Rozdział 40

3.1K 215 14
                                    

Jaki jest najlepszy sposób na spędzenie czasu? Szczególnie w chłodne dni. Leżenie na przyjemnie cieplutkiej klacie Raifuru, świeżo po udanym seksie. Niby to trochę nudne, ale i tak fajne. Pan bawił się moimi włosami, oplatając kosmyki wokół palców.
-Zacznij chodzić z dwoma kucykami.- zaśmiał się mężczyzna, układając moje włosy w ten sposób i przytrzymując je dłońmi.
-A co ja jestem? Pięcioletnia dziewczynka?- mruknęłam niezadowolony. Każdy już wie, że jest pedofilem, ale mógłby nie mieć heteroseksualnych zapędów.
-No nie, ale wyglądasz uroczo.- zaśmiał się. Uderzyłem go delikatne w dłoń.
-Nie. Jestem, mimo wszystko, facetem, prawda? Nie mogę być uroczy.- odpowiedziałem. Pan klasnął w dłonie.
-Złamałeś prawa fizyki!- powiedział z delikatnym uśmiechem. Prychnąłem pod nosem. Jaki fajny żarcik. Raifuru podniósł się do siadu i od razu skrzywił, łapiąc za głowę.
-Panie? Coś nie tak? Mam zawołać kogoś?- rzuciłem od razu ciągiem pytań, patrząc na niego. Machnął ręką.
-Nic mi nie jest. Pewnie głowa mi będzie trochę dokuczać, przez to uderzenie.- mruknął. Kiwnąłem głową. Ale mam głupi pomysł! Niepewnie usiadłem na jego kolanach i pocałowałem go w czoło.
-Zatem będę twoją osobistą pielęgniarką i będzie cię pilnował dwadzieścia cztery na siedem, Panie.- powiedziałem, pewnie czerwieniąc się jak pomiodr. Raifuru uśmiechnął się, a jego oczy aż zabłyszczały.
-Nie!- pisnąłem, już wiedząc, co ten zboczeniec ma na myśli.
-No ale nic nie powiedziałem...- mruknął.
-Ale wiem, o czym myślałeś, Panie!- odparłem. Uniósł brew.
-Tak? O czym?- spytał wątpliwym tonem.
-O jakimś głupim przebraniu. Nie mam zamiaru wyglądać jak baba!- odparłem. Wytrzeszczył na mnie oczy.
-Kurna, dobry jesteś.- powiedział zaskoczony. Przytuliłem go i nagle coś mi się przypomniało.
-Panie, zanim mnie kupiłeś, na moim miejscu był Nick, prawda?- spytałem. Raifuru westchnął cicho.
-Rozmawiałeś z nim o tym?- spytał.
-Nie do końca. Tylko to mi powiedział, nic więcej.- odparłem smutno. Pan przeciągnął się.
-Chcesz coś jeszcze o tym wiedzieć?- spytał spokojnie.
-No... jak to było? Zanim ja tu trafiłem...- mruknęłam, nie wiedząc, jak sformuować pytanie.
-Po prostu był moją suką. Nawet jego charakter do tego pasował. Ale jak zobaczyłem cię na aukcji u Niedźwiedzia, powiedziałem mu, że zmienia stwoje stanowisko. I tyle.- odparł, głaszcząc mnie po plecach. No i teraz najtrudniejsza cześć rozmowy.
-Ale mnie się tak nie pozbędziesz, prawda? Zawsze będę... twoją suczką?- spytałem zawstydzony. Czemu to tak cholernie źle brzmi na głos?! Raifuru ptychnął śmiechem.
-Mały, jesteś już na dużo wyższym miejscu, niż jakaś zwykła suka. Jesteś moim Kotkiem.- powiedział z uśmiechem. Pocałował mnie krótko. Ta, wszystko fajnie, tylko nadal nie pozwolił mi się do siebie zwracać po imieniu...
-Jaki był Nick wcześniej? Zawsze taki grzeczny i kulturalny?- spytałem.
-Ani trochę nie był podobny do siebie. Ledwie wchodziłem do pokoju, a on już z szeroko rozwartymi nogami leżał na łóżku i krzyczał, żebym go grzmocił.- mruknął Pan. Spróbowałem to sobie wyobrazić. Nie wyszło mi.
-To czemu tak się zmienił?- dodałem. Mężczyzna wzruszył ramionami.
-To w sumie bardzo dobre pytanie.- odparł, jednak niezbyt zainteresowany tym tematem. Wstałem z łóżka i zacząłem się ubierać.
-No i żegnajcie, piękne widoki.- mruknął Pan. Spojrzałem na niego zdziwiony, a ten tylko uśmiechnął się.
-Również się ubierz, Panie. Powinieneś coś zjeść.- odparłem. Westchnął niezadowlony.
-Wolałbym ciebie schrupać.- odparł, ale grzecznie wstał i zaczął się ubierać. Co za zbok. Ale i tak go... no, ten tego... kocham. Gdy byliśmy gotowi, zeszliśmy do jadalni. Jason, który tam siedział, pobiegł do kuchni. Raifuru, jako pan i władca, usiadł sobie wygodnie na fotelu. Nie chciałem znowu wciskać się na jego kolana, bo nie jestem jednak aż tak lekki.
-Pewnie ugotowanie czegoś trochę zajmie. A ja mam jeszcze ochotę na seks.- mruknął, patrząc ma mnie. Pokręciłem.przecząco głową.
-Nie powinien Pan...- mruknęłam, ale on machnął ręką.
-Wiem, wiem.- odparł, wzdychając. Wysunął jedno z krzeseł i wskazał na nie.
-Mam usiąść?- spytałem, tak na wszelki wypadek. Kiwnął głową. No to usiadłem grzecznie, podciągając kolana pod brodę, a stopy opierając na meblu. Pan pogłaskał mnie po policzku. Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Coś się stało?- mruknęłam. Raifuru pochylił się i oparł swoje czoło o moje.
-Jesteś cholernie podobny do swojej matki.- powiedział. Naprawdę, musiał wracać do niej? Mimo wszystko nie lubię o niej gadać. Prawie jej nie pamiętam, a i tak bardzo tęsknię. Zamrugałem szybko, żeby się nie popłakać. Raifuru chyba to dostrzegł i odsunął się.
-Przepraszam.- mruknął.
-Nic nie szkodzi...- odparłem, gapiąc się w czubki moich zielonych trampków. Po chwili przyszedł Jason i podał jedzenie. No i Pan znowu miał jakąś dziwną, wykwintną potrawę, a ja...
-Pizza!- no właśnie. Zaklaskałem szczęśliwy. Takie jedzenie powinno być codziennie, albo i częściej.
-Smacznego.- powiedział Pan z uśmiechem. Kiwnąłem głową, mając już całą buźkę pełną jedzenia.
-Wzajemnie!- odparłem. Znaczy nie dosłownie tak to brzmiało, ale jakoś mniej więcej. Najbardziej zaskoczyło mnie, że dostałem moją ulubiona pizzę! Ser, szynka, kukurydza i krewetki! Kto nie jadł, niech żałuje. Kto nie lubi... również! W sumie, zjadłem ją dosyć szybko. A korzystając, że Raifuru jeszcze jadł...
-Mogę iść do Nick'a?- spytałem. Mężczyzna kiwnął głową. Pobiegłem do Jasona, który jeszcze tu się plątał i spytałem, gdzie mogę znaleźć bruneta. Ten wskazał mi ogród. No, fajne miejsce. Nie. Nie lubię wychodzić z budynków. Złapałem jakąś bluzę i wyszedłem z domu. No i teraz przeszukaj pan kilka hektarów ogrodu! Na szczęście Nick był wspaniałomyślny i siedział na ławce za domem. Teraz dopiero zauważyłem, że było tu fajne miejsce na imprezy! Jakieś wypasione grile, barek i w ogóle. Ale to pomińmy. Usiadłem obok niego.
-Hej.- mruknęłam. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Dzień dobry. Co cię tu sprowadza?- spytał.
-Możesz mi o sobie opowiedzieć?- odparłem. Byłem ciekaw, jak inmi słudzy Pana żyją. Każdy z nich ma inną historię, nie? A w moim świecie każda jest ciekawa! Brunet westchnął.
-Od czego mam zacząć?- spytał.
-Od swojego charakteru. Podbno kiedyś...- zacząłem, ale zakrył mi usta ręką. Spojrzałem na niego. Uśmiechnął się... w najbardziej sukowaty i sekswony sposób, jaki widziałem! Oblizał usta, mrużąc oczy. I nagle wydawał się tak bardzo atrakcyjny, że... no, kurna, aż sam chciałbym mieć z nim dzieci! Wstał i usiadł mi na kolanach. Niby był wyższy ode mnie, ale był wyjątkowo lekki.
-Jestem taki...- zaczął, pocierając moje krocze swoim. Wytrzeszczyłem na niego oczy. Wtedy wstał i wrócił do swojej sympatycznej grzecznej mordki.
-...albo taki.- powiedział. Przez chwilę ogarniałem, o co mu chodzi.
-Jesteś grzecznym chłocpem, ale lubisz czasem pobawić się w sukę.- podsumowałem po chwili. Pstryknął palcami.
-Bingo!- zaśmiał się. Wiesz co? Lubię tego gościa! Usiadł sobie znowu.
-To co man teraz opowiedzieć?- spytał, poprawiając włosy.
-Wszystko!-






























Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz