I'll find you

119 9 2
                                    

Następnego dnia wypisali mnie ze szpitala. Ashton nie odstępuje mnie na krok. Pilnuje bym niczego nie dźwigała i leżała w łóżku.

To miłe a zarazem męczące.
Jednak cieszę się, że go przy sobie mam. Wiem, że nie na długo ale mam. Cieszę się chwilą.

Chłopak właśnie podał mi herbatę i usiadł przy mnie kładąc ręce na moich nogach.

- Lils, wiesz, że musimy o tym porozmawiać.

O nie. On chce gadać o Hemmo.
Kręcę od razu głową.
Nie chcę. To nadal sprawia mi ból.

- Lily, on powinien wiedzieć.

Biorę głęboki oddech.

- No i co to zmieni? Luke nie rzuci wszystkiego, by się nami zająć. Ash, jak sam powiedziałeś Luke jest zapatrzony w siebie i zależy mu tylko na swoim szczęściu.

Ash patrzy na mnie swoimi dużymi oczami. Ewidentnie układa to sobie w głowie.

- No dobra, a co z dzieckiem? Powinno mieć ojca. Z resztą, Ty teraz musisz leżeć. Kto się Tobą zajmie? Kto zarobi pieniądze na opłaty?

Chłopak nie odpuszcza.
Postanawiam, że powiem mu o swoich planach.

- Oddam je do adopcji. - Mówię cicho i spuszczam głowę.

**********************************
Ashton's POV

- Oddam je do adopcji.

Myślałem, że się przesłyszałem.

- Że co proszę? - Uniosłem głos a Lily się momentalnie spięła.

- Ono nie ma ze mną przyszłości, Ash. Co ja mogę mu zapewnić? W pełnej rodzinie będzie mu lepiej.

Widzę jak w jej oczach pojawiają się łzy. Nie Lils, nie płacz. Nie wolno Ci się denerwować.

Przytulam mocno przyjaciółkę.

- Będziesz najlepszą mamą na świecie. Z Hemmings'em czy bez niego.

Taka prawda. Lily uwielbia dzieci a dzieci uwielbiają ją. Czego chcieć więcej? Widać, że jest zdenerwowana. W innej sytuacji, gdyby była w związku z ojcem dziecka, nigdy by go nie oddała i wiem, że teraz też tego nie chce robić, ale sytuacja ją zmusza.

- Nie dam rady. Jestem tu sama. W Sydney przynajmniej miałabym rodziców, Ciebie i Caluma. A tutaj? Tutaj mam tylko obowiązki, z którymi sobie nie radzę.

- Pomogę Ci z Calumem. Obiecuję.

- Ash. Wy niedługo wyjedziecie. Jesteście gwiazdami. To tylko chwila, a zobaczysz, że niedługo zaczniecie trasę i tyle was zobaczę.

Ma rację. Parker już coś wspominał o trasie po Europie.

- Będę Cię odwiedzał.

- Jesteś kochany, ale ja już jestem niemalże zdecydowana. Junior pójdzie do adopcji.

- Po prostu obiecaj mi, że to jeszcze przemyślisz. 100 razy.

- Obiecuję, ale nie obiecuję, że zmienię zdanie.

********************************
Luke's POV

Kurwa! Co się dzieje z Irwinem? Od dwóch dni próbuję się do niego dodzwonić i nic.

Dzwonił Parker, że mamy się stawić za tydzień w Londynie. Będziemy dawać wywiad o płycie.

Co jest takiego ważnego, że ten idiota nie odbiera?!

Zabiję go jak wróci.

********************************
Lily's POV

- Zrobisz mi naleśniki? - Robię słodkie oczka do Irwina a ten się tylko śmieje.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moją Lily? - chłopak mówi do brzuszka. Ej, to słodkie. - z czym chcesz te naleśniki?

- Czekolada.

Posyłam mu buziaka a ten wstaje i wędruje do kuchni.

Po chwili owijam się kocem i idę do niego. Przytulam go mocno od tyłu.

- Lily Margaret Smith ! Miałaś leżeć. - Chłopak patrzy na mnie spod byka a następnie daje mi buziaka.

Margaret. To moje imię z bierzmowania. Nie lubię go, bo wybraliśmy je razem z Lukiem.

- Oj noo. Chciałam tylko zapytać ile ze mną zostaniesz.

- A co, już masz mnie dość? - Zaśmiałam się i pokręciłam przecząco głową. - Zostanę tyle ile będziesz chciała.

- Zostań na zawsze.

- Pewnie księżniczko. - Chłopak puszcza mi oczko i wraca do robienia naleśników.

********************************
Ashton's POV

Postanawiam w końcu podłączyć telefon do ładowania. Padł 2 dni temu a ja przez tą całą sytuację zupełnie o nim zapomniałem.

Podłączam urządzenia. Na wyświetlaczu widzę miliard powiadomień. A tak serio to tak : 3 nieodebrane połączenia od mamy, 2 od Caluma, 9 od Hemmings'a i do tego 5 smsów od Hemmo.

Ciekawe czego chciał.
Korzystając z okazji, że Lils właśnie się kąpie postanawiam oddzwonić.

Odbiera po dwóch sygnałach.

- Ja pierdole, Irwin. Myślałem, że umarłeś. Czemu nie odbierasz?

- Telefon mi padł. - Odpowiadam wcinając naleśnika.

- Kiedy wracasz? Jest sprawa.

- Nie wiem. Prawdopodobnie nie prędko. Mam tu parę spraw rodzinnych.

- No to streszczaj dupę, bo za tydzień mamy być z Londynie na wywiadzie.

- Nie wiem, czy się wyrobię. - Oznajmiam zgodnie z prawdą.

- Jak to kurwa nie wiesz? - Hemmo się wkurzył. - Pożegnaj się z babcią i wsiadaj w samolot.

- Nie jestem u babci.

Palnąłem bez namysłu czego od razu pożałowałem.

- To gdzie mam wysłać odrzutowiec księciuniu?

Wkurwia mnie.

- Tak się kurwa składa, że załatwiam sprawy, których Ty nie dokończyłeś. Więc zamknij się i siedź cicho. Już wystarczająco dużo kłopotów narobiłeś.

Miałem coś jeszcze powiedzieć, gdy zauważyłem, że Lils stoi w drzwiach i mi się przygląda.

- Kto to?

**********************************
Luke's POV

W końcu Irwin raczył się odezwać.
Słuchałem jego pierdolenia i zastanawiałem się o co może mu chodzić.
Chłopak wydzierał się w niebo głosy , gdy nagle uciekł.
Co jest? Ducha zobaczył?

Po dłuższej przerwie usłyszałem głos.
Jej głos.

- Kto to?

Po chwili usłyszałem dźwięk sygnalizujący zakończenie rozmowy.

On jest u Lily.

Lily.

Co on może za mnie załatwiać?
Dowiem się. W każdym razie już wiem, że Irwin wie, gdzie teraz znajduje się Lils i wyduszę z niego to prędzej czy później.

End Up Here & TORN| L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz