9. Zło we mgle

7.2K 487 195
                                    


Tom Wilson (domniemany lokaj) zaprowadził ich do obszernego salonu, gdzie na białej kanapie siedziała wysoka kobieta. Gdy tylko weszli, wstała, ukazując w całej okazałości swoją figurę. Była piękną kobietą, chociaż z jej twarzy bił chłód. Jej włosy były koloru ciemnego brązu, które teraz upięte były w kok. Oczy również były ciemne i przenikliwe.

Emilly Benett ubrana była w czarny kostium z dużym dekoltem, złotą biżuterię oraz buty na obcasach. Przywitała gości z uśmiechem na twarzy.

- Tom zajmie się waszymi bagażami... Zapraszam. - powiedziała, wskazując dłonią na fotele, znajdujące się naprzeciwko kanapy, między którą stał drewniany stolik na kawę.

Detektywi zajęli wskazane miejsca. Dziewczyna teraz mogła przyjrzeć się umeblowaniu starego zamku. W domu wszystkie meble były albo antyczne albo stylizowane na stare. Dostrzegła również nowoczesne sprzęty w domu, ale sprytny architekt ukrył je dość dobrze, by nie rzucały się w oczy.

- Panie Holmes... rozumie pan, że najlepiej by było, gdyby Samantha nie wiedziała, że przyjechali tu państwo odnaleźć naszyjnik, więc...

- Może Pani liczyć na naszą dyskrecję. Chociaż wątpię, by nie słyszała o mnie. - Sherlock splótł razem dłonie.

- Zatem...- westchnęła kobieta. - Jeśli pana zna, to i tak nie będzie miało sensu, czy powiemy jej prawdę, czy nie. I tak będzie zła. W takim razie proszę jedynie, by odnalazł pan naszyjnik... - kobieta dała za wygraną. Dobro Samanthy było chyba na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o wygodę, pomyślała Babet. - Może w takim razie niech szuka pan naszyjnika, wiedząc, że moja córka nie jest w pobliżu. - zaproponowała, zakładając nogę na nogę.

Gdzieś trzasnęły drzwi. Zaraz potem przez salon przeszła niewysoka dziewczyna, która jednak zatrzymała się w połowie drogi. Odwróciła się w stronę gości oraz matki z zaskoczonym wyrazem twarzy. Była Gotką. Czarne włosy (zapewne farbowane), piwne oczy i pełne usta pomalowane na czarno. Ubranie też nie odbiegało od dominującego koloru. Przyległe spodnie, gorset, który służył za bluzkę oraz skórzana kurtka.

- Co robi tutaj Holmes? - ładne przywitanie. Zaraz potem zmrużyła nienawistnie oczy, poprawiając jednym ruchem ręki torbę, która wisiała na jej lewym ramieniu. - Mamo... mówiłam, żebyś dała spokój z naszyjnikiem... Przecież ciągle tu jest. - przewróciła oczami, które obrysowane były czarną kredką. - A poza tym... - uśmiechnęła się szeroko. - I tak go nie znajdziecie. - wypięła język, po czym skierowała się w stronę klatki schodowej zapewne do swojego pokoju.

Gdy zniknęła z pola widzenia, Sherlock nagle wstał, po czym skinął na uczennicę.

- Na razie nie mam pytań. Pójdę się rozejrzeć.

- Oczywiście... - kobieta kiwnęła głową, po czym wstała. - Gdyby pan czegoś potrzebował, wystarczy, że powie pan to Wilsonowi, on wszystkim się zajmie. - malejący stukot szpilek oznajmiał, iż kobieta oddaliła się.

Sherlock odwrócił się w stronę Babet.

- Więc tak... ja idę poszukać naszyjnika po całym kompleksie, a ty... - przygryzł lekko wargę. - Pójdziesz zająć czymś Samanthę... - dobrze wiedział, że jej się to nie spodoba.

- Czekaj, co?! - chwyciła go za materiał płaszcza, by nigdzie nie szedł.

- Wiem, że pójdzie ci świetnie. - uśmiechnął się szeroko, po czym położył jej dłonie na ramionach i obrócił o 180 stopni. Teraz zaczął ją lekko popychać w stronę klatki schodowej.

- Ale ja nie chcę... - próbowała się bronić, ale była słabsza od Holmesa.

- Też wielu rzeczy nie chcę, a muszą być... JUŻ! - puścił dziewczynę. Gdy na niego spojrzała, miał kamienny wyraz twarzy, który mówił, że jeśli go nie posłucha, kara będzie wielka.

Uczennica Sherlocka HolmesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz