Rozdział 30

3.3K 240 16
                                    

Nikt z nas nie lubi być budzonym, prawda? Wkurwiające jest, gdy śnicie sobie o czekoladowych ciastkach, a nagle mama was woła do kościoła! Nie mam tak, ale mam gorzej. Ja, wasz ukochany Chris, jestem śpioszkiem ekstremalnym. Gdy nawet już sam się budzę, a mój mózg krzyczy: ,,Ej, pedale! Wystarczy, już odpocząłem!" to ja i tak muszę jeszcze sobie pospać. Więc nigdy nie jestem wypoczęty i wyspany! Niech was też nie dziwi, że rano moje myślenie działa jeszcze gorzej, niż normalnie. Tak, to możliwe. Wstałem, ubrałem się i chciałem wyjść na śniadanie. Jednak drogę zagrodził mi duży facet w czerwonym garniaku. Pamiętałem tylko, że dziś rano miał przyjechać Raifuru, więc pewien, że to on, przytuliłem pana w garniaku. On sam objął mnie delikatnie. Wtedy tylko wyniuchałem jakiś dziwny zapach i od razu chciałem się odsunąć.  To nie zapach mojego Pana! Ale garniaczek mnie ciągle trzymał.
-Antonio, zostaw go.- warknął bardzo znany mi głosik. Facet puścił mnie, a ja spojrzałem na niego. Włosy bardzo pod kolor garnituru, ciemna karnacja i bokobrody. Poza tym... ja pierdziele jaki on jest wielki! Nawet większy od Raifuru. O, właśnie! Ominąłem rudzielca i wskoczyłem w ramiona mojego Pana. Przytulił mnie mocno, a ja oplotłem go nogami w pasie. Jak ja się cieszę, że on wreszcie wrócił! Długo się do niego łasiłem, aż wreszcie mnie pocałował krótko. Za krótko! Gorzko, gorzko! Odstawił mnie na podłogę.
-Kotku, to jest Antonio. Mój przyjaciel z czasów Celi.- powiedział Pan, wskazując rudego. Kiwnąłem głową.
-Dzień dobry.- powiedziałem. Uśmiechnął się szeroko.
-Hej, piękny!- zawołał. Już go lubię! Jest wesoły i mnie docenia! No i nie gwałci jak pewna osoba z dredami. Tak, Bradley, ty chuju, o tobie mowa! Smaż się w piekle! Chociaż i tak pewnie to robi i daje dupę diabełkom. Zasłużył. Usłyszałem szybkie kroki i nagle wpadła na korytarz jakaś laska. Czarne włosy, granatowe oczy i... czemu ona wygląda, jak moja damska wersja?! Ja tego, kurwa, nie będę tolerował!
-O, a to jego siostra, Star.- dodał Raifuru, uśmiechając się do dziewczyny. Pomachała mi, pieprzona gwiazdka.
-Cześć. Miło mi cię poznać.- powiedziała wesołym głosikiem.
-Dzień dobry.- odparłem, akcentując nawet kropkę nienawiści na końcu zdania. A niech tam! Należy jej się za wyglądanie jak ja! No prawie. Nawet nie chcę wiedzieć, jak ona wychodowała te zderzaki z przodu. One są ogromne! Podskoczyła i cmoknęła mojego Pana w policzek. Jeszcze raz powiem. Podskoczyła i cmoknęła mojego Pana w policzek. Akcentuję, kurwa, każde słowo! Z jakiej paki go szmato całujesz?! Jest mój! Zapamiętaj i wypierdalaj!
-Wiecie, gdzie macie pokoje. Rozgośćcie się.- powiedział Raifuru. Kiwnęli głowami i poszli sobie. Od razu przytuliłem szarowłosego, który pogłaskał mnie po główce.
-Tęskniłem za tobą i to cholernie.- powiedział, całując mnie w czoło.
-Ja też, mój Panie!- powiedziałem słodko. Uśmiechnął się czule i wziął mnie na ręce, troszkę za bardzo ściskając mój tyłek.
-Mam dla ciebie prezenty.- powiedział i skierował się do, co dziwne, mojej sypialni. Stało tam kilka mniejszych i większych paczuszek w jakieś kolorowe jajko-stworki i misie. Kto je tu przyniósł? I to tak, że nie zauważyłem? A jebać to! Uśmiechnęłem się szeroko. Świąt jeszcze nie ma, ale można już otwierać prezenty!
-Od czego chcesz zacząć?- zapytał mnie Pan. Wskazałem na wielką, tak szczerze, to największą, paczkę. Była dosyć ciężka. Otworzyłem, czytaj, rozszarpałem ją a tam... teraz masz czas na zgadywanie. Spoko, ja poczekam. Już? Gotowe? No to w paczuszce była... elektryczna deska! I to zielona! Taka piękna i ogólnie zajebista! Od razu ją włączyłem i stanąłem na niej, przy okazji się wywalając. Raifuru zaśmiał się i podtrzymał mnie za rączki. Niby ta deska taka wolna, ale przy nauce za szybka!
-Wolniej! Wolniej! Wolniej!- wrzasnąłem. Pan znowu zachichotał i wziął mnie na ręce. Nie, wcale tak naprawdę ja na niego nie wskoczyłem! Skąd! Zeskoczyłem i otworzyłem kolejną paczkę. A tam piłeczka do kosza. Tak, bardzo lubię w to grać. Jak nie mówiłem, to mówię teraz. Tylko skąd on wiedział? Popatrzyłem na niego z pytaniem w oczach.
-Co?- spytał zdziwiony. Usiadł obok mnie, obejmując ramieniem.
-Skąd wiedziałeś, Panie?- spytałem, podrzucając sobie piłkę. Raifuru sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął telefon. Pokazał mi na nim moje własne zdjęcie z dzieciństwa, jak grałem sobie z jakimś facetem w kosza. Tak, wtedy wygrałem!
-Skąd to masz, Panie?!- pisnąłem. Raifuru uśmiechnął się.
-Twój ojciec mi wysłał to i jeszcze kilka innych zdjęć.- powiedział, całując mnie w czoło. Moje zdjęcia? Z dzieciństwa? Z bycia jeszcze większym dzieciakiem, niż jestem teraz? Kurna, pedofilia do kwadratu! Wstałem i zakozłowałem piłką kilka razy.
-Jutro pójdziemy na boisko.- zapowiedział Raifuru. O! I to podejście lubię! Nawet nie trzeba pytać! Odłożyłem piłeczkę i zajrzałem do innych paczek. W skrócie to bardzo dużo słodyczy w tym w chuj czekolady! I to jest zajebiste! Do tego jeszcze jakieś pluszowe sushi i pierdoły, czyli coś, co tygryski lubią najbardziej! Przytuliłem Pana mocno. Wszystko fajnie, tylko... po co przywiózł tę lasię! Oddam czekoladę, żeby sobie poszła! A jak trzeba, to sam się jej pozbędę!









































Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz