jej oczy?
Spojrzał na nią, po czym szybko spuścił wzrok. Nie wytrzymał. Jej spojrzenie wywołało u niego jeszcze większe poczucie winy. Nie zapobiegł katastrofie. Ale czy w ogóle mógł jej zapobiec? Nadal może, ale to będzie wymagało od niego niesamowitej szybkości oraz pracy na najwyższych obrotach.
Ale czy mu się uda?
Nie ma wyboru.
Kciukiem pogłaskał wierzch jej dłoni.
Jak bardzo chciałby jej powiedzieć, że nic jej nie będzie, że wszystko się ułoży. Ale tak nie będzie. W końcu zrozumiał kwestie z tych śmiesznych filmów. Kiedyś był przekonany, że ludzie tego nie kupią. Tak przecież się nie mówi, ale... chyba jednak tak się mówi.
Nie jechali zbyt długo. Gdy samochód w końcu się zatrzymał, Sherlock wiedział, gdzie jest.
Zatrzymali się pod kościołem świętego Gila. Był to kościół zbudowany w stylu palladiańskim, który jednak bardzo kojarzył się Babet w pewien sposób ze stylem około gotyckim. A ona lubiła gotyk. Szkoda, że nie może go teraz podziwiać. Miała ważniejsze rzeczy na głowie. Nie myśli się o sztuce, gdy zagrożone jest twoje życie, a przede wszystkim martwisz się o kogoś, kogo kochasz.
Drzwi samochodu otworzyły się z dwóch stron. Ich dłonie rozłączyły się.
Jakiś mężczyzna wyciągnął dłoń w stronę Babet, chcąc ,,pomóc" jej wysiąść z samochodu.
Była na tyle oszołomiona, iż skorzystała z pomocy.
Mężczyzna wziął ją pod ramię, po czym zaczął gdzieś prowadzić.
CZYTASZ
Uczennica Sherlocka Holmesa
FanficMoriarty żyje... Johna nie ma... Ściana już dzisiaj oberwała... Lestrade nie ma ciekawych zleceń... Przychodzą do mnie debile, nie klienci... Nudy... Plastry nikotynowe skończone... Struny palą się od ciągłego grania... Potrzebują pr...