Rozdział 25

4.1K 259 12
                                    

Szczerze mówiąc, ostatnio dni mijają mi w chuj szybko i w chuj spokojnie. Nie muszę martwić się wyciągnięciem taty z więzienia, dredowatym pedofilem, wredną suką i tak dalej... ale za to dowiaduję się ciekawych rzeczy. Wiesz, siedzę sobie tak spokojnie w łóżeczką, oglądam jakieś Muminki i nagle wchodzi Pan. Koniec historii. Żartuję! Usiadł obok mnie, a ja odłożyłem tablet oraz słuchawki.
-Stało się coś, Panie?- spytałem. No i zaczęło się. Jednak nie miał brata, był jedynakiem, zamordowano mu rodziców, trafił do Celi, mój tata pomógł mu się wydostać i tak dalej. Wszysctko fajnie, tylko dlaczego mi o tym nigdy nie mówił?! Czuję się, jakby wszyscy moi kumple założyli facebook'a w podstawówce, a ja nadal miał tylko gołębia pocztowego! Teoretycznie tak jest, facebook jest dla mnie zbyt niebezpieczny. Jeszcze mnie gliny znajdą! Wracając do tematu, po usłyszeniu, że mój kochany tatuś i równie kochana mamusia przedstawili mnie Raifuru kilka dni po narodzinach... o ja pierdzielę. To się idealnie nadaje na fabułę jakiegoś dramatu! Albo filmu erotycznego... jeden pies! Przetarłem twarz dłonią, próbując ogarnąć to wszystko w mojej małej ślicznej główce. Pan przytulił mnie i pocałował w czubek głowy.
-Mogłem ci wcześniej powiedzieć...- szepnął. Pokiwałem przecząco głową i spojrzałem w te jego fioletowe gały.
-Nie, jest dobrze, Panie. Rozumiem, że nie miałeś do mnie zaufania, tak przy pierwszym... drugim spotkaniu.- poprawiłem szybko moją wypowiedź i uśmiechnąłem się tak, jak ja to potrafię, czyli czarująco, słodko i seksownie jednocześnie. Pan złapał mój podbródek i pocałował mnie. Dziwne... Nie wpychał od razu na siłę języka, ani nie gryzł czy coś w tym stylu. Robił to tak delikatnie i czule... jak z dziewczyną! A ja po zawartości majtek rozpoznaję, że jestem chłopcem! Co nie zmienia faktu, że wręcz rozpłynąłem się w jego ramionach. Kocham... jego pocałunki! Tak, chodzi o buziaczki, nie o niego całego! Chociaż ostatnio zaczynam mieć co do tego wątpliwości...
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Tatuś!- pisnąłem, skacząc tacie na plecy. Mężczyzna zaśmiał się i podtrzymał mnie za tyłek.
-Nie masz już dwunastu lat, złaź ze mnie!- powiedział, a mimo to zakręcił się w miejscu kilka razy. Aż mi się dzieciństwo przypomina. Zeskoczyłem z niego i jebłem się na kanapę. Tata usiadł obok i zrobił mi ,,kokoska", czyli potarł pięścią moją główkę. Pisnąłem zaskoczony i skuliłem się.
-Zostaw, zostaw, zostaw!- wrzeszczałem. Zaśmiał się i potarmosił mnie po włosach. Westchnął smutno.
-Niedługo wracam do domu...- powiedział. Popatrzyłem na niego zdziwiony. Ale przecież ledwo wrócił! Nie chcę! Przytuliłem go.
-Zostań...- wyszeptałem, starając się nie płakać. Pogłaskał mnie.
-Uspokój się, bekso. Dorośnij trochę.- powiedział ze śmiechem. Pokręciłem przecząco głową.
-Raifuru o ciebie zadba, a ja nie dam wam spokoju i przyjadę  niedługo.- objął mnie mocno, prawie dusząc, ale jebać to. Przetarłem oczyska wierzchem dłoni i wymusiłem uśmieszek.
-Tylko nie próbuj szukać jakiejś laski, stary pedofilu.- powiedziałem. Uśmiechnął się znowu i wstał z kanapy, otrzepują spodnie, chuj wie z czego. Zawinąłem się w leżący obok kocyk i przytuliłem do Bite'a. Kotek liznął mnie w policzek i wlazł mi na kolana. Kurna, za duży już jest. Ale nadal słodki tak, że sram na miętowo! Stuknął noskiem moją obrożę.
-Zazdrościsz?- zaśmiałem się i pstryknąłem go w ucho. Warknął i szarpnął zębem klamerkę obroży.
-Zostaw.- popatrzyłem na niego, starając się wyglądać groźnie. A ten swoje! Uderzył łapką i miauknął, tak jakby. Zechnąłem go z kanapy. Usłyszałem śmiech taty.
-No co?- naburmuszyłem się, nadymając policzki. Machnął dłonią, nadal się chichrając.
-Wyglądasz zabawnie, synu.- powiedział, wychodząc z pokoju. Dlaczego?! Bo co, bo czarny?! Bite znowu warknął na mnie.
-Cichaj, kotek!- odpowiedziałem mu krótko. Prychnął i odwrócił się do mnie dupą. Wstałem, nadal zawinięty jak morelowy naleśnik, i poszedłem na poszukiwania kogoś do rozmowy. Wypadło na Pana, może nawet załapię się na pierwszy numerek od długiego czasu. Marzenia. Wszedłem do jego gabinetu, a ten nic! Siedział przy komputerze, marszcząc brwi zamyślony. Podeszłem bliżej i nadal nic. Usiadłem mu na kolanach i tylko mnie objął. On działa jak automat! Spojrzałem na monitor i zamarłem, tak jak on. Jeden artykuł, a tytuł powala. ,,Szubienica podstępem, Raifuru wreszcie winny". Chwila, chwila, chwila! Ogólnie tylko kilka osób z policji wiedziało, że Raifuru, jako ,,przykłady obywatel", jest też tym najlepszy przestęcą, któremu nikt nie podskoczy!  No i jak Szubienica miała być podstępem?!
-Panie...?- zacząłem, spoglądając na niego.
-Elizabeth... szmata...- szepnął, przytulając mnie mocno. Jakby nad tym myśląc, to... obroża mi piszczy. Kurna, to w chuj źle. Pan to zauważył i zdjął ją. Nie pieprznie go prądem, bo ma.zapisane jego odciski palców. Fajne, nie? Pomajstrował coś przy niej i, uwaga, uwaga, wyjął jakiś chip, czy coś.
-Założyli ci to pewnie w Celi. Gdy zabrałem cię do domu,namierzyli cię i teraz mają na mnie dowód...- powiedział. Zgubiłem się po ,,to". Przetrawiłem to chwilę i... kuźwa, to moja wina! Gdybym nie dał się złapać, gdy ratowaliśmy tatę, albo chociaż nie dopuszczał ich do obroży...! Wtuliłem się mocno w klatę piersiową Raifuru, czując, że jestem największym idiotą świata. Pan przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Nie zadręczaj się, coś wymyślimy.- wymruczał. Pokiwałem przecząco głową. Złapał mnie za policzki i zmusił do spojrzenia.
-No bo gdybym nie był taki głupi, to ty nie miałbyć teraz na głowie całej policji, rządu, no i no i...!- zacząłem panikować, próbując się jakoś wytłumaczyć.
-Mały.- przerwał, patrząc mi w oczy. Spiąłem się i uciekłem wzrokiem. Cmoknął mnie w nos.
-To nie jest twoja wina.- powiedział, pewnym siebie tonem.
-To czyja?- odparłem.
-Wrednej szmaty Elizabeth.- odpowiedział z uśmiechem. Uśmiechnąłem się smutno i przytuliłem go mocno. Cmoknął mnie skroń. Oczywiście, ktoś musiał rozjebać tę chwilę! I była to Mia, wchodząca do pokoju. Spojrzałem na nią i pomachałem jej. Uśmiechnęła się słodko, jak zwykle. Pan natomiast objął mnie mocniej i spojrzał na nią wściekły.
-Czy nie kazałem ci pukać i czekać na pozwolenie?- warknął do niej. Skuliłem się zdziwiony. Wycofała się.
-Wybacz, Panie.- powiedziała i wyszła. Popatrzyłem na nich zdziwiony. Chuj, na razie to ich sprawy, a ja się nie wtrącam!

Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz