Po prostu Halloween

2.4K 153 59
                                    

-Nie jestem przekonany.- mruknąłem, zaprzeczając tym samemu sobie. Alan pokazał mi kilka minut wcześniej ulotkę z reklamą jakiegoś nocnego klubu. Organizował on specjalną noc upiorów, czy chuj wie czego, z okazji Halloween. Nie żebym kiedykolwiek w ogóle obchodził jakoś to święto. Znaczy wiadomo, jak każdy lubię czasem klimat duszków i innych stworków, ale nigdy nie pałałem do tego tak wielką miłością, jak mój ziomeczek. Chociaż wizja całonocnej imprezy wśród randomowych ludzi, alkoholu i zgrabnych lasek bardzo mi się podobała.
-Oj no weź! Co ci szkodzi? Jedną noc chyba możemy szaleć, nie?- spytał, wykonując jakieś dzikie tańce na środku mojego pokoju. Tak, jeszcze go mam.
-No w sumie... Niby mógłbym iść, tylko to jest zwykły klub. Nie wiem, czy Raifuru mnie puści.- powiedziałem. Tak. Właśnie tego się obawiałem. Że mój kochaś nie pozwoli mi iść.
-Niby czemu?- zdziwił się blondynek, siadając na łóżku i sięgając po moje chrupki. Pieprzony złodziej.
-Nie wiem. Ubzdura sobie, że to nie jest odpowiednie miejsce dla mnie albo coś w tym stylu.- odparłem, przewracając oczami. Usiadłem obok niego i zabrałem mu paczkę.
-Spytaj go. Raifuś jest spoko gościem, zgodzi się.- odparł.
-Na co mam się zgodzić?- spytał mój chłopak, akurat wchodząc do pokoju. Za nim wbiegł Bite. A no tak, poprosiłem go, żeby pobawił się z nim na dworzu. Skleroza.
-Mogę iść na imprezę do miasta z okazji Halloween?- spytałem prosto z mostu. Usiadł przy mnie i zabrał mi chrupki. Kurwa, co jest?!
-Pod warunkiem, że nie wypijesz więcej, niż jedno piwo, nie dasz nikomu się przelecieć i... zawiezie was szofer.- powiedział. Coś zbyt łatwo poszło. O wiele za łatwo!
-Pewny jesteś?- spytałam.
-Tak. Przecież nie zrobisz jakiejś głupoty. Impreza pewnie będzie w przebraniach, więc nie musisz się martwić, że ktoś cię rozpozna i...- zaczął.
-A może pójdziesz z nami!?- pisnął nagle Alan, spoglądając na Raifuru. Ta, już to sobie wyobrażam, jak siedzi w fotelu otoczony ochroniarzami ze szklanką whisky w ręce w centralnej części klubu.
-Przemyślę to.- powiedział. Tego już za wiele. Usiadłem mu na kolanach i chwyciłem jego twarz w dłonie.
-Ty coś kombinujesz! Na bank! Zbyt łatwo się zgadzasz!- krzyknąłem. Uśmiechnął się i przytulił mnie.
-Peter wydaje nową kolekcję seksownych ciuchów, właśnie z okazji Halloween. Mam nadzieję, że z wdzięczności zaprezentujesz mi się w którymś z nich.- odparł szczerze. Prychnąłem i zaśmiałam się.
-Nie widzi mi się latanie w stringach i czapce czarownicy.- odpowiedziałem.
-Akurat nie ma męskiej wersji tego ciuszka. Też się już na niego szykowałem!- wtrącił się Alan. Zaśmiałem się.
-Więc? Jedziemy na imprezę razem?- spytałem, tuląc mojego kochasia. Wzruszył ramionami.
-Chyba nie mam innego wyjścia.- powiedział, całując mnie w czoło.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Pokaż się wreszcie!- krzyknął Nick.
-Nie poganiaj!- odkrzyknąłem z łazienki, poprawiając jeszcze sztuczne uszy. Przejrzałem się w lustrze. Jestem genialny! Miałem piękne czarne spodnie, które ładnie podkreślały mój zajebisty tyłek, na którym doszyty był ogon. Górną część sobie odpuściłem, ale pewna pani od makijażu, której imienia nie pamiętam, stworzyła mi piękny blizny na klacie. I dla zachowania harmonii między seksapilem i uroczością, założyłem na główkę czarne uszka. Takie słodziaśne! No i jakieś futerko na szyję. Wyszedłem z łazienki. Nick zagwizdał.
-Nieźle. Chociaż byłem pewien, że nie lubisz psów.- powiedział.
-Jestem wilkołakiem, a nie psem, cwelu. Nawet ja wiem, że wilk i pies to co innego.- odparłem, niby oburzony. Nick zaśmiał się. On również wyglądał świetnie. Znaczy, dosyć zaszalał. Jego postura spokojnie pozwoliła mu przebrać się za zgrabną blondynkę, a do tego wcisnął się w seksowny strój wiedźmy. Wiadomo, krótka kiecka, kozkai i standardowy kapelusz. Uważajcie, naprawdę łatwo go pomylić z piękną kobietką!
-Dla ciebie pani cwelu!- odparł. Zaśmiałem się. Wyszliśmy z pokoju. Skierowałem się do sypialni Raifuru, gdzie w sumie ja też spałem, i to każdej nocy. Zapukałem i, nie czekając na odpowiedź, wszedłem do pokoju. A tam, moje ciacho, stało w czarnym garniaku, czerwonej koszuli i pelerynie. Z ust spływała mu sztuczna krew, a przy oczach miał namalowane ciemne. żyły.
-Cześć, Kot... Wilczku.- powiedział z uśmiechem, szybko się poprawiając. Wtedy dostrzegłem również spore kły. Aaaa! Jaki seksiak!
-Ugh... Teraz mam o wiele większą ochotę wskoczyć ci do łóżka, niż jechać ma imprezę.- mruknąłem. Raifuru zaśmiał się i podszedł bliżej mnie. Złapał moją brodę delikatnie w palce i uniósł.
-Może później, dobrze, mój słodki psi pyszczku?- powiedział, całując mnie krótko.
-Wilczy.- poprawiłem go. Będę się o to denerwował, jestem tego pewny. Mężczyzna złapał mnie za rączkę i wyszliśmy z domu. Czekał już na nas jeep, a w nim Peter, Alan i Antonio. Nick jedzie z Jasonem motocyklem, bo dla nich nie było miejsca. A Niedźwiedź niestety ma za dużo roboty.
-Co nas tak dużo?- mruknąłem, wsiadając do samochodu.
-Możesz nie jechać, jeśli ci to przeszkadza.- zauważył Alan, pokazując mi język.
-Nie mówiłem o przeszkadzaniu.- odparłem. Droga była dosyć długa, musieliśmy w końcu dojechać do centrum miasta. Na szczęście nie było korków, jedyny plus. Nie będę was tym zanudzał. Weszliśmy do klubu i zajęliśmy duży stolik gdzieś w kącie. Jak zwykle, dla mnie zabrakło miejsca.
-No chodź do mnie.- zaśmiał się Raifuru, widząc moje niby wściekłe spojrzenie. Zadowolony wskoczyłem mu na kolana i pocałowałem go krótko w policzek.
- Nie upijcie się tak jak ostatnio, panienki.- powiedział Peter, spoglądając na mnie, Alana i Nick'a.
-Miałem urodziny, więc mogłem szaleć.- usprawiedliwiłem się, unosząc dumnie głowę.
-Nie wspominajmy tego, błagam.- jęknął mój chłopak. Kurde, ciągle się jaram, jak to zajebiście brzmi!
-Pójdę zamówić. Co chcecie?- spytał Antonio. Zgodnie wzięliśmy po jednym piwie. Na razie. Ogólnie wszystko było fajne i normalne. Wszyscy w przebraniach, ale bawili się jak na każdej imprezie. Alan i Peter już po chwili poszli do łazienki, wiadomo po co. Nick zdążył poderwać kilku chłopaków, nie zdających sobie sprawy, co tak naprawdę skrywa między nogami, a Jason poderwał dziewczynę. Cóż, jedyny normalny.
-Chodźmy potańczyć.- mruknąłem, patrząc na Raifuru.
-Nie chce mi się...- mruknął, całując mnie w policzek.
-Zrobię babskiego focha, jeśli się nie zgodzisz.- zagroziłem.
-Idziemy!- krzyknął i podszedł w stronę parkietu. Zaśmiałem się i pobiegłem za nim. Leciała jakaś skoczna muzyka w stylu starego, dobrego rock and roll'a. Przekonałem się, że Raifuru naprawdę nieźle tańczy. Ugh, czemu on jest idealny we wszystkim? Wracając! Tańczyliśmy jakieś piętnaście minut, aż ktoś mnie popchnął i wpadłem na mojego faceta. Na szczęście przytrzymał mnie mocno, żebym się nie wywrócił. No i wtedy się stało.
-Chodź na zaplecze.- powiedzieliśmy w tym samym czasie. Prychnąłem śmiechem.
-Lepiej na dwór. Wyjdziemy tylnymi drzwiami.- powiedziałem i pociagnąłem go w tamtym kierunku. Wyszliśmy z budynku i poczułem lekki chłód. Ale pieprzyć to. Raifuru pocałował mnie czule, od razu wsuwając język do moich ust. Zarzuciłem mu ramiona na szyję, chętnie oddając pieszczotę. Poczułem jego sztuczne kły. O dziwo, jeszcze nie kochaliśmy się za jakimś randomowym budynkiem! To jest serio dziwne, biorąc pod uwagę, jak często i gdzie to robimy! Nie, żebyśmy byli jakoś uzależnieni. Taka miłość, nie?
-Na kolana.- rozkazał, a ja od razu wykonałem polecenie. Rozpiąłem mu spodnie i przywitałem się z jego przyjacielem.
-Nie masz czegoś do nawilżenia?- spytałem, biorąc jego członka do buzi.
-Niestety, nie przewidziałem, że zrobimy to tutaj. Bardziej myślałem o łazience lub ladzie barowej.- odparł, kładąc dłoń na mojej głowie. Mruknąłem tylko w odpowiedzi, bardziej zajęty robieniem mu loda. Nie starałem się jakoś bardzo, wiedziałem, że za sekundę przejdziemy do rzeczy. Oczywiście, miałem rację i po minucie Raifuru złapał mnie za ramię i pociągnął do góry, żebym wstał. Zdjąłem spodnie i oparłem się plecami o ścianę. Mężczyzna podniósł moją prawą nogę i wsunął się we mnie jednym szybkim ruchem. Jak za każdym razem, lekko bolało, ale nie narzekałem.
-Jak dzisiaj chcesz?- spytał, łapiąc mnie za tyłek i podtrzymując w górze. Ta, od jakiegoś czasu pozwala mi podejmować takie malutkie decyzje, jeśli chodzi o seks. Pozycja, tempo, takie tam.
-Nie zadawaj głupich pytań! Szybko!- mruknąłem, przymykając oczy. Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Zaczął się poruszać dosyć szybkim tempem. Przytuliłem się do niego, pojękując cicho. Czułem jego oddech na swoim ramieniu. Obydwoje byliśmy cholernie podnieceni i wiedzieliśmy, że ta zabawa nie potrwa długo. A szkoda.
-Chris, Chris, Chris...- powtarzał cicho, spoglądając na mnie zamglonymi oczami.
-Kocham cię.- powiedziałem, niewiele myśląc. Raifuru ugryzł mnie w szyję i właśnie wtedy doszedłem. Poruszał się we mnie jeszcze chwilę i sam również osiągnął szczyt, spuszczając się na moje uda. Odstawił mnie na ziemię, jednak wciąż mnie trzymał. Zaczęliśmy się ubierać i doprowadzać do porządku.
-Uwielbiam, gdy to mówisz.- powiedział.
-Ale co?- spytałem zaskoczony, poprawiając sztuczne uszy.
-Że mnie kochasz.- odparł. Prychnąłem dumnie, czerwieniąc się.
-Oczywiście, że cię kocham.- mruknąłem, całując to krótko i poprawiając mu włosy. Nie czekając na odpowiedź, wróciłem szybko do klubu. Czułem nieprzyjemne szczypanie na szyi. Pobiegłem do łazienki i spojrzałem na siebie w lustrze. Miałem ślad zębów, mniej więcej nad prawym obojczykiem. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Chyba zacznę świętować Halloween...






























~·~·~·~·~·~·~
W imieniu Chris'a życzę wam wesołego Halloween, Zboczuszki! :D

Kto się spodziewał, że dzisiaj coś wrzucę? XD Napiszcie, jak się wam podobało (o ile w ogóle podobało) i w jakich innych sytuacjach chcielibyście zobaczyć Chris'a. Albo Raifuru. Albo kogokolwiek :3

Przepraszam za błędy, jeśli jakieś miały czelność się pojawić!

No. Pamiętajcie, że ja i Chirs was kochamy! ♡♡♡♡

Straciłeś WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz