I'll fix it

131 7 0
                                    

Dziś są ze mną Mikey i Calum. Chłopaki pomagają mi w urządzeniu pokoju dla Juniora. Luke z nieznanych mi powodów nie mógł...

Nieważne. Właśnie czekamy aż wyschną ściany. Wybraliśmy z Lukiem kolor zielony.
Kto powiedział, że pokój dla chłopca powinien być niebieski? Bzdura.

Wstaję by posprzątać folie i gazety z podłogi.

- Siadaj Lily. - Mike patrzy na mnie gniewnym wzrokiem.

- Daj spokój, Mike. - Sprzątam dalej a chłopak podchodzi do mnie, łapie za ramię i sadza na krześle.

No super.

Mam tak bezczynnie siedzieć, gdy oni pracują?

*********************************
No i skończone. Pokój pomalowany i umeblowany.

Wygląda pięknie.

Chłopcy też przyglądają się pomieszczeniu z podziwem.

- Dziękuję. - Mówię po czym przytulam się do Mike'a a potem Caluma.

- Nie ma za co. Ważne żeby maluch miał dobrze. - Powiedział Cal kładąc rękę na moim brzuchu. - Czy on..? - Kiwam głową. Dziś jest wyjątkowo ruchliwy. Chłopak uśmiecha się szeroko a po chwili na moim brzuchu ląduje ręką Mike'a.

- Już niedługo się widzimy młody! Wtedy poznasz mnie, zajebistego wujka. - Powiedział Mikey.

Tego się obawiam.

Zaśmiałam się.

*********************************
Luke's POV

Nie mogłem pomóc w urządzaniu pokoju dla malucha, bo musiałem się spakować.

Mam zamiar wprowadzić się narazie do Lily. Ona jeszcze tego nie wie, ale niedługo jej powiem.

Nie chcę, by była teraz sama. Do porodu zostały 3 tygodnie a zawsze może zacząć się wcześniej. I co? Jak niby tam się dostanę z Sydney? Nie ma szans.

Już jestem w LA. Narazie zameldowałem się w hotelu i wieczorem pogadam z Lils.

*********************************
Stoję przed drzwiami mieszkania Lily. Nikt mi nie otwiera. Zaczynam się martwić. Postanawiam użyć kluczy, które Lils dała mi na wszelki wypadek.

Otwieram drzwi i wchodzę. Rozglądam się. Telewizor w salonie gra, jednak nie ma tam Lily.

- Lils? - Pytam badawczo. Przeglądam kolejno wszystkie pomieszczenia, lecz dziewczyny nie ma ani w sypialni ani w kuchni. Drzwi od łazienki są otwarte. Gdzie ona może być?

W sumie, zostało jeszcze jedno pomieszczenie.

Kieruję się do pokoju przeznaczonego dla dziecka. Otwieram drzwi a moim oczom ukazuje się najsłodszy widok na świecie.

Na fotelu przy oknie śpi Lily. Jedna jej ręką spoczywa na brzuszku a drugą obejmuje Ashtona-Pingwina.

Uśmiecham się na ten widok.

Podchodzę do dziewczyny i usiłuję wyciągnąć pingwina z jej dłoni jednak dziewczyna trzyma go mocno. Biorę więc ją i pingwina na ręce oraz niosę do sypialni. Kładę ją na łóżku i przykrywam kocem. Cmokam ją w czółko i wychodzę cicho zamykając drzwi.

Spoglądam w stronę pokoju Juniora. Chłopaki się spisali na medal. Wygląda wspaniale. Zaproszę ich na piwo.

Siadam na fotelu, na którym przed chwilą siedziała szatynka.

3 tygodnie. 3 tygodnie i zostanę ojcem. Gdyby ktoś mi powiedział, że w wieku 20 lat zostanę ojcem roześmiałbym się mu w twarz. Dosłownie.
Teraz już prawie się przyzwyczaiłem do tej myśli. Jeszcze nie wiem jak pogodzę to z zespołem ale jakoś dam radę.

********************************
Zbliżyliśmy się z Arz. Jednak oboje stwierdziliśmy, że ta noc wtedy w hotelu nie miała znaczenia zważywszy na nasz stan.

Teraz jest moją dobrą kumpelą. Przynajmniej tak mi się zdaje.

Chłopaki za nią nie przepadają ale za bardzo nie wiem czemu.

Może jeszcze się do niej przekonają.

**********************************
Lily's POV

Postanowiliśmy z Lukiem pójść na zakupy. Trzeba dokupić trochę ubranek, bo jak się okazało maluch będzie większy niż się spodziewaliśmy. Z resztą o czym tu mówić... Blondyn ma ponad 190 cm wzrostu...

- Lily ! - Chłopak podekscytowany pokazuje mi śpioszki z napisem "my daddy is the best" . Jezu, w życiu.

Kręcę głową i idę dalej śmiejąc się pod nosem. Kieruję się do kasy.

- Wiesz, że nawet podobają mi się zakupy z Tobą. - Mówię odwracając się do tylu. Ku mojemu zdziwieniu nie ma tam Luke'a.

Rozglądam się. Wychodzę z kolejki nadal go szukając.

Widzę.

Stoi na zewnątrz.

- O matko! LUKE !LUKE Z 5SOS!

Został napadnięty przez fanki. Dosłownie.
Wzdycham i idę wracam do kolejki. Płacę za rzeczy i wychodzę ze sklepu.

Tłum się powiększa.

- Co robiłeś w sklepie dla dzieci? I kim była ta dziewczyna? - Przysłuchuję się z boku.

Chłopak podrapał się po karku. Jest zakłopotany.

- Em.. To moja kuzynka. Jest w ciąży a chłopak ją zostawił.

Kuzynka...
Dłużej nie słucham.
Po prostu wychodzę z centrum.
Nazwał mnie kuzynką.

**********************************
Mój telefon nie cichnie. W końcu wyłączam go.

Luke cały czas dzwoni. Non stop.

Nie chcę z nią rozmawiać.

Po co?

Przecież jestem tylko jego kuzynką.

Eh, zadzwonię na Skype do Asha. Stęskniłam się. Chłopak jest na Florydzie z rodziną.

**********************************
Luke's POV

Martwię się o Lily.

Fakt, sytuacja z centrum nie wyszła zbyt fajnie, ale co miałem zrobić?

Myślałem, że Lily na mnie czeka, jednak gdy już wszyscy się rozeszli dziewczyny już nie było.

**********************************
- Znów masz przejebane. - Powiedział Irwin. O co mu chodzi? Spojrzałem na niego pytająco. - Lily słyszała, gdy mówiłeś, że jest Twoją kuzynką.

Kurwa.

Ja pierdole!

To nie tak, że nie chciałem się przyznać. To nie chodzi o to, że nie przyznaję się do dziecka.

Tu chodzi o ich dobro. Nie mieliby życia. Fanki nienawidziłyby Lily.

Znam ten mechanizm doskonale.

Muszę to naprawić.

Jutro miałem się do niej wprowadzić.
I to zrobię.

Biorę kurtkę i wychodzę z hotelu.

Naprawię to.

End Up Here & TORN| L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz