Kolejmy dzień z serii ,,o cholerka, ale jestem zawstydzony, o nie, o nie" i takie tam pierdolenie. Któryś dzień, albo tydzień, z rzędu Raifuru przychodzi do mojego pokoiku i zbyt dokładnie wypytuje mnie o mój stan zdrowia. Dobra, dobra, dupę mam prawie rozjebaną na pół, ale bez przesady! Codzienne ,,badanie" i sprawdzenie, pocieszanie oraz inne chujostwa potrafią wkurzyć!
-Na pewno nic cię nie boli tak bardziej w środku?- zapytał chyba trzynasty, w ciągu ostatnich dwóch minut, raz Pan. Pokiwałem głową.
-Naprawdę, wszystko dobrze.- powiedziałem z naciskiem, czując, że moja pulsująca na czole żyłka wkurwienia ma chęć wybuchnąć. Szarowłosy patrzył na mnie uważnie spod przymrużonych oczów i westchnął. Nareszcie! To było pewne zwycięstwo! Jakby Hitler zgolił ten swój wąsik! Opadłem na poduszki, uśmiechając się w duchu zwycięsko. Pan usiadł obok i przytulił się do mnie, kładąc głowę na moim torsie. Pogłaskałem go delikatnie, żeby fryzury mu nie rozwalić.
-Czy czujesz się na siłach, żeby spotkać się z Niedźwiedziem, Peter'em i Alanem?- wypalił nagle Raifuru.
-Zależy od miejsca...- mruknąłem. Jasne, że chcę się z nimi spotkać! Tylko nie zbyt daleko...
-Tutaj.- odparł Pan. Prawie splunąłem soczkiem bananowym, którego, na szczęście, nie piłem. I on takie podchody mi tu odpierdala?!
-A kiedy?- dodałem, starając się być spokojny.
-Kiedy chcesz, nawet zaraz.- to ja chcę nawet wczoraj! Pokiwałem głową, wstając do siadu. Aż tak nie bolało, żebym teraz narzekał. Uśmiechnał się i wyszedł, zaraz wracając z resztą pedałów. Alanek skoczył na mnie, tuląc mocniej, niż tata i Raifuru razem wzięci. Skąd w takim małym tyle siły?! Niedźwiedź klepnął mnie w ramię, również w chuj mocno, a Peter, jako jedyny mądry, pomiział mnie po włosach.
-Jak się czujesz?- zapytał blondyn, szczerząc się.
-Prócz tego, że mnie dusisz, to spoko...- mruknąłem. Peter złapał go za kołnierzyk i zdjął z łóżka.
-Dupa boli?- wypalił prosto z mostu Niedźwiedź, narażając się na krwiożercze spojrzenie Pana. Pokiwałem przecząco głową.
-Nie aż tak bardzo...- odparłem.
-Zagrajmy.- powiedział, ni z gruszki ni z pietruszki, Raifuru. Popatrzyłem zdziwiony.
-Dobra!- zawołali ci najstarsi. Spoko, tylko, kurna, w co?! Popatrzyłem na Alana, równie nieogarniętego, co ja.
-W co?- spytałem.
-W pokera, oczywiście!-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Zawsze mówiłem, że kocham dom Raifuru, chociażby za pełno fajnych pomieszczeń. Przykład? Kasyno! Siedzieliśmy przy okrągłym stole, jak normalnie rycerze, i graliśmy. Nie na pieniądze, skąd! Przecież jesteśmy prawdziwymi mężczyznami! Czyli gramy na prezerwatywy. Jak na razie, Peter ma zapas do końca życia. Nie chcę przgrać! Położyłem już przedostatnie opakowanie truskawkowych gumek, wchodząc do gry. Uwaga, Chris uczy. Dajesz hajs na wejście do gry, a przy podbijaniu albo rezygnujesz albo znowu dajesz kasę czy co tam masz. Chyba, że nic nie masz. To masz dług, spłacany w naturze. Siedziałem, patrząc niezadowolony w karty.
-Raufuru?- spytał Peter. A tak, on nie ma wcale gumek. Oparł nogi na stole.
-Stawiam Małego.-
-Co?!- pisnąłem. Nie zgadzam się! Dobra, jestem jego ,,własnością", no ale...
-Dobra. Chris, możesz teraz wygrać wolność, wiesz?- powiedział Niedźwiedź. O! O tym nie pomyślałem! A wiesz, że ni chuja nie mam szczęścia do tej gównianej gry?! Ani trzech dodatkowych talii w kieszeniach! Jęknąłem smutno i usiadłem wśród prezerwatyw. Kurna, skąd my tyle tego właściwie mamy?! Proszę, ten jeden jedyny raz chcę wygrać! Czy to tak wiele?
-No nie!- wstrząsnął Peter. Chwila, bo się wyłączyłem! O, Raifuru ma pokera. Czyli moja sytuacja nie ulega zmianie. Miło.
-Chodź, moja nagrodo.- powiedział Raifuru. Podreptałem przez cały stół i usiadłem mu na kolanach. Ale dawno tego nie robiłem.
-Chyba już nie chce mi się grać...- mruknął Peter. Zaśmiałem się i zamknąłem oczy. Cholerka, teraz czuję, jak strasznie chce mi się spać. Chłopaki żartowali jeszcze coś o wykorzystywaniu bezbronnych siedemnastolatków, kolorowych prezerwatywach i czarnych protestach. Tak jakby przysnęło mi się w tym czasie. Tak jakby,ponieważ cały czas byłem w... stanie trzeźwości umysłowej, że tak powiem. Poczułem, jak Pan łapie mnie za tyłek i wstaje. E tam, jestem zbyt leniwy, żeby zobaczyć, gdzie mnie duży facet niesie. Ale po ilości kroków i liczbie skrętów ogarnąłem, że do mojego pokoju. Ale ja, kurna, szczwany lis jestem! Gdy jego ręce zbliżyły nie niebezpiecznie blisko mojego krocza, od razu się obudziłem.
-Nie śpisz?- spytał, szczerze zdziwiony. Pokiwałem przecząco głową.
-To dobrze. Rozbieraj się i idziemy się kąpać.- wypalił, zdejmując garniaka. Hej, hej, chwila! Może ja nie... zdjął koszulkę... czyli nie mogę zaprzeczyć, że nie chcę. Wstałem i zacząłem się rozbierać, a jednocześnie spaliłem buraka. Nagi pobiegłem do łazienki. Jest! Na szczęście, już ktoś nalał wodę! Czyli Raifuru już to planował, cwaniak jeden. Wlazłem do wanny i schowałem się po czubek głowy. No dobra, do nosa, bo nie jest płetwonurkiem. Raifuru przyszedł i usiadł za mną. Tak trochę czuję jego ptaszka na dupie, ale co tam.
-Wyjdź do mnie, śliczny.- powiedział. Wychyliłem się i oparłem o jego tors. Objął mnie i cmoknął w głowę. Chyba się troszkę stęsknił za tą bliskością. Zaczął mnie myć. Tak wiesz, dokładnie. Bardzo dokładnie. Zacząłem robić z nim to samo, tak trochę na odwal, no ale staram się, nie? Nie! Wylazłem z wanny i Raifuru mnie wytarł. Jak zwykle, bardzo dokładnie. Sam też się ogarnął i pocałował mnie. Po tym w chuj długim czasie, spędzonym w Celi, to jest jeszcze lepsze! Tak, jestem super zajebiście kochany i pozwoliłem mu nawet na języczek.
-Trzeba spać. Zostanę dziś u ciebie, dobrze?- to nawet nie jest pytanie! Wiem, że na inną odpowiedź mi nie pozwoli. Pokiwałem głową i poszedłem do łóżeczka. Wskoczyłem pod kołderkę, prawie zgniatając Bite'a, ale co tam. Pan położył się obok i mocno mnie przytulił na, tak zwaną, ,,łyżeczkę". No i zasnąłem, jak na prawilnego dzieciaczka przystało!
CZYTASZ
Straciłeś Wszystko
Short StoryHej, jestem Chris. Chciałbym ci opowiedzieć moją historię, jak z mordercy stałem się... grzecznie mówiąc, panną lekkich obyczajów. Nie ma tu żadnych ciepłych uczuć, ale są przekleństwa, sceny erotyczne i dziwne fetysze mojego Pana. Jeśli to cię nie...