Our time

128 10 1
                                    

Luke's POV

Dziś wracamy do Sydney. Nie chcę zostawiać Lils samej, ale przecież radziła sobie przez ten cały czas to czemu miałby teraz nie dać ?

- Lily wróć z nami. - Nalega Ash. Zaczęliśmy rozmawiać. Nadal jest drętwo ale przynajmniej rozmawiamy. - Skoro Hemmo już wszystko wie, to czemu miałabyś tu sama siedzieć?

Dziewczyna spojrzała na nas smutno

- Ash, dobrze wiesz, że już się przyzwyczaiłam do mieszkania tutaj. Poza tym nie mogę narażać Juniora na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Nie mogę lecieć samolotem.

Fakt.

- Niedługo się zobaczymy. - Ashton ściska Lily, jednak widzę, że robi to delikatnie.

- Liczę na to. - Dziewczyna posyła mu szczery uśmiech. Taki sam jakim kiedyś obdarzała mnie.

Lily odezwała się od Irwina i spogląda na mnie.

- To ten... Do zobaczenia.

Sam nie wiem jak się zachować.

Wiem, że chcę zrobić coś czego od dawna mi brakowało.

Rozkładam szeroko ramiona a Lily podchodzi do mnie i wtula się.

- Tęskniłam.

Jedno słowo a tak wiele znaczy. Tulę dziewczynę i cmokam ją w głowę.

- Ja też. - Mówię prawdę. Odrywam się od dziewczyny i zerkam na nią ostatni raz przed wyjazdem. Kucam przed nią i podnoszę jej bluzkę do góry. - Trzymaj się młody i miej litość dla mamy.

********************************
Siedzimy w samolocie. Ash śpi obok mnie a ja wpatruję się w chmury.

Myślę. Myślę o tym co teraz zrobić.

Naprawdę tęskniłem za Lily. I nadal mi na niej zależy. Dziewczyna jednak mi nie ufa. Widać to.

Ale jakoś musimy się dogadać, przecież nie jesteśmy sami.

A propos juniora rozmawiałem z Ashtonem i mówił, że też może oddać cześć pieniędzy ze sprzedaży płyty. Porozmawiam jeszcze z Hood'em i Clifford'em. No i rodzice. Nie mam pojęcia jak powiedzieć im o tym , że zostaną dziadkami. Ja sam jeszcze się z tym nie uporałem.

Nie wyobrażam sobie siebie w roli ojca. Lily to co innego. Wiem, że będzie dobrą matką. Widać to nawet teraz. Widać to w każdym jej geście, spojrzeniu i zachowaniu, po którym wnioskujemy o jej trosce.

Dopiero teraz zobaczyłem jaka jest silna. Wiem, że poradzi sobie w każdej sytuacji i nie załamie się.

Wszystko to przez co przeszła sprawiło, że stała się twardsza. Przeprowadzka z Londynu, 5sos, śmierć Mai, moja zdrada, jeśli tak to można nazwać, potem ciąża i wszystko co z nią związane. To sprawiło, że jest silniejsza.

Jednak teraz dość. Teraz trzeba jej pomóc. Ja muszę jej pomóc. Nie może w takim stanie pracować. Przed nią operacja. Za mój obowiązek stawiam sobie zebranie pieniędzy. Traktuję to jako rekompensatę za to całe zło, które jej wyrządziłem. Wiem, że to za mało. Jednak będę starał się dla niej teraz być bardziej niż kiedykolwiek indziej. Będę dla niej wsparciem. Dla nich. Będę wsparciem dla Lily i mojego syna.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy jeszcze razem, ale ja będę starał się ze wszystkich sił naprawić to co zepsułem. Teraz, gdy w końcu udało mi się skontaktować z Lily i teraz gdy wiem o dziecku, jestem pewien, że to znak. Znak, że to właśnie nasz czas. Czas dla naszej rodziny.

Mięknę. Robię się ciepłą kluchą?
Cóż, dla Lily warto.

________________________________

Przepraszam za ten rozdział, jest naprawdę kiepski. Miałam dziś dużo roboty a bardzo chciałam coś dziś dla Was napisać.

Btw. Chciałabym wiedzieć, który rozdział z pierwszej części podobał Wam się najbardziej. Zdradzicie mi to? ;>

Jutro powinien być luźniejszy dzień, jeśli chodzi o naukę, jednak od jutra zaczynam chodzić na zabiegi więc nie obiecuję dobrego rozdziału :(
W każdym razie dziękuję za wszystkie gwiazdki I odsłony. Jesteście najlepsi :*

Do napisania :3

End Up Here & TORN| L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz