Potrzebuję Cię Luke

149 8 0
                                    

Maya leży na OIOM-ie, kiepsko z nią. Jechała samochodem ze swoim chłopakiem. Było ślisko. Charlie stracił panowanie nad pojazdem i zderzyli się z nad jeżdżąjącym tirem. Kierowcy tira nic nie jest, natomiast z Charlie i Maya nie mieli tyle szczęścia.
Charlie nie żyje. Zginął na miejscu. Maya walczy o życie. Oboje mieli praktycznie zerowe szanse na przeżycie, jednak ja wierzę , że Maya wydobrzeje.
Cały czas siedze przy jej łóżku. Jakimś cudem udało mi się namówić lekarza, by pozwolili mi zostać. Ciężko było.

Podchodzi do mnie pielęgniarka.

- Przepraszam, ale myślę, że pani już powinna iść. Czas odwiedzin już dawno temu się skończył a ja nie chciałabym się narażać mojemu przełożonymu.

Racja. Zerkam na zegarek. 23:21. No chyba jednak muszę wracać do domu. Tzn. do Styles'a.

Zamawiam taksówkę i wychodzę przed szpital. I co ja mam teraz zrobić? Za kilka dni mamy lot powrotny do Sydney a moja przyjaciółka walczy o życie. Nie mogę jej zostawić.

**************************
Wchodzę do domu. Pusto. Grobowa cisza. Czyżby spali?

Sprawdzam salon i pokój Luke'a. Nikogo nie ma.

Pewnie świętują.

W każdym razie ja postanawiam spróbować zasnąć. Przebieram się w piżamę i kładę się na łóżku owijając szczelnie kołdrą.

***************************
Nie mogę spać. Bezsensownie patrzę w sufit.
Maya nie może umrzeć. Nie wytrzymam tego. Z moich oczu zaczynają płynąć łzy.

Potrzebuję Cię Luke.
***************************
Udało mi się zasnąć ale tylko na chwilę. Ponownie budzę się już o 3. Postanawiam zobaczyć, czy chłopcy już wrócili.
Oczywiście kieruję się do pokoju Luke'a. Mogłabym iść do Harre'go ale pewnie jest zmęczony po koncercie.

Uchylam drzwi i wsuwam głowę do pokoju.

Jest. Chyba śpi.

Pochodzę do łóżka i kładę się na nim. Może mnie nie wygodni.
Mimowolnie przytulam się do jego pleców.

- Dobrze, że jesteś Luke.
Szepczę i zamykam oczy z których cisną się łzy. Już nie mogę się powstrzymać. Szlocham cicho, starając się opanować.

****************************
Luke's POV
Budzi mnie jakiś szmer. Ktoś tu wchodzi. Czuję jak ugina się materac.

Już po chwili słyszę głos Lily.

- Dobrze, że jesteś Luke.

Ona płacze.
Gdy tylko usłyszałem jej łamiący się głos alkohol wyparował z moich żył. Odwróciłem się i przytuliłem ją mocno.

- Co się stało Lils?

Dziewczyna pociągnęła nosem.

- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić. - Rozkleiła się jeszcze bardziej a mnie serce o mało nie pękło.

- Nie obudziłaś. Mów co się dzieje myszko. - pocałowałem ją w czoło.

- Maya. Ona.. ona.. - Dziewczyna nie mogła się opanować a ja wiedziałem, że jest źle. Bardzo źle. - Miała wypadek samochodowy ze swoim chłopakiem. Charlie Zginął na miejscu a Maya walczy o życie na OIOM-ie.
- Odpowiedziała resztkami sił i rozpłakała się jeszcze bardziej.

O nie.

- Ciii. Maya jest silna i da rade. - Szepczę kołysząc ją na boki w ramionach.

- Ja tu zostaję, Luke. Nie wyjadę dopóki nie będę miała pewności, że z nią jest dobrze. - Wtuliła się w moją szyję.

End Up Here & TORN| L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz