na dobre i na złe

140 9 0
                                    

Czuję się dobrze. Lukey pilnuje, bym cokolwiek jadła. Nie chcę, ale muszę. Z reguły mało jem a teraz mam jeść więcej. Masakra. Jednak muszę się stosować do zaleceń lekarza, bo będzie gorzej.

Właśnie wybieram się do Luke'a z prośbą. Mam nadzieję, że nie śpi. Wywracam oczami na myśl, że o 14 mógłby leżeć w łóżku. Ale w sumie u niego wszystko jest możliwe.
Pukam do drzwi. Otwiera mi połnagi Luke. Dosłownie. Ostatnio ciągle go tak widuje. Tłumaczy się tym, że jest gorąco a on nie będzie się gotował.

- Cześć pingwinku. - Nazywam go tak od czasu, gdy powiedział mi o swoim pluszowym przyjacielu. - Mam prośbę.

-O proszę, a tak bezinteresownie to już przyjaciela odwiedzić nie można? - Zaśmiał się a ja go zgromiłam wzrokiem. - Zamieniam się w słuch. - Luke rozsiadł się na kanapie a ja celowo usiadłam na jego kolanach i zrobiłam przesłodzoną minę.

- Chcę się nauczyć grać na gitarze. - spojrzałam na blondyna a ten parsknął śmiechem. - z czego znowu się śmiejesz? - zmarszczyłam nosek jak małe dziecko.

- I niby ja mam Cię nauczyć? - pokiwałam głową - Ale wiesz, że ze mnie zarówno kiepski uczeń jak i nauczyciel? - również kiwnęłam głową za co dostałam w głowę poduszką.

- No prooooszę, Luke.

Blondyn tylko westchnął I skinął głową. Wstał i podszedł do swojej gitary, jeszcze raz na mnie spojrzał i się roześmiał.

- Musisz obciąć paznokcie. Z takimi dużo nie zdziałasz.

- Serio? - spytałam zawiedziona. - hodowałam je 2 tygodnie. - Wzdycham głośno i wstaję w poszukiwaniu nożyczek.

Bo obcięciu moich (już teraz nie) pięknych i długich paznokci Luke zaczął mi coś tłumaczyć i pokazywać.
Nawet trochę załapałam, więc blondyn dał mi gitarę, bym spróbowała sama. Udało mi się zagrać 3 akordy. W sumie, dobre i to.

- Wiesz, nie taki zły z Ciebie nauczyciel - uśmiechnęłam się do niego leżąc plackiem na jego łóżku.

- A panience nie za wygodnie? - Zaśmiał się a ja pokręciłam głową. - Jadłaś coś? - Wywracam oczami i kiwam głową. - A co?

Dość tego.

- Luke!

- Martwię się, Lils.

- Wiem i doceniam to ale już się pilnuję i jest wszystko okej.

- I tak się martwię. - patrzę na niego gniewnie a ten unosi ręce do góry w geście kapitulacji. - Zaśpiewamy coś?

- Jasne, tylko co?

- Wiesz, zacząłem pisać piosenkę ale nie mam pojęcia jak ją dokończyć. Pomożesz mi? - kiwnęłam głową z uśmiechem. Utalentowana z niego bestia.

Po kilku godzinach piosenka była skończona. No prawie. Został tytuł.

- Lils, wymyśl coś. Ja ułożyłem cały refren ! - Blondyn opadł na łóżko obok mnie.

Myślę. Hmm. Co by tu pasowało?

...
...
Mam !

- Boże, Luke już wiem ! Amnesia !

- Jesteś genialna Lily ! - chłopak cieszył się jak mały chłopiec a ja już po chwili zasnęłam. Nie byłam w stanie dłużej funkcjonować.

*********************************
Dziś próba generalna. W piątek mamy wystąpić na dniach otwartych szkoły. Podobno ma być telewizja. Stresuje się. Z tego powodu nie mogę wcisnąć ani grama jedzenia. Muszę jakoś ściemniać przed Lukiem. Właśnie jadę z nim do Caluma. Postanowiliśmy, że Amnesię zostawimy na jakąś specjalną okazję.
W piątek zagramy Hotel California, Thank you for loving me , Sweet Child O'Mine i na koniec Jet Black Heart. Idealnie.

Próba trwa od dobrych 15 minut. Wychodzi nam całkiem okej, ale może być lepiej. Widzę, że Luke'a coś trapi. Nie może się skupić a czasem zapomina, że już na na niego pora. Porozmawiam z nim w drodze powrotnej.

Właśnie mamy krótką przerwę. Jestem już naprawdę zmęczona. Siadam sobie na kanapie obok Asha i oparłam głowę o jego ramię.

- Ashton? - wymruczałam.

- Co jest? - uśmiechnął się chłopak.

- Skąd Ty masz w sobie tyle siły, żeby napieprzać na tej perkusji? - westchnęłam a on tylko się zaśmiał. - Ja już padam na twarz.

- Po prostu musisz się przyzwyczaić.

- Jestem przyzwyczajona. W Londynie grałam koncerty.

Mięśnie chłopaka momentalnie się spięły a ja wiedziałam, że nad czymś zacięcie myśli.

- Jadłaś coś, Lily? - o nie, tylko nie to. Wzdycham i kiwam niepewnie głową. - Co takiego jadłaś?

No to po mnie.

- Popcorn i jabłko. - spuszczam głowę.

- Lily ! - chłopak spojrzał na mnie podirytowany. - Obiecałaś, że będziesz jeść a Hemmings miał Cię pilnować. - Ash wstał. - Luke! - krzyknął. - Hemmings ! Rusz się I chodź tutaj !

Przyszedł Luke. Ma zły humor. Zginę.

- Co chcesz? - Warknął niemile.

- Miałeś pilnować Lily. Prawie nic dziś nie jadła.

Chłopcy zgromili mnie wzrokiem a ja poczułam się jak mała dziewczynka.

- Gówno mnie to obchodzi. Jest dorosła, niech robi co chce. -odparł - Koniec próby. Jadę do domu. - Wyszedł z hukiem.

Ałć. Zabolało.
To było niemiłe. Bardzo.

- Ja też już pójdę. - Mówię cicho.

- Na piechotę? Taki kawał? - spytał Ash, bo Calum właśnie rozmawiał przez telefon.

- Poradzę sobie, jestem dorosła. - Dałam nacisk na słowo dorosła.

- Lil, ja Cię mogę odwieźć.

- Nie trzeba, Ash. Chcę być sama. - uśmiechnęłam sie lekko a chłopak mnie przytulił. - Do zobaczenia. - Rzuciłam w stronę Caluma a ten mi tylko skinął głową.

Droga do domu jest długa. Mam czas na przemyślenia.
Dlaczego Luke zachował się w taki sposób? I dlaczego tak bardzo mnie to dotknęło? Może za szybko nazwałam go przyjacielem. Przyjaciel przecież jest na dobre i na złe.

********************************
Luke's POV
Jestem zły sam na siebie. Sytuacja z Claire wpłynęła na moje stosunki z Lils, a ona przecież nie jest niczemu winna.
Rano byłem rozmowić się z moją, już teraz byłą, dziewczyną. Blondynka zaprzeczyła temu że mnie zdradziła i że to nie ja jestem ojcem. Ale ja jestem pewien. Najgorsze jest to, że ona już powiedziała rodzicom o tym swoim bachorze i oni obarczają całą winą mnie. Twierdzą, że i tak będę płacił na dziecko, że jestem nieodpowiedzialnym gówniarzem, który chciał się tylko zabawić kosztem ich cudownej córeczki. Gdyby tylko wiedzieli jaka ona jest naprawdę.
No nie nieważne. Po całej porannej kłótni z Claire pojechaliśmy z Lily na próbę. No i tam pękłem. Nie wytrzymałem złości kipiącej z mojego wnętrza i postanowiłem rozładować się na Lily. Chyba nie zachowuje się jak przyjaciel.

Po powrocie do domu postanowiłem ją przeprosić, znowu. Chciałem wejść przez balkon , ale jak się okazało drzwi były zamknięte.
Zimno jej?
Zapukałem. Lily tylko spojrzała na mnie smutno i zasłoniła okno a ja w tym momencie wiedziałem, że przegiąłem. Wiem, że tym razem nie będzie łatwo ale zależy mi na niej i muszę ją przeprosić. Pogadam z nią w szkole. Albo nie. Zabiorę ją do szkoły i wtedy sobie wszystko wyjaśnimy. Idealnie.
Zrobię jej jakieś kanapki, bo pewnie o tym zapomni jak zwykle. Taka z niej chudzinka. Ale moja w tym głowa, żeby wyszła z tej całej anemii. Będę przyjacielem na dobre i na złe.

End Up Here & TORN| L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz