Rozdział 28

3.6K 246 17
                                    

Nuda, nuda, nuda, kurwa, nuda! Piękny początek, ale przynajmniej prawdziwy. Leżę sobie taki biedny ja na łóżeczku i myślę, dlaczego, do chuja, nie schowałem się w bagażniku i nie pojechałem wraz z Raifuru. Bo jestem idiotą i myślę za późno. Sterczałem nad telefonem, czekając, aż Timon i Pumba zaczną śpiewać Hakuna Matata, oznajmiając mi tym samym, że mój Pan się za mną stęknił. Ni chuja, czekam dobre dwie godziny i nic. Padłem plackiem na łóżko, rozmyślając o moim biednym losie. Ale akurat w tej chwili głośny dzwonek wybuchnął mi prosto do ucha. Krzyknąłem zaskoczony i spadłem z łóżka. Sięgnąłem po telefon.
-Tak, Panie?!- pisnąłem. Usłyszałem czyjś śmiech, który z całą pewnością nie należał do Raifuru.
-Zabawny ten twój Mały!- usłyszałem męski głos. Po chwili dołączył do tego krzyk szarowłosego.
-Kotek? Wybacz, że ci przeszkadzam, ale ktoś postanowił pobawić się moim telefonem.- powiedział. Ała, czułem to napięcie w jego głosie. Nie chcę być w skórze tego gościa.
-Tak w-właściwie to czekałem, aż zadwonisz, Panie...- powiedziałem. Zachichotał w odpowiedzi.
-Mój Kiciuś tęskni za swoim właścicielem?- powiedział przesłodzonym tonem.
-Bardzo...- odpowiedziałem, zresztą zgodnie z prawdą.
-A bawiłeś się może z kimś, podczas mojej nieobecności?- spytał groźnie. Czy jemu chodzi o...? Ej, nie jestem puszczalski.
-Oczywiście, że nie!- powiedziałem oburzony. No naprawdę, czy wyglądam na kogoś, kto tak po prostu rucha się z kilkoma osobami?!
-A ze sobą?- dodał po chwili. Samemu? W sensie tam...? Zrobiłem to raz i dawno, dziękuję, mi wystarczy!
-Nie.- odparłem troszkę zdenerwowany.
-To zrobimy to przez telefon, gdy znajdę chwilkę czasu, dobrze?- to nawet nie było pytanie. Znaczy było, ale nie było. Chuj z tym, wiadomo, o co chodzi! A tak w ogóle się da?
-Jeśli ci na tym zależy, Panie...- odparłem niepewnie. Wiem, że to lubi.
-Bardzo. Na razie muszę kończyć. Papa, Kotku.- dodał i rozłączył się. Smutno mi znowu! Jak ludzie mogą tak rozłączać się po dwóch minutach?! Rzuciłem telefon gdzieś w kąt pokoju. A Bite pobiegł za nim, myśląc, że ma aportować. Szał, zrobił to! Złapał w pyszczek telefon, podszedł do mnie, wskoczył na wyrko i zostawił sprzęt na moich rączkach. Rzuciłem znowu, a ten grzecznie przyniósł. Pewnie bawiłbym się tak dłużej, gdyby nie to, że mój kiciuś reagowal tylko na telefon. A wszyscy wiemy, jak bardzo super mega trwałe one są. To był sarkazm, nawet na poduszce się rozpierdolą. Bite widząc, że znudziła mi się zabawa, po prostu wyszedł z mojego pokoju. Serio, nawet on? Bardzo mi przykro! Naprawdę! Wstałem i rozejrzałem się za jakąś zabawką czy czymkolwiek, dzięki czemu wypełnienię sobie czas. Ni chuja, nic nie ma. Wyszedłem z pokoju i jakimś magicznym cudem zebrało mi się na wspominki. Poszedłem do tego małego burdelka, gdzie Raifuru mnie rozdziewiczył. Zajrzałem tam i uwaga, na środku pokoju stoi pudło. Wielkie i kartownowe. A na nim karteczka. Zapaliłem światło i zerknąłem na nią.
-Kotku, te przedmioty przygotowałem specjalnie dla ciebie. Mam nadzieję, że umilą ci czas.- przeczytałem. Otworzyłem pudło. Dam da ra dam, pełno wibratorów, rozmiarowo podobne do ptaszka Pana. Zamknąłem pudełko. Przecież tego nie użyję. Nie. Nie ma bata. Nie. Chociaż, ten zielony był taki zwykły no i... Westchnąłem, kładąc pudełko na łóżku. Na wszelki wypadek zamknąłem drzwi na klucz. Rozebrałem się i usiadłem przy pudle. Znowu zajrzałem do środka. Czemu to wszystko jest takie wielkie?! Wybrałem chyba najmniejszy, a i tak w chuj duży, wibrator i niepewnie położyłem się na łóżku. Odłożyłem go na bok. Cholera, a myślałem, że sam seks jest zawstydzający. Wdech, wydech. Chris, jesteś tu sam. Nikt cię nie widzi, spokojnie. Zrób to, jak Raifuru! Z pudła szybko wyciągnąłem buteleczkę lubrykantu. Wylałem pewnie z połowę na siebie i wsunąłem jeden palec. Kurna, jestem jeszcze rozściągnięty po ostatnim seksie! Dołożyłem drugi i poruszałem nimi jak najdelikatniej. Ale dziwnie robić to samemu. No bo niby w pełni to kontroluję, ale z drugiej strony nie ma przy mnie Pana. Gdy uznałem, że jestem gotowy, wysunąłem palce i na wszelki wypadek założyłem na wibrator prezerwatywę. Tak wiesz, żeby się nie pobrudził. Wsunąłem go w siebie powoli z cichym jękiem. Włączyłem i przez przypadek ustawiłem najszybsze wibracje. Serio przypadek, nic nie nacisnąłem! Jęknąłem trochę zbyt głośno. Szybko zakryłem usta, a drugą ręką próbowałem trochę zmniejszyć prędkość wibracji. Ale jestem debilem, nie mogłem znaleźć guzika czy czegoś! Wgryzłem się w leżącą obok poduszkę, żeby nie krzyczeć z przyjemności. Zamknąłem oczy i mimowolnie pomyślałem o Raifuru. O jego fioletowych oczach, szarych włosach i cieplutkiej klatce piersiowej. No i w tej chwili zadzwonił mój telefon! Tak, miałem go w kieszeni spodni. Sięgnąłem po niego i spojrzałem na wyświetlacz. Drżałem cały i chcąc odrzucić połączenie, odebrałem.
-Hej, Kotku. A jednak bawisz się sam?- zaśmiał się Pan. Chwila,moment, co?
-N-nie rozumiem..- wyspałem, wstrzymując jęk. Znowu zachichotał.
-Kamera w lampie. Pomachaj mi, Mały.- odparł. Spojrzałem na sufit i pomachałem niepewnie.
-Jaki grzeczny jesteś. Pojęcz dla mnie troszkę.- poprosił. Pokiwałem przecząco głową, bo zapomniałem przez chwilę, że gadamy przez telefon.
-Nie chcę...- mruknąłem. Z jakiejś paki wibrator jeszcze przyspieszył.
-Zrób to, bo to coś w tobie nie przestanie się ruszać. Tak, mam pilot.- powiedział spokojnie. Ale jak?! On jest na drugim końcu świata! A olejmy to! Przysunąłem telefon i jęczałem głośno. Bardzo głośno! Słyszałem chichot Raifuru, ale tak naprawdę tylko bardziej mnie to podniecało. Szybko doszedłem, a wibrator automatycznie zatrzymał się. Wyjąłem go i wziąłem telefon do ręki.
-Tęsknię za tobą, Panie. I to bardzo.- mruknąłem. Zaśmiał się po raz kolejny.
-Właśnie widzę. I słyszę. Spokojnie, wrócę jak najszybciej. Zadzwonię wieczorem. Papa, Kotku.- odparł. Cmoknąłem, posyłając mu takiego jakby buziaczka.
-Będę czekać.-














































Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz