Rozdział 7

7.8K 384 86
                                    

Uwaga, Chris otwiera swoje śliczne oczka! Raduj się świecie! Pierwsze wrażenie, nie moja sypialnia. Drugie, coś mnie tuli. Trzecie, wyczuwam zło wcielone. Obróciłem się, żeby spojrzeć na... ubranego w szary garnitur Raifuru. Uśmiechnął się szeroko i cmoknął mnie w nos.
-Dzień dobry, Panie.- powiedziałem słodziutko, jak te małe chłopaczki z chińskich bajek. Bo kto mi zabroni? Tak w ogóle, kiedy on, kurwa, zdążył się ubrać?!
-Witaj. Gotowy na wycieczkę?- tak, już zapierdalam z motorkiem z dupce! Dobiero się obudziłem!
-A dokąd?- tak, myśl co innego, i co innego powiedz! Jestem świetny!
-Niespodzinka. Ale będziesz zadowolony.- odparł Raifuru, wstając w wyrka. Usłyszałem szczeknięcie. Nie. Błagam, nie.
-Już się chyba nie boisz, co?- spytał z uśmiechem Pan, patrząc na Mephisto. A co ci tak humorek dopisuje? Żebyś się nie poszczał ze szczęścia!
-Skąd.- pozwoliłem sobie na mały sarkazm i ruszyłem mój seksowny tyłek z łóżka. Poszukałem wzrokiem majtek, spodni, ścierki do kurzu, czegokolwiek, czym mógłbym się w tej chwili zakryć. No ale nic nie ma. Popatrzyłem na Pana. Zaśmiał się krótko, zdjął marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona. Mruknąłem coś w podziękowaniu i podreptałem na bosaka do pokoju. Zapomniałem wczoraj moich bamboszków-kapcioszków. Trudno. Na miejscu zarzuciłem ciuszki, krótkie porteczki jeansowe i czarną bluzkę bez rękawów z takimi fajnymi frędzelkami po bokach. No i pinkne trampeczki, czarne. Zbiegłem do jadalni. A tam, nie zgadniecie. Chociaż, spróbujcie. Tak, zgaduj, ja poczekam. Tak sądzisz? Nie chcesz zmienić decyzji? Na pewno? Źle! Naleśniki! Wielki stos placaków polanych sosem karmelowym na zielonym talerzyku!
-Smacznego.- powiedział Raifuru, popijając kawkę i czytając gazetę. Skoczyłem na krzesło, szamiąc pychotki. Alleluja! Jest w niebie!
-Panie? Mam pytanie.- powiedziałem z wypchanymi policzkami. Raifuru popatrzył na mnie i zaśmiał się. Tak wiem, wyglądam, jak słodki chomiczek. Kurna, ile on już razy się dziasiaj zaśmiał?!
-Pytaj.- odparł po chwili.
-Skąd ma Pan kucharza?- powiedziałem, wpychają kolejnego naleśnika do ust.
-Hmm... Żebym ja pamiętał. Jest francuzem, ma na imię Jean, ale skąd go mam. Wiem! Terroryści z Rosji uprowadzili go i chcieli okup od kraju!- odpowiedział. Pytałem tylko o państwo, ale oki.
-Ale Pan nie jest Francją, która miała zapłacić.Więc jak go Pan... przejął?- odparłem.
-Zapłaciłem. I wziąłem go. Ale nie narzeka. Ty widać, też nie masz nic przeciwko niemu.- dodał, wskazują pusty, wylizany talerz. Beknąłem w odpowiedzi i uśmiechnąłem się szeroko. Raifuru pogroził mi palcem, ale uśmiechnął się.
-Do samochodu. Świnko.- ostatnie słowo dodał po chwili. Popatrzyłem na niego z foszkiem i wyszedłem przed dom. Samochód ten, co zawsze. Zdziwiłem się, myślałem, że pozostałych siedemnastu też używa. Tak, sidemnastu. Chris ci prawdę powie! Wskoczyłem do limuzyny, a zaraz za mną wszedł Pan. Pokazał palcem na swoje kolana, a ja od razu się tam wkitowałem, jak to mawiał mój tatuś.
-No, to dokąd jedziemy?- spytałem, robiąc jak najbardziej niewinną i najsłodszą minkę świata. Pan zakrył mi twarz swoją wielką dłonią i odwrócił głowę. Widziałem, twardzielu! Zarumieniłeś się!
-Nie czaruj mnie tymi swoimi oczkami! Jak dojedziemy, to się dowiesz!- no ej! Ja chcę już wiedzieć! Kurna, ale zdziecinniałem. Albo gorzej. Zagłębiam się w pedalstwie! Chuj, mam przecież pyszne jedzenie!
-No, dobrze.- mruknąłem, kładąc głowę w zagłębieniu jego szyi. I znowu poczułem takie coś dziwnego. Takie... no, że mogę tak siedzieć, i choćby arabscy terroryście napierdalali nas mieczami świetlnymi, to nic by mi się nie stało. Łał, zajebiste porównianie. Pan objął mnie delikatnie ramieniem.
-Nie zaśnij. Za jakieś dwadzieścia minut będziemy na miejscu.- powiedział Raifuru. Złapał jakiś mały pilocik z siedzenia i nacisnął ziekony guziczek. Z sufitu wyszedł telewizor! Nie dosłownie. Ale wisiała teraz obok mnie spora plazma!
-Lubisz Avengers?- spytał Pan. Popatrzyłem na niego z szeroko wytrzeszczonymi patrzałkami. Lubić? Ja je kocham! Pokiwałem głową.
-Ja też. Pooglądamy sobie, dobrze?- dodał, puszczając film. Odwróciłem się przodem do telewizora, nie schodząc mu z kolan. Tak, pewnie nawet film się nie rozkręci, zanim dojedziemy, ale lepsze to, niż nic!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
No, tego, droga się troszkę przedłużyła, bo jakiś cwel pierdolnął w lampę. Drogie dzieci, pamiętajcie, życie, to nie GTA, lampa nie upadnie na ziemię, a rozjebie wam samochód. Dziękuję za uwagę.
Wyskoczyłem z autka zaraz za Raifuru. Pierwsza myśl- gdzie ja, kurwa, jestem?! Wielka brama jak w Jurrasic Park, tylko z podpisem ZOO. Ha?
-Spokojnie, nie mają tu psów.- zaśmiał się Raifuru. No nie pierdol! Nie domyśliłbym się! Brama otworzyła się, dosyć szybko, jak na takie wielkie gówno, i wbiliśmy do środka. Stały tam... uwaga, Chris będzie przechodził orgazm... segway'e!!! Wiecie, te dwukołowe hulajnogi, na których jeżdżą garniaki w galeriach. Aktualnie, jaram się, jak pies, kurwa, znowu, na spacerze!
-Wskakuj.- Raifuru wskazał dłonią pojazd, lekko się kłaniając. Dwa razy mi nie trzeba powtarzać! Wsiadłem i od razu ruszyłem na przód. Za szybkie to ustrojstwo nie jest, ale daje radę! Zwolniłem trochę, czekając na Pana. Dogonił mnie i spokojnie ruszyliśmy chodnikiem. Byliśmy na drodze w śroku ogromnego lasu. Tak, broniła nas tylko siatka pod napięciem, bardzo optymistycznie, jak tygrys wyskoczy. I serio myślałem, że tu będą jakieś papużki, surykatki czy inne zwierzaki, ale nie! Przecież to najbogatszy facet świata! No, więc były kotki... białe tygrysy i lwy. Ale to jeszcze nic! Były jakieś zebry połączone z mułami, czy czymś! Więc wyglądały jak takie fajne osiołki, a na nogach miały paski! Jakie to jest zajebiste! Były też pingwiny, które, wydawało mi się, że wyginęły, ale jebać to! I masa, masa, masa innych zwierzaków. A teraz najlepsze! Na sam koniec wycieczki poszliśmy do jakiegoś zoologicznego, czy coś.
-Panie, nie chcesz więcej psów, tak?- mruknąłem, patrząc na szczeniaka dingo w klatce. Raifuru pogłaskał mnie po głowie.
-Nie, Mały. Tym razem ty masz sobie wybrać zwierzaka.- odpowiedział, uśmiechając się. Ja w tym czasie szukałem mojej szczęki na podłodze. Serio, dostanę zwierzaka?! Nigdy, przenigdy nie miałem! Podbiegłem do klatek, patrząc na małe stworki. Krokodylek, tarantulka, małpka...
-Ten jest fajny.- powiedział nagle Raifuru, obejmując mnie w pasie od tyłu. Wskazał ręką małą czarną pumę. Ja pierdolę, jaki słodziak!
-Chcę go.- powiedziałem, zapatrzony w małą puchatą kuleczkę. Pan zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek. Kurna, serio mu dzisiaj humor dopisuje! Puścił mnie, pogadał z jakimś gostkiem, a ten zaraz wyjął koteczka z klateczki. Podał mi go, dodają też obróżkę. Wyjątkowo podobna do mojej. Oi, błagam, jest identyczna! Puma miauknęła coś, wtulając się we mnie. Awww! Zaraz rzygnę tęczą i pierdnę brokatem! Jaki słodziak! Pogłaskałem go po główce. Kurwa, jak to małe urośnie, to będzie z siedem razy większy od Mephisto! Tego nie przemyślałem! Standardowo, a jebać to!
-Wracamy?- spytał Pan. Kiwnąłem głową i poszliśmy do limuzyny. Kotek zaczął kręcić mi się na kolanach, co jakiś czas szturchając mnie łapką. Raifru położył mi głowę na ramieniu i pogłaskał zwierzaczka za uchem. Kurna, on ma większą dłoń, od całego ciała tej słodkiej kuleczki! A ja muszę go trzymać dwoma rękami...
-Jak go nazwiesz?- spytał, spoglądając na mnie. Kolejna rzecz, której nie przemyślałem.
-Nie mam pojęcia.- mruknąłem. Pan cmoknął mnie w szyję, przez co spaliłem jebanego buraka!
-Jest bardzo podobny do Ciebie.- odparł. Bo co?! Bo czarny?!
-Czyli ma to być Chris-junior?- zaśmiałem się. Pan objął mnie ramieniem, znowu całując po szyi.
-Niekoniecznie. Ale możesz go nazwać Mały.- tak, wszystko przy tobie jest małe, wiem o tym! Ale potrzeba tu fajnego imienia! Na przykład... eee... Gówniak? Dobra, nie zrobię mu tego, aż takim chamem nie jestem. No to...
-Aua!- pisnąłem, czują małe igiełki, zwane potocznie kłami, na placu.
-Bite.- powiedział Raifuru, spoglądając mi w oczy. Uśmiechnąłem się szeroko. To akurat pasuje! Pieprzyć to, że to moje nazwisko! Pokiwałem głową. Panie i Panowie, oto nowa postać w mojej historii! Słodka, mordercza czarna kulka z puszystym futerkiem, puma Bite!












~·~·~·~·~·~·~·~·~
KURWAAAAAAAAAA!!!!!! Ale zjebałam ten rozdział!!! Aahahaldhksk!!!! >.<* *wkurw*
Totalnie, kurwa, słodki! Zero zboczeń! Uznajmy, że Chris ma okres i jest zwolniomy od sexu. Dziękuję.

Nic nie mam więcej do dodania. Do następnego, Zboczuszki!

Ps.
Ta logika, że Chris jest ,,psem", a sam się ich boi -.- tak, dopiero teraz to zauważyłam...

Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz