Święta~

2K 147 36
                                    

-Jeszcze jeden taki błąd, a naprawdę pacnę cię linijką.- usłyszałem już chyba siódmą groźbę od ostatnich dziesięciu minut.
-Raifuru, uwielbiam agresywny seks, ale teraz chcę się pouczyć.- powiedziałem spokojnie. Boże, jego mina jest bezcenna! Ta wściekłość wymieszaną z zaskoczeniem i totalnym nieogarnięciem. Ale serio już uniósł linijkę!
-E-ej no, wiesz, że żartowałem! Słyszysz, duży? Żartowałem! Znaczy po części...- mruknąłem. No co? Lubię z nim się zabawiać w łóżku, każdy to wie...
-Dobrze. A czemu kolejny raz źle napisałeś to samo słowo?- spytał spokojnie.
-Bo jestem analfabetą. Już matmę szybciej ogarnę, niż pisownię niektórych wyrazów...- mruknąłem. A no tak, nie powiedziałem, że od jakiegoś czasu Raifuru pomaga mi z nauką, bo Nate nie zawsze ma czas. Co zazwyczaj albo kończy się krzykiem, głównie moim, bo wkurzam się, że mi nie wychodzi, albo ostrym seksem na biurku.
-Odpuść już sobie dzisiaj.- powiedział i machnął ręką. Wzruszyłem ramionami i zrzuciłem zeszyty z biurka. Dosłownie.
-Zimno mi...- mruknąłem, pocierając ramiona dłońmi.
-Jest środek grudnia. Czego oczekujesz?- spytał, jakby lekko zaskoczony.
-Że mi podasz bluzę z szafy. Ciesz się, że nie jestem babą i nie każę ci oddawać mi swojej marynarki.-- powiedziałem dumnie, unosząc głowę. Mężczyzna przewrócił oczami, ale podszedł do szafy i rzucił mi bluzę. Chwila...
-Zaraz Boże Narodzenie!- krzyknąłem. Ale mnie olśniło...
-No tak. Dlatego w holu na dole jest choinka. I w salonie. I na podjeździe.- powiedział Raifuru.
-Okej, nie zauważyłem, nie czepiaj się. Czyli będzie pyszne jedzonko, prezenty i tak dalej?- spytałem.
-Tylko dwudziestego piątego wieczorem. Niestety, każdy tutaj ma napięty grafik, a jest to jedyna dobra pora. Część służby, raptem z siedemnaście osób, jedzie odwiedzić rodzinę, reszta zostaje u mnie i jemy wspólnie kolację. Znaczy, nie wszyscy...- wyjaśnił krótko.
-Czemu?- spytałem zaskoczony. No, przyznaj się, komu zabroniłeś.
-Na przykład Nick. Jest niewierzący od czasu pewnego wypadku. Jeden z pomocników kucharza też. I kilka innych osób. Oni po prostu siedzą w pokojach.- dodał. Pokiwałem głową. To dosyć smutne...
-Nie zapraszasz nikogo?- spytałem po chwili.
-Peter świętuje u siebie z Alanem, Niedźwiedź odwiedza kuzyna, Antonio może przyjedzie, jak będzie miał ochotę, a... Nie, to wszyscy. Zapraszasz ojca?- odparł, przytulając mnie. Gościu, ja wyczułem, że jeszcze o kimś chciałeś wspomnieć. Nie myśl sobie, że to oleję. Dobra, na razie to zrobię.
-A mogę?- zdziwiłem się, spoglądając na niego z dołu.
-Tak, nawet musisz.- odparł. Pocałował mnie w czoło.
-A no to okej. Zadzwonię do niego.- odparłem.
-Zapomnisz.- powiedział.
-Wcale nie... Dobra, pewnie tak będzie. Ty go zaproś.- odparłem, przewracając oczami, na co się zaśmiał.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Już jest! Wieczór, Boże Narodzenie! Za dziesięć minut kolacja z całą ekipą! A ja jestem pięknie wystrojony w czarne spodnie i czerwony sweterek z Rudolfem. Osobiście, spośród wszystkich reniferów wolałem Kometka, ale walić to. Gotowy zbiegłem do salonu. Wszyscy, czyli w ciul dużo osób, byli ładnie ubrani. Rozmawiali ze sobą, uśmiechając się. Podbiegłem do Jasona.
-Hej. Kiedy jemy? Cały dzień pościłem, jestem cholernie głodny.- zaśmiałem się.
-Musisz poczekać. Zaraz przyjdzie Pan oraz twój ojciec.- odparł z uśmiechem. Przewróciłem oczami. Akurat wtedy do salonu weszli Raifuru i tata. Moje kochanie jak zwykle było ubrane w garnitur, dziś wyjątkowo czerwony. Klimatycznie. Szkoda, że jeszcze nie ma szarego zarostu. Takiemu Mikołajowi od razu wskoczyłbym na kolana.
-Hej, tata!- krzyknąłem, rzucając się na ojca.
-Cześć, Chris. Tęskniłeś za staruszkiem?- zaśmiał się.
-No, trochę...- odparłem. Zaczęliśmy siadać do stołu. Nawet nie chciało mi się liczyć, ile nas jest. Boję się, że aż do tylu nie umiem. Ale chwila...
-Miejsce dla zbłąkanego wędrowca, serio?- spytałem, widząc jeden wolny talerz. Poczułem, jak Jason kopie mnie pod stołem.
-Nie do końca...- mruknął trochę smutno. Popatrzyłem na Raifuru.
-To dla mojego bliskiego przyaciela. Bardzo rzadko tu przychodzi. Ale obiecał, że na Święta mnie odwiedzi. Nie powiedział jednak, na które...- wyjaśnił spokojnie. Ej, ja widzę, że smutasz. Pewnie właśnie o nim chciał powiedzieć te kilka dni temu. Co za cwel nawet nie odwiedzi kumpla?
-Ty jeszcze go pamiętasz? Kiedy go ostatnio widziałeś? Ze trzy lata temu?- spytał Antonio, trochę niezadowolony. Chyba nie lubi tego gościa. O, właśnie, Krowa też nas odwiedził.
-Nieważne, nie rozmawiajmy o nim.- powiedział Raifuru przewracając oczami.
-Czyli możemy już jeść?- spytałem dla pewności. Raifuru zaśmiał się i kiwnął głową. No to zaczęliśmy. Jednak zachowaliśmy się totalnie niekulturalnie, bo każdy gadał! Serio, sprawdzałem. Panowała cholernie miła, świąteczna atmosfera. Aż miło było popatrzeć! Przyznam, już dawno nie miałem takich Świąt. Prawie zawsze w domu było trochę smutno, przez brak mamy. A jeszcze jak żyła, to chyba było bardziej... świątecznie i tradycyjnie. Przynajmniej tak opowiadał tata.
-Panie, chyba już pora na prezenty.- powiedział nagle Jason, spoglądając na Raifuru. Dopiero teraz przyjrzałem się górze prezentów przy choince. Czyli to jednak nie dekoracje...
-Też tak uważam.- uśmiechnął się mężczyzna. Wszyscy w miarę spokojnie podchodzili do choinki i zabierali swoje prezenty. Były naprawdę różne. Dobry ziomek kucharz na przykład dostał kostkę rubika, a Mia książki. O dziwo, każdy był serio szczęśliwy.
-Skąd wiedziałeś, co im kupić?- spytałem, spoglądając na Raifuru, który wciąż siedział przy mnie.
-Ja? Czy ja wyglądam na Mikołaja?- spytał z uśmiechem.
-Ej no. Nie kłam mi tu.- mruknąłem.
-Po prostu dobrze ich znam. Wiem, że tego nie widać, ale staram się z każdym rozmawiać.- odparł, wzruszając ramionami.
-Owszem, nie widać.- prychnąłem. Uśmiechnął się do mnie.
-Idź po swój prezent.- powiedział. Wstałem i podszedłem do choinki. Kurna, tyle czytania, tylko po to, żeby rozpoznać głupią paczkę. Na szczęście, jakoś mi się udało. Wziąłem ją i wróciłem do stołu. Usiadłem na swoim miejscu, czyli na kolanach Raifuru, i otworzyłem paczkę.
-Laptop?- zdziwiłem się. To był wielki, ogromny, duży laptop! I na bank drogi...
-Ostatnio wspominałeś, że tablet jest trochę za mały do oglądania filmów i bolą cię od niego oczy.- powiedział, przytulając mnie od tyłu. Kurna, on serio słucha.
-Jesteś kochany, ale nie musiałeś...- powiedziałem, całując go krótko.
-Żadnych ,,ale".- zaśmiał się. Wtedy podszedł do nas Jason z niewielką torebką.
-Panie, pod choinką był jeszcze jeden prezent. Dla ciebie.- powiedział, uśmiechając się. Raifuru popatrzył na niego zaskoczony.
-Dla mnie?- spytał i wziął torebkę. Nie patrz na mnie, ja nic nie wiem! Wyjął z niej nieduże pudełko i otworzył.
-To obrączka?- spytałem.
-Sygnet, głuptasie.- odparł, biorąc go do ręki. Pod spodem był jakiś napis. Chyba ,,dziękujemy".
-To od nas wszystkich. Za to, jak bardzo nam pomogłeś i zabrałeś tutaj.- wytłumaczyła Mia. Raifuru założył ten pierścioneczek na palec i obejrzał.
-Dziękuję wam.- powiedział, uśmiechając się. Wtedy spojrzał na mnie.
-A ty? Co mi dasz?- spytał. Spuściłem głowę. Kurna!
-Dzisiaj do łóżka założę czapkę Mikołaja, tyle musi ci wystarczyć. Nie byłeś wystarczająco grzeczny, żeby dostać więcej. Może za rok, kochanie~!- odparłem, całując go szybko. Wybiegłem z jadalni do pokoju, żeby wypróbować laptopa. Szczerze? Uwielbiam Święta!































~·~·~·~·~·~·~·~·~
Chris powiedział, że Boże Narodzenie macie spędzić z rodziną, a nie przed telefonem. Dlatego wstawiam dzień wcześniej :D

Przy okazji, wraz ze wszystkim bohaterami tego opowiadania, chce wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Dużo radości, miłości, szczęścia, zdrowia i wszystkiego, czego tylko sobie zapragniecie!

No. Tyle. Pamiętajcie, że Chris i ja was kochamy! ♡♡♡♡♡

Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz