New Beginning

181 10 0
                                    

Lot minął mi na rozmyślaniu. Myślałam o tym, jak potoczą się losy Elephants, Mai, drużyny i całego Londynu. Chłopcy z zespołu dotrzymali słowa i miałam przyjemność spotkać ich na lotnisku. Dostałam od nich wielką maskotkę - Pingwina-. Nie śmiejcie się, lubię pingwiny, uważam że są słodkie, słodsze od jebanych kangurów. Nieważne.

Rodzice siedzą obok mnie i rozmawiają o dziecku. Wydają się być szczęśliwi. Ja w końcu wyfrunę z gniazda a oni przynajmniej nie zostaną sami.

Po długim locie wylądowaliśmy na lotnisku w Sydney. Zaraz po przylocie utwierdziłam się w przekonaniu, że nie polubię tego miejsca. Okazało się zaginął bagaż jednego z pasażerów. Ha ! Zgadnijcie czyj ! Mój oczywiście. Całe szczęście najważniejsze rzeczy typu pamiątki od chłopaków czy telefon miałam przy sobie. Mam nadzieję, że się odnajdzie, bo nie mam ochoty na szał zakupów z mamą.

Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy pod nasz nowy adres. Okazało się że będziemy mieszkać w domku z ogrodem. Chociaż jeden plus. Weszłam do domu i powędrowałam na górę wybrać pokój. Oczywiście zajęłam najlepszy. Z balkonem. Od razu położyłam się na łóżku i usnęłam.

*********************

Rano budzi mnie mega głośna muzyka. Jaki idiota w sobotę rano postanowił sobie sprawić koncert?! Spojrzałam na zegarek: 9 rano. Rodziców już nie ma, pojechali załatwić resztę spraw związanych z nową pracą.

Zaraz pęknie mi łeb od tej pieprzonej muzyki !

Wstaję jak burza i próbuję znaleźć źródło irytującej muzyki. Ah już wiem ! Sąsiad z naprzeciwka. Nie powiem, całkiem rozrywkowy gość. Bez zastanowienia schodzę na dół, wychodzę z domu i udaję się do uciążliwego sąsiada. Walę mocno pięścią w drzwi. Otwiera mi wysoki blondyn z niebieskimi oczami. Przystojny, nie powiem. Ale do cholerny, sam nie jest !

- Czy mógłbyś ściszyć muzykę? Miałam ciężką noc i staram się wyspać.

- No patrząc po Twoim wyglądzie, to nie próżnowałaś.

Przypomniałam sobie, że w nocy było mi gorąco więc ściągnęłam spodnie. Ignoruję jego słowa i staram się być miła.

- Ścisz, proszę.

- Już dawno po ciszy nocnej, mogę robić co chce. Tak w ogóle to kim Ty jesteś?

Chłopak spojrzał na mnie z obojętnością i podrapał się po kroczu. Ohyda !

- To nie ma znaczenia, będziemy sąsiadami, więc proszę, nie róbmy sobie nic na przekór.

- Chyba sobie kpisz.

Zamknął mi drzwi przed nosem. Co za gnojek !

- Pierdol się !- Krzyknęłam na cały głos tym samym zwracając na siebie uwagę przechodniów.

Zrezygnowana wróciłam do domu. Już chciałam iść się kąpać, lecz przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wyjęłam z kartonów sprzęt muzyczny i włączyłam muzykę na cały regulator. A co mi tam ! Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie ! Zostawiłam muzykę włączoną i poszłam się kąpać. Po 20 minutach siedzenia w wannie zauważyłam, że muzyka ucichła. Co do cholery ? Owinęłam się ręcznikiem i zeszłam na dół. W przedpokoju stała moja mama w towarzystwie uciążliwego blondyna, który teraz obserwował mnie swoimi niebieskimi oczami i zagryzał wargę. Zapomniałam , że nie mam nic na sobie, tylko ręcznik. Nerwowo go poprawiłam.

- Ubierz się, chyba musimy pogadać...

Cóż, świetny NOWY POCZĄTEK...

***********************
- Lily już zaczynasz? Dobrze wiesz, że zależy nam na dobrych stosunkach z sąsiadami.

- Mamo ale to on zaczął ! Włączył muzykę na cały regulator a jak poszłam poprosić, byś ściszył to zamknął mi drzwi przed nosem ! Byłam miła , daje słowo

- Jakoś Ci nie wierzę. Znam Cię i wiem, że jesteś wybuchowa. W ramach przeprosin zaprosisz dzisiaj naszych nowych sąsiadów na grilla.

- Po moim trupie. - Mruknęłam pod nosem i poszłam naburmuszona ba górę. Nie wierzę, że mama bierze jego stronę.
Trzasnęłam drzwiami i wyszłam na balkon zapalić. Normalnie nie palę ale w tej sytuacji po prostu muszę. Biorę fajkę i odpalam. Zaciągam się dymem zamykając oczy, gdy nagle dochodzi mnie głos wrednego blondyna. Otworzyłam szeroko oczy. Okazało się, że ten parch ma pokój naprzeciwko mojego !
- Nieładnie palić, powiem Twojej mamie. - Zaśmiał się bezczelnie
- Spierdalaj. - skończyłam palić i weszłam do pokoju. Gorzej być nie może. Rzucam się na łóżko i zakrywam po uszy kołdrą. Ja chce do domu, ale do tego prawdziwego domu.

************************
- Lily ubierz się ładnie, pójdziemy zaprosić sąsiadów na grilla.

- Nigdzie nie idę.

- Lily proszę. Nie mam dziś siły na użeranie się z Tobą.

Odruchowo spojrzałam na jej brzuch. Westchnęłam i wstałam.

- Dobrze już.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakąś lepszą bluzkę oraz założyłam ją na siebie.

- No to idziemy.

Idąc do domu tego idioty czułam czystą nienawiść. Znam go kilka godzin a już zdążył podnieść mi ciśnienie do 200.
Mama puka cicho do drzwi. O dziwo nie otwiera nam ten idiota a słodki, na oko 6 letni chłopiec , a zaraz za nim pojawiła się wysoką szczupła kobieta. Blondynka o niebieskich oczach. Już wiem po kim idiota ma urodę.

- dzień dobry. W czym mogę pomóc? - chłopczyk wtulił się w nogi mamy.

- Dzień dobry. Ja nazywam się Caroline Smith a to moja córka Lily. Wczoraj się wprowadziliśmy wraz z mężem do sąsiedniego domu.

- ooo, witam nowych sąsiadów. - Kobieta posłała nam promienny uśmiech.

- Chcielibyśmy zaprosić państwa na grilla.

- Chętnie skorzystamy. Tylko proszę nie tak oficjalnie. Jestem Liz, Liz Hemmings a to mój syn Theo.
Chłopiec uśmiechnął się do nas słodko.
Czemu jego durny brat nie może taki być?

- Bardzo nam miło Was poznać. Więc jak? Widzimy się u nas o 19?

- Jasne. Przyjdziemy wszyscy. Do zobaczenia.

Pożegnałyśmy się I poszliśmy do domu.
Ci ludzie są tacy mili. Nie rozumiem dlaczego poznany chłopak jest takim cholernym gburem. Może po ojcu? Eh, okaże się wieczorem. Idę pomóc mamie, w końcu nie może się przemęczać.

End Up Here & TORN| L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz