- Jim Moriarty... - doprecyzował Sherlock. – To ten, który... - nie pozwoliła mu dokończyć.
- Tak, tak. Już pamiętam. To ten, który jest odpowiedzialny za moją niepamięć. - Babet zawsze miała problem z imionami i nazwiskami. Twarze od razu zapamiętywała, ale tożsamości... potrzebowały większego wysiłku z jej strony.
- Dokładnie on.
- Czy chcę wiedzieć, co zamierzasz? – coś czuła, że jej się to nie spodoba.
- Nie spodoba ci się to, ale spokojnie. Będę nad wszystkim czuwał. – ostatnie zdanie powiedział niepewnie. Jakie są szanse na to, że Moriarty nie zrobi czegoś jeszcze gorszego niż dotychczas? Może, jeśli Sherlock da mu odpowiednio wysokie wynagrodzenie, to Moriarty zrobi tylko to, co Sherlock od niego chce?
- I co teraz? – zapytała Babet, czekając, aż Sherlock schowa nieszczęsną sukienkę. Stała, wpatrując się w obraz za oknem, chociaż było całkowicie ciemno na zewnątrz. Uznała, że lepiej już nie patrzeć na ubranie, które tak silnie na nią działa.
- Muszę skontaktować się z Moriartym.
- To chyba nie będzie łatwe.
- Wręcz przeciwnie. On jest gdzieś zawsze w pobliżu. A przynajmniej zawsze wie, co robię... - na jego słowa Babet przeszedł dreszcz, jakby była w tej chwili obserwowana.
- Zimno ci? – zapytał, gdy już zamknął szafę. Babet pocierała swoje ramiona, natarczywie wpatrując się w okno.
- Co? – odwróciła w jego stronę głowę, wyrwana z zamyślenia. – Nie... Mam jednak nadzieję, że nie obserwuje cię cały czas. To byłoby... trudne do zniesienia. – Sherlock nic nie powiedział, gdyż zdążył ugryźć się w język.
Jak do tej pory nie bardzo przeszkadzała Ci ta myśl.
- Chodźmy do salonu – gestem dłoni pokazał jej by szła pierwsza. – Może zrób sobie kawy albo herbaty. Może i one nabrały innych właściwości... - zaproponował. Teraz musiał ją czymś zająć. Wiedział, że nie lubi czekać. On zresztą również, ale tylko to im pozostało.
Sherlock zasiadł z laptopem na swoim fotelu, by móc w międzyczasie pilnować Babet, która teraz znajdowała się w kuchni.
Gdy tylko postawiła wodę na gotowanie w przezroczystym czajniku, nie mogła oderwać od niego wzroku.
Mała, niebieska żarówka, która podświetlała wodę, przykuła całkowicie uwagę Dziewczyny. Podsunęła sobie krzesło pod blat kuchenny, na którym położyła dłonie, a następnie oparła na nich podbródek i tak siedziała z pełnym zainteresowaniem, oglądając ,,przedstawienie".
Sherlock na zachowanie Babet nic nie powiedział. Cieszył się, że jej fascynacja objawia się zastygnięciem przy jakimś przedmiocie, a nie bieganiem po całym domu, które mogłoby skończyć się bieganiem po całym Londynie.
Strona ,,Science Of Deduction" już czekała.
Kursor w postaci pionowej kreski już migał i tylko czekał, by Sherlock zaczął coś pisać.
Alicja nie wróciła. Pilnie potrzebna powtórka Trzeciego Ostrzeżenia. Jednak bez żadnych sztuczek. Czekam. Wynagrodzenie do negocjacji.
Sherlock skończył. Musiał dobrze przemyśleć wiadomość. Tylko Moriarty musiał wiedzieć o co, mu chodzi. Ale skąd mógł wiedzieć, że Moriarty mu pomoże?
Ale...
On zawsze ,,pomoże" Sherlockowi.
Teraz należało jedynie czekać.
CZYTASZ
Uczennica Sherlocka Holmesa
FanficMoriarty żyje... Johna nie ma... Ściana już dzisiaj oberwała... Lestrade nie ma ciekawych zleceń... Przychodzą do mnie debile, nie klienci... Nudy... Plastry nikotynowe skończone... Struny palą się od ciągłego grania... Potrzebują pr...