*Dzień Chorych Psychicznie

1.8K 147 37
                                    


Witam Kochani,

Dzisiaj dodatkowy rozdział. Jak zwykle – nie ma on wpływu na fabułę i dzieje się wtedy, gdy Babet pamięta (chociaż nie wiem, czy to ma większe znaczenie).

Znalazłam go na komputerze ostatnio i stwierdziłam, że nie może czekać cały rok do wymienionej niżej okazji (którą poznacie) i że nadaje się, by go opublikować. Nie przedłużając, zapraszam ;)

PS. Nowy rozdział z fabuły bardzo możliwe, że jutro. Zostały tylko małe poprawki gramatyczne ;)


Sherlock podniósł głowę znad telefonu i spojrzał na Doktora, który stanął w drzwiach prowadzących do salonu.

- Witaj, John. – mruknął, po czym wrócił do telefonu.

- Cześć, Sherlock. – John westchnął lekko w reakcji na jakże huczne powitanie, po czym usiadł na swoim byłym fotelu.

- Coś cię sprowadza. Coś nie bardzo wygodnego. Masz niewygodne pytanie. – Sherlock odezwał się po upłynięciu kilku minut. John nawet go zainteresował, ale przeglądanie Twittera było ciekawsze.

- Masz rację. – John poprawił się na fotelu. Dziwne, że skoro Sherlock jest taki mądry, to nie może sobie sam odpowiedzieć na jeszcze niezadane przez niego pytanie. – Jaki jest dzisiaj dzień? – Sherlock podniósł na niego wzrok, mrużąc oczy. Po chwili wzruszył ramionami i zaczął coś pisać na telefonie.

- Podpowiem, że dzisiaj jest święto, dość znane... - może tym jakoś naprowadzi Detektywa na trop. Sherlock ,,ponoć lubi" zagadki.

Kilka chwil myślenia, po czym Sherlock w końcu się odchrząknął, mogłoby się wydawać, że zdezorientowany.

- Dziękuję za pamięć John, jednakże nie jestem psychopatą a wysoko-funkcyjnym socjopatą. To nie moje święto. – Sherlock spojrzał na Johna, unosząc jedną brew do góry.

- Co? – John zupełnie nie wiedział, co właśnie powiedział do niego Sherlock. Musiał mieć w tej chwili bardzo głupi wyraz twarzy. Przecież kompletnie się tego nie spodziewał.

- Z tego, co powiedział mi Internet, jest dzisiaj dzień chorych psychicznie. – na jego słowa John schował twarz w dłoniach.

- Mogłem się tego spodziewać... - powiedział raczej do siebie. Kilka sekund próbował wziąć się w garść po słowach, po których nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. – Sherlock, posłuchaj mnie uważnie. Słuchasz? – Sherlock niechętnie odłożył telefon na podłokietnik, po czym spojrzał na Johna, a jego palce splotły się razem, by nie kusiło go sięgnięcie po telefon leżący obok.

- Proszę, kontynuuj...

- Dzisiaj są Walentynki. Mówi Ci to coś? – John bał się odpowiedzi.

-...- cisza. Sherlock szukał tego słowa w swojej głowie, ale nic nie pasowało.

- To dzień zakochanych. – Sherlock uniósł brwi do góry. Najwyraźniej był zaskoczony.

- To wiele tłumaczy.

- To znaczy?

- Właśnie odebrałem czerwoną kartkę od listonosza zaadresowaną do mnie. Co roku dostaję taką. Myślałem, że Molly uznaje mnie za chorego psychicznie, ale teraz wychodzi na to, że... zaraz, zaraz Dzień zakochanych?

- Tak.

- Co znaczy, że dostałem kartkę?

- Walentynkę... znaczy, że podobasz się Molly. Skąd wiesz, że to od niej? – zapytał John. Zwykle adresaci walentynek nie podpisują się.

Uczennica Sherlocka HolmesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz