Rozdział 57

2.7K 194 12
                                    

Jak przystało na prawdziwego dorastającego chłopca, który powoli wciela się w mężczyznę... miewam mokre sny. Pewnie nawet częściej, niż jest to wskazane, ale mniejsza. Nigdy, ale to przenigdy nie pomyślałbym, że taki sen obejmnie całe moje ciało. Ale lepiej zacznę od początku. Po moim... zbyt krótkim, chociaż bardzo przyjemnym, seksie z Raifuru, gdy on udał się chuj wie gdzie, ja musiałem o siebie zadbać. Jakoś mi się udało. I naprawdę poświęciłem się, żeby przeczekać do wieczora te kilka godzin. W końcu obiecał, że przyjdzie i się mną zajmie. Nawet odpuściłem sobie oglądanie kolczyka, który Nick zrobił sobie miesiąc temu na penisie! A chciałem serio zobaczyć, jak to wygląda. Podsumowując, miałem bardzo dobre chęci. Ale... zasnąłem. Tak po prostu w czasie rozmyślania nad puchatością wiewiórczych ogonków, mój mózg się rozładował i padł. Wszystko poszło w cholerę. Teraz jestem w takim jakby pół śnie. Czuję, że jestem cały mokry, jakby ktoś mnie wrzucił do basenu. Ale oddycham, czyli nikt bie próbuje mnie utopić. Dopiero gdy zacząłem łapać większy kontakt z rzeczywistością i poczułem coś dosyć blisko mojego ciasnego wejścia do dupy, w pełni się rozbudziłem! Rozejrzałem się zakoczony. Siedziałem w wannie. Wielkiej wannie. Moja była duża, a ta jest ogromniasta! No, czyli na pewno nie jestem we własnej łazience. Wokół pełno kafelek, ładny biały dywanik, tona ręczników oraz żeli do kąpieli. A ja siedzę sobie między nogami Raifuru oparty o jego klatę. Popatrzyłem na niego.
-Dzień dobry, Panie...?- spytałem niepewnie, nie wiedząc do końca, co tu robię i co on robi z moim tyłkiem.
-Hej, Kotuś. Obudziłeś się wreszcie...- uśmiechnął się lekko, całując mnie po karku. Poczułem lekki, ale przyjemny,dreszczyk.
-Co się...? Zanczy... Co ja tu robię, Panie?- spytałem. Poczułem, jak palce mężczyzny śmiało wsuwając się we mnie, wprowadzając mnie w jeszcze większe zamieszanie. Sapnąłem cicho.
-Miałem się tobą zająć, pamiętasz? A tak słodko spałeś, że aż szkoda mi było cię budzić. Nie przeszkadza ci to?- spytał. Pokręciłem głową. Niepewnie położyłem swoją dłoń na jego. Tej samej, której palce właśnie się mną ,,zajmowały". Wtuliłem się w Raifuru, poruszając delikatnie biodrami. Kurna, zaraz mi stanie, na pewno!
-Nie nakręcaj się. Nie mam zbyt wiele czasu dla ciebie.- powiedział. Momentalnie osłupiałem. Przepraszam, kurwa, bardzo, ale co jest ważniejsze ode mnie, po tak długiej nieobecności?! Fuknąłem pod nosem.
-Oczywiście, Panie, rozumiem. Interesy są ważniejsze.- mruknąłem niby obojętnie.
-Mam wiele zaległości, powienieś to zrozumieć. Ciebie też czeka trochę pracy.- powiedział tonem, od którego od razu zrobiło mi się głupio. Dobra, może trochę wymagam, ale... olejmy już nawet ten jebany seks, ja chcę z  nim spędzić trochę czasu, kurwa no!
-Dobrze, przepraszam...- mruknęłam skruszony. Raifuru nachylił się nade mną i dał mi buzi. Uśmiechnąłem się do niego lekko.
-Chris... Tak strasznie mi ciebie brakowało.- szepnął, ponownie mnie całując, tym razem dłużej i z języczkiem. Kurna, jakie to było miłe! Totalnie urocze. I wypowiedziane takim szeptem, jakby się wstydził! Popadam w zachwyt. Wyjął ze mnie palce i zmusił do obrócenia się w jego stronę. Chętnie to zrobiłem i zarzuciłem ręce na jego szyję. Usiadłem mu na biodrach. Odsunał się ode mnie po chwili, łapiąc oddech.
-No w sumie pięć minut w tę czy tamtą nie zrobi różnicy.- wysapał. Doskonale wiedziałem, o co mu chodzi, a jego twardy członek tylko umocnił mnie w moim przekonaniu. Ktoś tu ma ochotę na mój tyłek! Uniosłem się lekko, ale Raifuru mnie zatrzymał.
-Nigdy tak nie robiłeś. Tym bardziej w wannie. Nie chcesz przejść do pokoju?- spytał z zatroskaną miną. Ma rację. Nigdy nie ujeżdżałem go podczas kąpieli. A nawet jeśli, to zapomniałem! Bedzie mokro, ślisko i trudno. Kiwnałem głową. Złapał mnie jedną ręką, a drugą podparł się ściany. No,w pełni do sprawności nie wrócił. Wyszedł szybko z łazienki i rzucił mnie na swoje łóżko. Zawisł nade mną, rozsuwając mocno moje nogi. Skrzywiłem się lekko.
-Potrzebujesz jakiegos nawil...?- zaczął, ale zasłoniłem mu usta dłonią.
-Nie, Panie. Chcę już ciebie. Proszę, nie przeciągajmy tego.- poprosiłem. Pocałował mnie w czoło i wszedł we mnie, na co krzyknąłem dosyć głośno. Może jednak trochę poślizgu by się przydało, ale już jebać to. Przyciągnąłem go do siebie, przytulając mocno.
-Puść trochę...- szepnął. Rozluźniłem uścisk, a on zaczął się niezbyt szybko poruszać. Co nie znaczy, że takie tempo utrzymywał cały czas. Już po krótkiej chwili znacznie przyspieszył. Jak zwykle totalnie olewał moje prośby i błagania, gdy mówiłem, że robi to za mocno. Doszliśmy mniej więcej w tym samym czasie. Na szczęście zdążył wyjąć swojego członka ze mnie. Otarł czoło wierzchem dłoni, patrząc na mnie z góry.
-Panie... Mógłbyś to robić troszkę delikatniej?- spytałem niepewnie. Nie wiedziałem, jak zareguje na to. On tylko wzruszył ramionami i poszedł w stronę łazienki.
-Zastanowię się.- mruknął, znikając za drzwiami. Rozejrzałem się po pokoju. W kącie, jak gdyby nigdy nic, leżał Mephisto. Gapił się na mnie!
-No co?- mruknąłem. Źle ze mną, gadam do psa. Zwierze podeszło do mnie i otarło pyskiem o moje kolano. Pogłaskałem go po główce.
-Co jest? Tęskno ci za moim kotkiem?- spytałem. A no tak, nie opowiedziałem. Zanim przyjechałem, mój kochany Bite musiał jechać do weterynarza. Wróci jutro albo pojutrze. Nick odpowiedział mi, że strasznie marudził, gdy wyjechałem. A potem biedaczek się rozchorował. Ale zaraz do mnie wróci i go mocno przytulę! A teraz powinienem się ubrać. Spojrzałem na stolik, gdzie leżały jakieś ubrania. Z daleka widziałem, że na Raifuru były za małe, więc to pewnie moje.
-Przynieś.- powiedziałem do Mephisto, wskazując na ciuszki. Kurna, on serio tam poszedł, wziął je do pyska i mi podał! Szczerze, tego się nie spodziewałem!
-Dzięki!- uśmiechnąłem się i ubrałem. Wtedy Pan wyszedł z łazienki. W samym ręczniku. Mrau, brałbym. Walić to, że przed chwilą widziałem go nago!
-Dlaczego rozmawiasz z psem?- zdziwił się, podchodząc do szafy. Wzruszyłem ramionami.
-Bo to jedyny język obcy, jak znam.- odparłem, podchodząc do niego. Wyjął z szafy dwa garnitury. Jeden czarny z fioletową koszulą, a drugi szary z czerwoną.
-Który?- spytał. Wskazałem palcem na ten pierwszy.
-Ten. Podkreśla twoje ładne oczy...- odparłem bez namysłu. Dopiero po chwili zauważyłem, że powiedziałem to w taki posób, jakbym rozmawiał z jakimś znajomym. No i, kurna, ,,ładne oczy"? Kto tak gada?! Ale wtopa... Raifuru patrzył na mnie lekko zaskoczony. Spuściłem wzrok.
-Em... Znaczy się...- zacząłem, próbując się jakoś zgrabnie wytłumaczyć z tej gafy. Nie pykło. Pan zaśmiał się krótko i pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję...- szepnął i zaczął się ubierać. Szybko się odwróciłem. Nie patrz na niego. Nie patrz na niego. Nie patrz na niego, ani na NIEGO! Bo znowu stanie...
-Która godzina?- spytał Pan. Spojrzałem na jego zegarek, który leżał na szafce nocnej.
-Dwudziesta trzecia.- odparłem. Wysunął do przodu rękę, żebym założył mu zegarek. Zrobiłem to od razu. Łał, ostatnio coś dobrze idzie mi myślenie!
-Nie jesteś zmęczony?- spytał, wychodząc z pokoju. Poszedłem za nim.
-Niezbyt.- odparłem, kręcąc głową.
-To może chcesz mi pomóc? Mam trochę papierkowej roboty, a jak będziesz przy mnie, na pewno będzie mi się o wiele przyjemniej pracowało.- powiedział spokojnie. Przyznam, że to było naprawdę miłe. W sensie... kurde felek, fajnie czasem usłyszeć takie słowa.
-Ale nie będę musiał nic robić, Panie?- spytałem na wszelki wypadek. Mężczyzna pokręcił głową i objął mnie w pasie.
-Nie, nie będę cię zanudzał jakimiś kwotami czy innymi pierdołami. I tak byś ich nie zrozumiał.- powiedział. Wzruszyłem ramionami. Uwaga. Teraz będzie się działo.
-Hmm...  Masz rację, Panie. Sumy, ułamki i procenty... Ledwo się ich nauczyłem, lepiej mnie nie wrzucać w wir cyferek.- odparłem, uśmiechając się pod nosem. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Nauczyłeś się? Niby od kogo? I kiedy?- spytał bez przekonania.
-Poprosiłem Nate'a. Przyjeżdżał do mnie co jakiś czas i uczył.- odparłem zadowolony. No, chwal mnie teraz!
-To... zaskoczyłeś mnie. Cieszę się!- powiedział, kucając przede mną. Chwycił moją dłoń i pocałował jej wierzch. Co ja jestem, kobitka? Tak sie nie robi!
-Ja... em...- zacząłem, ale nie widziałam nawet, co powiedzieć. Wstał i cmoknął mnie w czoło.
-Zdolny chłopiec. Chciałbyś nagrodę?- spytał z uśmiechem. Teraz pytanie... Czy ja będę bardziej zadowolony z nagrody, czy on?!
-Oczywiście! Ale... jutro. Tylko nie zapomnij, Panie!- odparłem z uśmiechem. Zaśmiał się i poszedł za mną do jego biura.





















































~·~·~·~·~·~·~
Hej misie! Tutaj wasz kochaniutki Chris! Ogłaszam, że z przyczyn seksualnych i innych za tydzień rozdziału (chyba) nie będzie! Jakby co, toooo... czepiajcie się Krowy, nie mnie! Buziaczki! ♥

Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz