Rozdział 51

2.2K 186 12
                                    

Minęły ledwo dwa dni. Miałem zakaz zbliżania się do pokoju Raifuru, a tym samym do niego. A najgorsze, że to nie był jego pomysł, tylko lekarza! No i w sumie nadal nie wymyśliłem, czy wyjechać na trochę, czy lepiej zostać. Niby jest mi naprawdę niezbyt fajnie bez Pana, ale i tak nie mogę nawet na niego spojrzeć. Poza tym wiem, jak bardzo teraz się męczy. Najpierw jego ciałko musi się w pełni przyzwyczaić do zmniejsoznego płuca. Potem coś z tymi posiłkami, bo brzuch się odzwyczaił czy coś... Wolę nie mówić więcej na ten temat, nie znam się na tym. Nawet nie wiem, jak to działa. No a potem powrót do treningów, żeby mu krzepa nie spadła. Bidulek mój. Znaczy nie mój, tylko...! Ale ja baba jestem! Na taką głupawą myśl się zarumieniłem jak dziewczynka w podstawówce. Chwila... jeśli wyjadę, to wciąż nie będę uprawiał seksu z Raifuru! A mimo wszystko mój tyłek jest trochę spragniony. Aj! Nie wiem, co robić! A w sumie mam pomysł. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do Nick'a. Kto lepiej doradzi takiej suczce jak ja, jak nie inna suka? Bez pukania wbiłem to jego sypialni. A mogłem jednak zapukać, bo ujrzałem coś ciekawego i trochę peszącego. Chłopak kucał aktualnie nago, szukając czegoś pod łóżkiem. Gdyby nie fakt, że to mój ziomuś, już dawno bym go brał.
-Em... Siema?- mruknąłem, zamykając drzwi. Chłopak podniósł głowę.
-Cześć! Potrzebujesz czegoś? Rzadko do mnie przychodzisz bez okazji...- powiedział, wracając do grzebania pod łóżkiem.
-To może zaczekać. Czego szukasz?- spytałem. Kucnąłem przy nim, przy okazji dając mu lekkiego klapsa.
-Jestem typowym bałagniarzem. Za cholerę nie mogę znaleźć mojej bielizny.- zaśmiał się, rumieniąc delikatnie. No, troszkę to problematyczne.
-A ktoś nie wyniósł do prania?- spytałem. Pstryknął palcami.
-Ej, możliwe. Biedny ja.- marudził. Wstał i podszedł do szafy.
-Mógłbym ci zaoferować coś swojego, ale wątpię, żebyś lubił... ten krój.- powiedziałem, starając się na niego nie patrzeć. Wiadomo, nie wypada, nawet mi. No i jedyne tyłki, na jakie mogę patrzeć, to mój i Raifuru. Jakby wiedząc, o co mi chodzi, podszedł do mnie, kręcąc biodrami na boki.
-A czemu to? O czym mówisz?- spytał, opierając dłonie na mojej klatce piersiowej. Mimowolnie spojrzałem na kolegę między jego nogami.
-Możesz chociaż przy mnie nie bawić się w sukę? Wiem, że to lubisz, ale czuję się niezręcznie.- powiedziałem.
-Czyżby? Nie podoba ci się?- spytał. Już chciałem wyskoczyć z jakimś sarkazmem, ale popchnął mnie na łóżko i zawisł nade mną. Tak szczerze to nie wiem, co mu do tej pustej łepetyny strzeliło. Nie wiedziałem, jak mam reagować. Oburzyć się? Zaśmiać? Ciągnąć tę jego zabawę?
-Nie chciałbyś zrobić tego z chłopakiem, ale dominować? Poczuć, jak to jest być w czyimś wnętrzu?- szepnął, pochylając się nade mną. Odepchnąłem go.
-Fuj! To obrzydliwe!- pisnąłem, jak jakaś mała dziewczynka. Nick zaśmiał się szczerze.
-Sam tam chętnie przymujesz. Nie bądź hipokrytą.- powiedział z uśmiechem i zaczął się ubierać. Westchnęłam z ulgą. Czyli tylko żartował.
-Jak już skończyliśmy te śmieszki, to mam do ciebie pytanie.- powiedziałem. Spoważniał.
-Nie aż takie ważne!- krzyknąłem trochę spanikowany. Od razu się rozpogodził.
-Mogłeś od razu mówić! Odpuściłbym dokuczanie ci. Mów.- powiedział, siadając wygodnie, już ubrany.
-No to tak... Tata wymyślił, że powieniem na jakiś czas wyjechać...- zacząłem mu opowiadać wszystko, dokładnie wyjaśniając wszelkie za i przeciw. Ani razu nie przerwał i słuchał uważnie. Gdy skończyłem, podał mi kapsel od piwa.
-Też bym nie wiedział, co robić. Więc najlepiej będzie rzucić.- powiedział. Spojrzałem na kapsel, niezbyt zachwycony. Miałem nadzieję na większą pomoc.
-Nie patrz tak! Pan Raifuru to twój kochaś, nie mój. Nie wiem, jak ty reagujesz na tęsknotę, więc nie mogę ci narzucić mojego zdania.- dodał, widząc mój brak przekonania. No w sumie, chuj, raz siebie żyje. Pstryknąłem kapsel, złapałem go i położyłem na ręku.
-Logo, wyjeżdżam. Puste, zostaję.- powiedziałem i podniosłem dłoń. Kurna. Logo. Muszę spierdzielać.
-Jeśli nie jesteś przekonany, to nie musisz...- zaczął Nick, ale machnąłem ręką, żeby przerwał.
-I tak chciałem to zrobić. To w sumie będzie dobra okazja, żeby... no cóż, zacząć z Raifuru od nowa. Tak jakby.- powiedziałem, czując delikatne rumieńce na policzkach. Nagle przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie u Niedźwiedzia. Jak mnie rozbierał w limuzynie z tych mega sekswonych ciuchów... A może by to powtórzyć? Nie, nie mogę nic robić wbrew jego woli. A przynjamniej w sprawach seksu. Ten facet uwielbia dominować. Tak, nawet, jak go nie ma, to pilnuje mojej masturbacji... Okropne wspomnienie! A z drugiej strony nawet przyjemne. Znaczy z drugiej w sensie przenośnym, a nie że tam z tyłu, czy coś!
-Za dużo rozmyślasz.-powiedział Nick. Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Słucham?- zdziwiłem się. Zaśmiał się w... dosyć uroczy sposób.
-Ciągle nad czymś myślisz. Próbujesz rozmyślać nad obecną sytuacją. Widać to.- powiedział. Prychnąłem i wstałem.
-Może to lubię? Spadam już. Dzięki.- powiedziałem i wyszedłem. W drzwiach wpadłem na moją ulubioną krówkę. Antonio chyba też przyszedł w odwiedziny do Nick'a. Przeszedłem ledwie siedem kroków korytarzem, a już słyszałem głośne jęki mojego ziomeczka po fachu. Czyli nie jestem tu sam. Gdybym miał usługiwać nie tylko Raifuru, ale i innym... Och, mój biedny tyłek! Wolę o tym nie myśleć. Zajrzałem do taty. Już pakował się do powrotu do domu.
-Kiedy jedziesz?- spytałem. Spojrzał na mnie przez ramię.
-Cześć. Jutro wierzorem.- powiedział.
-A załatwisz mi jakiś samolot? I dom, hotel, namiot czy coś?- dodałem. Zamknął sportową torbę i rzucił ją na podłogę. Usiadł na łóżku i popatrzył na mnie.
-Czyli zdecydowałeś się?- raczej stwierdził, niż spytał. Kiwnąłem głową. Westchnął cicho i podrapał się po karku. Machnął na mnie ręką, żebym podszedł. A ja grzeczny to zrobiłem. Klapnąłem obok niego.
-A będziesz potem narzekać?- spytał.
-Em... nie wiem...- mruknąłem.
-Bo inaczej nie będę narażać moich biednych uszu na słuchanie twojego marudzenia. Jedziesz na pięć miesięcy czy tam ileś i wracasz szczęśliwy albo zostajesz i marudzisz.- powiedział. Nadąłem policzki oburzony. Naprawdę aż tyle narzekam?!
-Przesadzasz! Będę grzeczny. Tylko musisz mi załatwić, gdzie mam jechać i w ogóle...- mruknąłem. Kiwnął głową.
-Z tym akurat nie będzie problemu...








































Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz