Nudzę się...! Ratunku! No, dobra, już mówię i objaśniam. Po powrocie z ZOO, wraz z Raifuru, zjadłem pyszny i pożywny obiadek, czyli spaghetti! Łał, jakie szczegóły! Potem zadzwonił telefon Pana i kazał mi iść do pokoju. A przez to ostatnie ciągłe siedzenie zdążyłem obejrzeć wszystkie odcinki South Park'a, Kapitana Bomby, Blok Ekipy i innych głupawych bajek dla dorosłych! Mam dość! A siedzę tu już dobre trzy godziny, bawiąc się z moją małą kuleczką. Ta, narazie jest mały, jak dorośnie, to chyba oddam go na jakieś safari, czy coś.
-No, kurna, żartowałem! Nie gryź mnie!- wrzasnąłem, gdy znowu Bite postanowił spróbować, jak smakuję. Miauknął coś, zakręcił się i ułożył na kołdrze, zasypiając. Aww, dobra, nie oddam go! Zbyt wcześnie. Tak wiem, sadysta ze mnie. Wiem! Idę na wycieczkę! Zanim zwiedzę od nowa cały dom miną pewnie ze cztery godziny, więc mogę. Wyszedłem z pokoju, wpadając na coś dużego i twardego, czyli Raifuru. Spojrzałem w górę, na jego twarz.
-Dzień dobry.- powiedziałem. Pan pogłaskał mnie po głowie i dał całusa w czoło.
-Chodź ze mną so biura, Kotku.- powiedział. Poszedłem grzecznie za nim. Chwila! Ja ci zaraz dam Kotka! Zdecyduj się, kim ja, kurna, jestem! Weszliśmy do biura. Duże, eleganckie, ładne. Na środku mogą państwo zobaczyć gustwone biurko, po prawej regały z książkami, kanapa i stolik kawowy oraz dwa fotele. Na lewo widzimy barek z alkoholami i bardzo duży fotel. Dziękuję za wycieczkę! Ej, nadawałbym się na taką seksowną przewodniczkę! O Boże, wyobraziłem sobie siebie w sukience i kapeluszu Indiana Jones'a. Nie pytajcie, skąd ten pomysł!
Pan usiadł na tym wielkim fotelu, wcześniej nalewając do szklanki Whiskey. I nie był to Jack Daniel's, tylko jakieś drogie gówno.
-Siadaj.- wskazał na swoje kolana. Grzecznie sobie klapnąłem, próbując sięgnąć do szklaneczki.
-Nie dla ciebie, Kotku.- zaśmiał się, popijając alkohol. Nadąłem policzki, ale nie skomentowałem tego. A przynajmniej nie na głos.
-Dwie sprawy. Pierwsza, muszę wyjechać do Nowego Jorku, spotkanie służbowe. Ty, oczywiście, jedziesz ze mną, Kotku.- powiedział, głaszcząc mnie po nóżce. Wiecie co? Faceci często lubią się wygłupiać i bawić. Chyba zrobię to teraz. Oparłem dłonie o tors Raifuru i polizałem go po policzku.
-Jak sobie życzysz, Panie. Miau.- powiedziałem słodko. I jeszcze to miauknięcie na koniec. Aktorem też byłbym niezłym. Raifuru, widocznie zadowolony z mojego dołączenia do zabawy, pogłaskał mnie pod brodą i odłożył szklankę na podłogę. Wypiąłem się lekko do tyłu, liżąc Pana po szyi. Pogłaskał mnie po grzbie... plecach, po plecach, i podciągnął podkoszulek do góry. Szybko mi go zdjął i zaczął obcałowywać mój tatuaż. Jęknąłem cicho, gdy zrobił mi sporą malinkę. Albo mi się wydaje, albo był nieco napalony. Kurna, bez żartów, widzę ten pięcioosobowy namiot w spodniach! Dupa będzie boleć.
-Mały, nie dzisiaj.- przerwał nagle Pan. No, kurwa, bo co?! Kochanie, nie dziś, głowa mnie boli?!
-Dlaczego?- spytałem, dotykając jego wybrzuszenia w spodniach. Syknął cicho i złapał mnie za ręce, przytrzymujac w górze.
-Nadal masz rany! Mogą zostać podrażonione!- warknął. Ha?! To tylko dlatego, że...?! No, kurwa, nie pierdol!
-Ale...- zacząłem. Spojrzał na mnie groźnie, więc od razu ucichłem i spuściłem główkę.
-Kotku, nie chcę, żeby cię bolało. Jeszcze po tym ostatnim...- przerwał i mocno mnie przytulił. Martwił się o mnie! Kocha mnie! Nie no, bez przesady. Podobno ma narzeczoną, jakąś modelkę, czy kogoś. Nie mówiłem? To teraz już wiesz!
-Dobrze.- szepnąłem. Pan cmoknął mnie jeszcze w policzek i puścił, więc się odsunąłem.
-Jest jeszcze jedna sprawa.- powiedział, dosyć poważnym tonem. Aż mnie ciary przeszły!
-Jaka?- spytałem cicho. Ej, jest troszkę creepy!
-To propozycja, nie musisz się zgadzać. Wiesz doskonale, kim jestem, co robię, co stworzyłem, będąc w twoim wieku.- mówił. Mafia. Napewno o to mu chodzi.
-Oczywiście, Panie.- powiedziałem. Kiwnął głową.
-Wiesz też pewnie co nieco o ,,Szubienicy"?- dodał. Wytrzeszczyłem na niego moje, nie trzeba dawać przymiotników, oczka. To temat tabu! O tym się nie mówi! Przynajmniej, w moim otoczeniu.
-Tak.- dodałem, coraz bardziej bojąc się jego zamiarów.
-Rząd jest chętny wprowadzenia go. Jeśli tak się stanie, a okaże się, że Kristoff nie został postrzelony śmiertelnie...- przerwał, przyglądając mi się. Nie! Błagam, nie kończ!
-Wiem.- szepnąłem.
-Chcę to powstrzymać. Ale, żeby to zrobić, muszę przeprowadzić wiele napadów na Cele Zamknięte.- dodał. Cela Zamknięta to więzienie na wyspie na morzu. Są chyba trzy na całym świecie i przeznaczone są dla najgorszych przestęców.
-Ale to niewykonalne! Tata mówił, że zabezpieczenia są bezbłędne! Najpierw ten wielki mur wokół wyspy jest pod napięciem, potem te psy wyszkolone, nastęnie jakieś pojebane ninja...- zacząłem, rozgadując się.
-I właśnie dlatego proszę ciebie o pomoc.- przerwał mi Raifuru.
-Słucham, przepraszam, co?!- wydarłem się na cały głos. Po cholerę ja jestem potrzebny?!
-Wiesz o zabezpieczeniach. Wszystkich. I znasz słabe punkty. Tym specjalizował się Kristoff.- uśmiechnął się chytrze Pan. Już otworzyłem usta, żeby się wkurwić...
-Który zapewne jest teraz w którejś Celi.- dokończył. Kurna, ma mnie, cwaniak. Jeśli wprowadzą Szubienicę, a tata tam jest...
-Kiedy rząd ma to wprowadzić?- spytałem.
-Za miesiąc na ostatecznyn głowsowaniu. Nawet państwa katolickie są zgodne z tym. Podobno uzyskali też zgodę Papieża.- dodał. Westchnąłem ciężko. To naprawdę trudna decyzja. Chyba po tylu spoilerach nie muszę mówić, na czym polega ten plan, co nie? Dobra, lepiej powiem, dla tych mniej kumatych. Chodzi o srogą karę śmierci dla więźniów Cel Zamkniętych.
-A to spotkanie w Nowym Jorku jest z tym powiązane, prawda?- raczej stwierdziłem, niż zapytałem. Pan pokiwał głową. Kurna. Nie mam wyjścia.
-Niech będzie. Nie pozwolę, żeby zabili tatę.- powiedziałem. Raifuru, widocznie zadowolony z odpowiedzi, uśmiechnął się i pogłaskał mnie po głowie.
-Wyruszamy jutro rano, lecimy moim samolotem. Narazie idź się spakować, a potem... rób, co chcesz.- dodał. W moich oczach napewno dało się teraz dostrzec ogniki cwaniaczka! Na sto procent!
-Czyli mogę też...?- zacząłem, znowu dotykając jego krocza, ale szybko odepchnął moją ręką.
-Wszystko prócz tego.- powiedział i cmoknął mnie w ucho. Przeszedł mnie dreszcz, przez co wyskoczyła mi jebana gęsia skórka! Czy tylko mnie ona wkurwia?!
-No, dobrze. Jakby co, to wystarzczy, że mnie zawołasz, Panie.- powiedziałem najbardziej seksownym tonem, jaki ktokolwiek mógł usłyszeć. Phi! Jest coś bardziej seksownego ode mnie? Nope! Wyszedłem z gabinetu i poszedłem do mojego pokoiku. Ale w co ja mam się spakować? Mam jakąś walizkę? Już chciałem otwierać szafę, ale do pokoju weszła Mia.
-Siemka!- powiedziałem wesoło. Dziewczyna uśmiechnęła się. Minka pedofila.
-Pan kazał spakować twój bagaż na wyjazd.- powiedziała słodko i podeszła do mnie. Skierowała rękę w stronę klamki szafy i nagle złapała mnie za gardło, rzucając na podłogę. Kurwa, co się dzieje?! Szybko wykręciłem jej rękę i kopnąłem w brzuch. Chciałem jeszcze raz uderzyć, łokciem w twarz, ale zacząła się śmiać. Kurna, ludzie, ja jestem mądry i tak dalej, ale nawet mój mózg potrafi się przegrzać!
-Na spotkaniu w Nowym Jorku nie będzie obecny ochroniarz, ma zakaz wstępu. Ale ty za to masz pełne prawo tam być. Masz pilnować naszego Pana. Niech tylko jeden z jego szarych włosów spadnie mu z głowy, a nogi ci z dupy powyrywam.- mówiła z uśmiechem. Kurde, psycholka! Kobiety są przerażające! Ale lepsze one, niż psy.
-Ale po co?- spytałem zdziwiony.
-Nie może zostać postrzony, uderzony czy wysadzony! Zapamiętaj! Nie zależnie, czy jesteś kamerdynerem, kucharzem, ogrodnikiem czy... tym kim jesteś, naszym obowiązkiem jest chronić Raifuru. Nawet jeśli ma wkurwiający charakter, słabą cierpliowość i lubi ostry seks.- dodała. Chyba kumam. Ale po cholerę go pilnować? Przecież, jakby chciał, to by rakietę kciukiem zatrzymał!
-Dobra, zluzuj fartuszek.- mruknąłem, uśmiechając się lekko. Dziewczyna wstała i podała mi pomocną dłoń. A skorzystam, jak dają, do biorę!
-Nie tylko ty miałeś zjebane życie. Wiele z nas przyjechało tu od Niedźwiedzia. I wszyscy byliśmy w... nieciekawej, sytuacji. Spłacamy nasz dług.- dodała blondynka i zabrała się za wyjmowanie ciuchów z szafy.
-Ale nie przerywaj tak jak jebane stacje telewizyjne, kurwa! Mów dalej!- krzyknąłem. Dziewczyna wyjęła z szafy czerwoną walizkę na kółkach. Te, a jednak jakąś mam! Położyła ją na wyrku i zaczęła wrzucać do niej ubrania.
-Trzy lata temu byłam zwykłym kieszonkowcem. Mój ojciec był alkoholikiem, a matka nas zostawiła. Musiałam jakoś sobie radzić. Pewnego wieczoru, gdy szykowałam się do kolejnej kradzierzy, zostałam złapana, pobita, a potem zgwałcona. Znalazł mnie Niedźwiedź. Uznał, że na sukę się nie nadaję, przez ilość siniaków i ran, a nie będzie mnie trzymał, aż się zagoją. Nie było zbyt wielu kupców, dlatego Raifuru wydał na mnie tylko trzy miliony. A potem znalazłam się tu.- opowiedziała. Serio? Nie byłem jedyny? Kurna, za dużo niespodzianek, jak na jeden, pierniczony, dzionek! Westchnąłem ciężko.
-Dobra, przypijnuję go. Ale załatw mi na jutro skórzane rękawiczki. Czarne.-~·~·~·~·~·~·~·~·~
Akcja zaczyna się rozkręcać, moje drogie Zboczuszki. Spoko, w nastęnym rozdziale sceny erotyczne gwarantowane! Obiecuję! Ale kiedy on się pojawi, to już inna sprawa XD
CZYTASZ
Straciłeś Wszystko
القصة القصيرةHej, jestem Chris. Chciałbym ci opowiedzieć moją historię, jak z mordercy stałem się... grzecznie mówiąc, panną lekkich obyczajów. Nie ma tu żadnych ciepłych uczuć, ale są przekleństwa, sceny erotyczne i dziwne fetysze mojego Pana. Jeśli to cię nie...