Rozdział 12

6.2K 335 25
                                    

Ale się, kurwa, stresuję! Jadę windą z moim Panem. Jesteśmy w cholernie wysokim budynku, a za kilka minut jest to jebane spotkanie! A mogłem powiedzieć, że boli mnie dupka. Pewnie wtedy Raifuru pozwoliłby mi zostać w pokoiku. I jeszcze postawiłby z pięciu ochroniarzy pod drzwiami! Tupałem nerwowo prawą nogę. Zawsze tak robię, gdy się niecierpliwię lub jestem zdenerwowany. Tylko, wiesz, tak naprawdę zdenerwowany, nie tak odrobinkę.
-Mały, spokojnie. Pewnie będzie tu wielu takich, jak ty.- zapewnił mnie Pan. Pochylił się i dał mi całusa w policzek. Usłyszeliśmy to fajne ,,dzyń" i drzwi windy się otworzyły. Kurwa, ale ludu! Ale znajome mordy! Będę miał przejebane. Tutaj na przykład właściciel mojego ulubionego sklepu z bronią. Tyle razem włamywałem mu się do systemu i zamawiałem karabiny, że raz chciał zgłosić sprawę na policję. Co z tego, że to on handlował nielegalnie. Na szczęście ktoś wytłumaczył temu idiocie, jakie to głupie. O! A tam właściciel burdelu! Jak miałem czternaście lat, to często tam zaglądałem. Towar też był przystosowany do mojego wieku. Polecam! Tylko strasznie drogo. Tutaj mamy jeszcze zajebistego projektanta, który szył ciuchy kuloodporne. Oi, kilka mu zajebałem i zobaczył mnie na kamerce. Co dziwne, serio wiele osób miało swojego ,,towarzysza". Popatrzyli na nas. Kilka kobiet, tak, one też tu są, spojrzały na mnie zazdrosne, a mężczyźni kłaniali się odrobinkę. Na kolana przed Raifuru i jego zajebistą suką! Soreczki, musiałem.
-Witaj, Raifuru. Dawno się nie widzieliśmy.- zagadał jakiś facet. Krótkie czarne włosy, kilkudniowy zarost i ciemna skóra, ale nie murzyńska. No i garniak, oczywiście. Skąd ja go znam?
-Zbyt długo, Peter. Słyszałem, że też coś sobie załatwiłeś u Niedźwiedzia.- odpowiedział Pan z uśmiechem. Zza jego pleców wyszedł naburmuszony chłopak. Blond włoski, tak do łopatek, oraz zielony oczy. Łał, on też ma garniaczek! Kurna, tylko ja jestem w cywilu? A, nie, chwila, jest też Dredzik w, jak zwykle, zielonych ciuchach. Co on, kurwa, z trawy wyskoczył?
-Dobry.- mruknął, poprawiają niebieski krawat. Te, ja go znam!
-Alanek?- zdziwiłem się. No, nie wiedziałem, że taki chłop zostanie suką!
-Chris?- odparł blondyn. Te, kurde blaszka, jednak on!
-Znacie się?- spytał Raifuru. Kiwnęliśy głowami. Mało powiedziane, wychowaliśmy się razem! No, ale potem coś się zjebało i jak mięliśmy po siedem lat, Alan spierdolił do Włoch. Raifuru i Peter wymięnili zadowolone spojrzenia i kiwnęli głowami.
-To miło. Może po spotkaniu pojedziemy do jakiejś restauracji, czy coś?- zagadał brunet.
-Wybacz, dzisiaj chyba już Mały by nie wytrzymał.- odparł Pan, kładąc mi dłoń na ramieniu. Ale ulga, ja za seks grupowy chyba podziękuję!
-Oh, już wszyscy są! No, to zapraszam!- zawołał Niedźwiedź. Weszliśmy do sporej, a tak serio to w dwa chuje wielkiej, sali konferencyjnej. Każdy pan, albo pani, usiadł na fotelu. Kilku niewolników, wolę ich od kurw nie wyzywać, usiadło im na kolanach albo stało obok. Zauważyłem, że każdy dokładnie wiedział, co ich pan, bądź pani, chciał. Popatrzyłem na Raifuru. Był na kimś skupiony. Podążyłem za jego wzrokiem. O żesz kurwa jebana mać! Kobieta! Brunetka z loczkami i niebieskimi oczami. Ona chyba kiedyś była policjantką. Kurwa, na sto procent nią była, bo nawet na mnie przeklinała, gdy zajebałem niezłe Audi na parkingu gdzieś w Rosji! Wróciłem wzrokiem do Pana. Uśmiechnął się do mnie szeroko! No, kurna, zarumieniłem się! Pan wyciągnął swoją dłoń. Położyłem na niej moją, a on ją pocałował. I jeszcze większy ze mnie pomidor! Keczupy, możecie mi kolorku zazdrościć! Pociągnął mnie lekko w dół, żebym się pochylił.
-Elizabeth Marple. Dawna policjantka, teraz handluje fałszywymi dokumantami. Kiedyś moja dziewczyna, ale zalazła mi za skórę, skurwielka. Pokaż jej, Kochanie, ile straciła.- wyszeptał. Kurwa, teraz?! Popatrzyłem się niepewnie na Pana. Oczy, skup się na oczach, Chris. Patrz, jaki zajebisty kolor. Usiadłem Raifuru okrakiem na kolanach i poluzowałem mu krawat. Pocałowałem go na szyi, a zaraz przegryzłem to miejsce. Poczułem dłoń Pana na moim tyłku. Zaraz zjechał nią na plecy, tylko po to, żeby wsadzić mi ją do spodni. Jęknąłem głośno. Sapałem, czując jego dotyk. No właśnie, tylko dotyk! Nawet stringów mi nie ruszył! Co ja jestem, pierdolona dziewica?!
-I jak? Jest narazie dobrze?- wyszeptałem.
-Tak, jest zazdrosna, to widać. Ale nie szalej tak, bo mi stanie.- odparł. Niedźwiedź zaczął spotkanie, gadając o nietylkalności jego towaru i innych pierdołach. Co chwila słyszałem czyjeś jęki i sapanie. Ludzie, ale wszyscy tu są zboczeni! Ale chyba do seksu nikt się nie posunął. Te, kurna, ja ty nasłuchuję, a Raifuru się nudzi! Zarzuciłem mu ręce na ramiona i zacząłem całować po policzkach i żuchwie. Chyba mam jakiś fetysz do jego twarzy, jest taka... fajna, kurwa! I taka typowo męska. Ale nie tak, że ja jestem baba! Po prostu mam jeszcze w miarę deliketne rysy, za to Pan już takie porządne! Ale bez przesady! Inaczej, są idealne!
-Moim zdaniem to spotkanie jest bez sensu, jak i kupowanie niewolników tej samej płci, co właściciel. To tak, jakbyśmy chcięli pokazać, że jesteśmy za zalegalizowaniem związków homoseksualnych!- usłyszałem kobiecy głos. Spojrzałem na Elizabeth. Pochylała się do mikrofonu, czyli to ona przed chwilą gadała. Pan wskazał na mikrofon. Podałem mu go.
-Nie wspominając o tym, że sama posiadasz wiele niewolnic na małej wyspie niedaleko Tajwanu.- powiedział z uśmiechem. Część osób zaczęła coś szeptać między sobą.
-To niedorzeczne.- odparła kobieta. Oi, nawet się nie kłóć, szmato. Jesteś teraz w dupie, uwierz mi.
-Ale prawdziwe. Do tego, te dziewczyny pozyskiwałaś przez kradzierz. A dokładniej obiecywałaś im powrót do rodziny, żeby potem zabrać je na wyspę.- dodał Pan.
-Panie Howaito, skąd takie przypuszczenia?- spytał jakiś gostek.
-Ponieważ jedna kobieta z mojej służby padła jej ofiarą. Na szczęście, owa dziewczyna szybko się ze mną skontaktowała. Odebrałem ją, a przy okazji moi agenci zamontowali kilka kamer. Jeśli sobie tego życzycie, mogę przysłać film z nagraniem stosunku panny Marple z jej niewolnicami.- dodał Pan. A to cwaniaczek! Całusek w nagrodę! Serio go pocałowałem, nie myśl sobie, że zawsze rzucam słowa na wiatr.
-Panno Marple, jak pani to wytłumaczy?- zapytał John. Kobieta popatrzyła wściekle... na mnie! Co za skurwielka! Poczułem mocny uścisk w tali. Pan popatrzył na nią groźnie. Te, aż ja bym się ze strachu posrał!
-Nie mam wytłumaczenia.- odpowiedziała brunetka. Bardziej wtuliłem się w Raifuru z chamskim uśmieszkiem na ustach.
-Rozumiem. O to mój pomysł na rozwiązanie tego problemu. Każdy, bez wyjątku, za dotykanie niewolnika bez zgody właściciela, dostaje grzywnę siedmiu milionów dolarów. Zaś za większe przestęstwo, typu kradzierz własności bądź gwałt, piętnaście milionów. Panno Marple, coś czuję, że nie obejdzie się bez pożyczki. I proszę o zwrot dziewcząt do ich właścicieli.- dodał Niedźwiedź. Prawie prychnąłem śmiechem. Jeszcze jakieś pierdołowate sprawy i wyszliśy ze spotkania. I szampan! Dobra, trzeba się częściej wybierać z Panem na wycieczki! Już wziąłem kieliszek z tacy od kelnera, ale zaraz zniknął! Spiedzielił!
-Za mały jesteś.- powiedział Pan, samemu pijąc. No, nie! Tata mi pozwalał nawet, jak miałem siedem lat!
-Jeden łyczek.- szepnąłem. Raifuru pociągnął jeszcze jeden łyk, nachylił się nade mną i pocałował. Rozchyliłem usta i czary! Szampan! Dziękuję!
-Zadowolony?- spytał Raifuru. Pokiwałem główką. Podszedł do nas Peter.
-Oi, Raifuru, nie rozpieszczaj go tak.- powiedział ze śmiechem. Spoko facecik, chyba go polubię!
-Mój Kotek dzisiaj sobie bardzo zasłużył.- odparł Pan, przytulając mnie. No, nie! Tak przy ludziach, to ja nie chcę!
-Trudno było tego nie zauważyć. Marple była widocznie wkurwiona na was.- odparł brunet. Aha, czyli chuj z tym, czy tutaj czy w czasie spotkania, i tak wszyscy się przyglądali. Akurat podszedł do nas Alan, wtulając się w Peter'a. Co, kurwa?! Od kiedy on tak się łasi do ludzi?! Chociaż, ta praca chyba zmienia ludzi.
-Właśnie, masz coś ciekawego w swojej nowej ofercie?- zapytał Raifuru, ściskając mój tyłek. Jaka oferta?! A, no tak, ten facet robi ciuchy do sex-shop'ów! Jak ja mogłam zapomnieć? Nie, jeszcze nic od niego nie kupowałem.
-Narazie zbyt damskie, jak na twojego Chris'a. Chyba, że lubisz go przebierać w sukienki.- powiedział brunet, a zaraz zaśmiał się, pewnie widząc moją minę. Nawet niech nie próbują! Nie!
-Może to niegłupi pomysł. Cholera, musimy się zbierać. Prześlij mi zdjęcia tych ubranek. Narazie!- dodał Pan.
-Do zobaczenia!- odparł Peter. Pomachałem jeszcze do Alana i wyszliśmy z budynku. Do samochodu, jedziemy, jedziemy i jesteśmy w hotelu! Wjechaliśy windą, kurwa, za duż ich dzisiaj, na nasze piętro. Pan wydawał się jakiś taki dziwny. Ni to spięty, ni to wściekły, a zadowolony ni chuja nie mógł być! Już przekroczyłem próg pokoju, a Raifuru złapał mnie w pasie i zaczął całować. Kopnął drzwi, które dobitnie pierdolły o futrynę, ale przynajmniej się zamknęły. Wracając! Pan zachowuje się zbyt chaotycznie i ja to widzę oraz czuję! Kurwa, zazwyczaj robi to tak fajnie, a teraz szybko i... kurna, musisz sam sobie wyobrazić, drogi czytelniku, bo nie umiem tego opisać! Pchnął mnie na łóżko, zdejmując marynarkę i krawat.
-Zbyt długo mnie dzisaj kusiłeś, mały diable.- powiedział, znowu wbijając się w moje usta. Kurna, on jest po prostu napalony?! Chyba tak, bo już zdjął ze mnie wszystkie ciuchy! Szybki, kurde.
-Pośliń, nie mam czasu szukać lubrykantu.- podstawił mi swoje palce do ust.
-Nie, Panie. Możesz już... wejść.- starałem się to powiedzieć pewnie, no ale wiedomo, że mi to nie wyszło! I tak zabrzmiałem jak przerażona dziewica, kurna. Raifuru popatrzył na mnie przenikliwie. O! Kłóci się sam ze sobą! Syknął pod nosem i przytrzymał moje nogi w górze. Chris, ty serio myślałeś, że on cię nie przygotuje, serio? Ty głuptasku! Pan zaczął mnie lizać! Trochę mu nie zazdroszczę, tak wsadzać język do czyjejś dupy. Ale jest to przyjemne, jak cholera! Wszystko fajnie, tylko ja chcę już konkrety!
-Panie, już wys...- jęknąłem, ale on mnie tylko klepnął w udo i popatrzył groźnie. No co?! Ja zaraz dojdę od języka! Po kilku sekundach Pan wyprostował się i wszedł we mnie. Wygiąłem się w łuk, jęcząc głośno.
-Musisz być dobrze przygotowany z dwóch powodów. Pierwszy, żeby cię aż tak nie bolało. Drugi, z kimś seks uprawiać muszę, a jak będzie cię bolało, to nie będę mógł.- powiedział Raifuru, pochylając się nade mną. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Kurwa, serio?!
-Panie Howaito, mam pytanie do pana.- powiedział jakiś facet. Szarowłosy popatrzył na mnie zadziornie i dalej się we nnie poruszał. A nawet mocniej i szybciej! Zakryłem usta dłonią.
-To pytaj.- odparł Pan. Nie, błagam cię, nie rób mi tego! Nie!
-Czy na jutro mam zmienić auto, czy zostawić dzisiejsze?- kurwa, o taką błachostkę się pytasz, cwelu?!
-Zmień. A teraz wybacz, ale chciałbym się już położyć spać.- dodał Pan. No, wreszcie coś mądrego. Kurwa, nie! Raifuru zaczął mi jedną ręką obciągać!
-Tak, rozumiem! Do widze...- przerwało mu moje dosyć głośnie jęknięcie.
-Panie Howaito, wszystko w porządku?- kurwa, wypierdalaj!
-Tak, idź już.- warknął Pan. O, chyba też już ledwo wytrzymuje. Usłyszeliśmy kroki i już przestałem wstrzymywać jęki. Objąłem szyję Raifuru, wtulając się w niego.
-Pa-Panie, ja już, zaraz...- zacząłem. Od razu po dwóch sekundach wydarłem się, pewnie na cały hotel. Po chwili Pan też doszedł, spuszczając się we mnie. Zdjął resztę ciuchów i położył się, przytulając mnie. No, oki, tylko, że czuję jego penisa na tyłku!
-Spisałeś się dzisiaj. Jutro wracamy, śpij już. Dobranoc.- dał mi całusa w szyję.
-Dobranoc, mój Panie.- odparłem, łapiąc go za rękę,którą trzymał mnie w pasie.




















~·~·~·~·~·~·~·~·~
Wyszło dosyć długie. I zboczone, ale to mi chyba nie przeszkadza. Papa!

Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz