Luke's POV
Właśnie jadę z Claire na badania do ginekologa. Dziewczyna zrobiła dwa testy i oba są pozytywne, więc ta wizyta to już czysta formalność. Nie wyobrażam sobie siedzie jako ojca. Nie teraz i nie z nią. Nie chcę z nią być. To miał być tylko seks, ale ona zaczęła się angażować, a mnie, jak na faceta przystało pasował taki układ.
Dojeżdżamy pod przychodnię. Wysiadam z auta i kieruję się do drzwi, ale zauważam, że blondynka nie idzie za mną. Wciąż siedzi w środku. Ja pierdole. Czeka aż otworzę jej drzwi. Wywracam oczami i wykonuję czynność.
- Jesteś taki kochany Lukeeey.
Nienawidzę jak tak do mnie mówi, grrr.
Wchodzimy do środka. Jest mało ludzi. Tym lepiej, chcę mieć to już z głowy. Zajmujemy kolejkę i czekamy.
- Co teraz będzie, Luke?
- A co ma być?
- Co będzie z dzieckiem?
- Nie wiem, mamy dużo czasu - warknąłem zirytowany i poderwałem się z krzesła, bo pielęgniarka wyczytała nazwisko Claire.
20 minut później siedzimy już w samochodzie i jedziemy do domu. Ginekolog potwierdził ciążę i powiedział, że to 5 tydzień. Super.
Odwożę Claire pod dom.
- Potrzebujesz czegoś? - Nie mogę jej teraz zostawić. Nie powinienem.
- Nie, dziękuję. Wpadniesz do mnie wieczorem? Porozmawiamy z rodzicami. - o kurwa. Muszę coś wymyślić.
- Mamy próbę z chłopakami i Lily, może innym razem co?
- Zmieniliście terminy? Zawsze wasze próby odbywały się w środy. - O nie. Jednak pamięta.
- No tak, ale okazało się, że Lily nie może się spotykać w środy, więc zmieniliśmy.
- A no okej misiaku, to jeszcze się zgadamy. - Dziewczyna zrobiła się weselsza. Dziwne.
- Jasne kochanie. - Pożegnałem się z nią szybkim buziakiem i odjechałem z piskiem opon.
*****************************************
Nie widziałam dziś Luke'a w szkole. A może był ale mnie unikał? Z resztą Claire też nie widziałam. Dziwne.
Pogodziłam się z Molly. Okazało się, że tuż przed imprezą dostała ostrej biegunki i nawet nie miała siły by do mnie zadzwonić. Biedna. Właśnie mamy zajęcia z aktorstwa, łączone razem z klasą chłopaków z 5SoS. Pani Gonzalez się rozchorowała. Może również biegunka? Zaśmiałam się próbując wyobrazić sobie ten obraz. W pewnym momencie usłyszałam jakieś szumy z tyłu. Okazało się, że to Ash z Calumem zacięcie o czymś dyskutowali. Postanowiłam, że skupię się na lekcji, nie będę przecież podsłuchiwać (co z resztą Luke ma w zwyczaju robić), ale gdy usłyszałam słowo "ciąża", moja ciekawość przezwyciężyła. Wytężyłam słuch. Usłyszałam coś o Luku, ciąży i rodzicach. Czyżby mama Luka również była w ciąży? Muszę się jej bardziej przyjrzeć.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczyciela przedmiotu, pana O'Connera.
- Panno Smith, może pani przedstawi nam zadanie, które zadałem 10 minut temu? - Rozejrzałam się dookoła i faktycznie wszyscy pracowali. Poza mną , Ashtonem i Calumem. Kurwa.
- Em.. Jeszcze nie skończyłam.
- Było wystarczająco dużo czasu, zapraszam na środek.
No to po mnie. Muszę grać na zwłokę.
- Nie czuję się najlepiej, mogę przedstawić to później?
Nauczyciel spojrzał na mnie gniewnie po czym skinął głową.
Oczywiście O' Conner mi nie odpuścił.
- Lily , zapraszam do...
I wtedy nadeszło zbawienie. Zadzwonił dzwonek.
- Innym razem, Psze Pana - Zaśmiałam się i ruszyłam do wyjścia. - Do widzenia.
******************************
Okazało się, że na ostatniej lekcji dostałam okresu. Super. Zaraz po zakończonych lekcjach powędrowałam do drogerii, by zaopatrzyć się w potrzebne mi środki higieniczne i słodycze, rzecz jasna.
W drogerii było dość pusto, więc od razu ruszyłam do dobrze znanej przeze mnie półki. Już miałam chwycić za pudełko swoich "ulubionych" tamponów i iść do kasy, gdy zauważyłam tam znajomego mi blondyna.
-Luke? - Podeszłam bliżej.
- Lily ! - Podskoczył a ja się roześmiałam. Spojrzał na mnie zażenowany. - To dla mamy. - Zaczął sie tłumaczyć pokazując na pudełeczko tych samych tamponów co ja "lubię".
- Okej okej. Nie musisz się tak tłumaczyć. Przecież wiem, że nie dla Ciebie - zaśmiałam się i również chwyciłam za takie same pudełeczko tylko że większe i ruszyliśmy razem do kasy. - Nie było Cię w szkole. - Odpaliłam od tak i od razu miałam ochotę puknąć się w czoło.
- Taaa.. Miałem ważną sprawę.
- Jasne, przepraszam, że spytałam. To nie moja sprawa - Puściłam mu oczko i zapłaciłam za swoje zakupy. - To do zobaczenia jutro na próbie - uśmiechnęłam się i ruszyłam do wyjścia. Blondyn czym prędzej zapłacił za zakupy i podbiegł do mnie.
- Lily !
- Hmm?
- Moja mama kazała przekazać, że teraz ona zaprasza Was na grilla.
- O, super. Powiem rodzicom, pewnie chętnie wpadną.
- Ale my zapraszamy WAS, wszystkich.
- Wiesz jakoś nie mam ochoty na bliskie spotkanie z ketchupem - zaśmiałam się.
- Oj to tym razem będzie spotkanie z majonezem. - Zgromiłam go wzrokiem a po chwili oboje już się śmieliśmy. - Przyjdź proszę. Będę grzeczny - Zrobił minę słodkiego psiaka. - Poza tym Theo bardzo Cię polubił.
- Oh, no dobrze. Wpadnę na chwilę. Ale tylko dla Theo !
-Rzecz jasna. - Blondyn puścił mi oczko. - To do zobaczenia wieczorem.
- Do zobaczenia, Lukeeeey - Tak, zrobiłam to specjalnie.
CZYTASZ
End Up Here & TORN| L.H.
FanficPoczątki znajomości Lily i Luke'a nie były dobre. Potem połączyła ich pasja a następnie miłość. Niestety jedno z nich popełniło błąd, który ciężko naprawić. Ich drogi rozeszły się. Lily chce zapomnieć o ukochanym a Luke tęskni. Dziewczyna jednak ro...