Kurwa! Co tu się właśnie odpierdoliło?! Małe powtórzenie z ostatniego rozdziału. Wracam od spotkania z tatusiem, w domu czekają na mnie i Raifuru faceci w czerni. Do tego momentu ogarniam. Potem jakiś facet podaje wszystkie te jego niby złe czyny karane przez prawo. Tu się zaczynam mieszać. Ja się wtrącam, gość do mnie celuje, a mała szma... dziewczyna, którą uważałem za najbardziej wkurzającą istotę świata, osłania mnie własnym ciałem i właśnie na mnie leży.
-Co ty odpierdalasz?- szepnąłem tak bardzo, ale to cholernie bardzo cichutko. Uśmiechnęła się do mnie ciepło.
-Zaopiekuj się Raifuru. Słodka z was para.- odpowiedziała, zamykając oczy.
-Proszę do niego nie strzelać.- warknął Raifuru, stając między mną a gliniarzami, czy kto to jest. Ale pewnie trafiłem!
-Pa...- zacząłem, zrzucając z siebie bardzo delikatnie ciało Star. Cholera, teraz to mam wyrzuty sumienia, że tak się jej czepiałem. Antonio klęknął przy niej i od razu się popłakał. Tak, też wytrzymuję łzy. No cholera! Czy ze wszystkich tu obecnych musiała mnie uratować akurat ona?! No dobra, wkurwiała mnie, ale tak w sumie to... nawet nie miała czym. Bo co? Bo jest do mnie podobna? Bo żyje i oddycha? Ale ze mnie idiota!
-Zadowoleni z siebie jesteście?! Tak, policjanci, dupę liżą każdemu, tacy idealni! A potem zabijacie niewinnych ludzi! I to niby my jesteśmy ci źli?!- wrzasnąłem, trzymając jeszcze ciepłą dłoń Star.
-Chris, cicho.- skarcił mnie Raifuru, patrząc groźnie. Ej! Nie jestem dzieckiem! I znam go dosyć długo! Głos mu zadrżał, też jest mu strasznie przykro! Wstałem i uderzyłem się w klatę.
-No strzelaj, jak taki cwany!- krzyczałem. Po moich.policzkach spłynęły łzy. Alan dosyć wystraszony schował się ze Peter'em, a Niedźwiedź próbował mnie odciągnąć.
-Matkę mi zajebaliście! Tacy święci jesteście?!- krzyczałem. Tak, wypadek był wymuszoną stłuczką z autem policyjnym. Gliniarze stali, obserwując mnie dokładnie.
-Zamknij się.- warknął Niedźwiedź, zakrywając mi usta dłonią. Ugryzłem go i dalej chciałem krzyczeć. Jednak Pan sam zakrył mi usta.
-Możecie zaczynać.- powiedział, spoglądając na służbę. Wszyscy, bez wyjątku, zaczęli wyjmować bronie i strzelać do gliniarzy. To jeden miał w bucie, drugi w kieszeni, a kucharz pod czapką! Patrzyłem zaskoczony. Bez wzruszenia oglądali, jak garniaki padają na kolana. Nawet Mia, która jeszcze niedawno strasznie się sprzeczała z Raifuru, chroniła go własnym ciałem, strzelając z małego pistoletu. Po kilku sekundach gliny wyglądały jak zwykłe sitka, tyle mieli dziur. Zaskoczeni nawet nie zdążyli się obronić. Wtuliłem się w Raifuru, wycierając łzy w jego koszulę. Pan zaczął coś krzyczeć o ratownaiu Star, wyjmowaniu kuli, ale już nic do mnie nie docierało. Alan poklepał mnie w ramię.
-Masz gadane, młody.- powiedział Peter. Nawet go nie słuchałem. Spojrzałem na Antonia, który wciąż ściskał ciało Star. Kurwa, a mogłem siedzieć cicho. Mogłem, prawda?! Nie, kurna, ja muszę się wtrącić! Raifuru złapał delikatnie moją twarz w dłonie i kazał mi spojrzeć na siebie. Był spokojny, ale jednocześnie smutny.
-Wiesz przecież, że takie rzeczy się zdarzają. Nie zadręczaj się, nikt nie mógł tego przewidzieć.- powiedział spokojnie. Wyszarpałem się z jego uścisku.
-Ale przeze mnie wszyscy mają problemy! Tata trafił do Celi! Ciebie, Panie, prawie znaleźli! Teraz nawet ona nie żyje, bo ja się odezwałem! Jak mam być, kurwa, spokojny?!- wrzasnąłem, padając na kolana. Wszyscy patrzyli na mnie smutno. Jednak nikt nawet nie zaprzeczył! Czemu, kurwa, nie mogę zdechnąć?! Byłoby po problemie. Raifuru złapał mnie za włosy i zmusił do wstania. Skrzywiłem się i spojrzałem na niego. Pocałował mnie... czule. Akurat w takiej sytuacji, gdy nikt nad sobą nie panuje, on delikatnie mnie całuje! Co za... nawet nie mam określenia! Idiota po prostu! Odsunął się.
-Zamknij się. Pieprzysz pierdoły.- warknął i uśmiechnął się niepewnie. Wtuliłem się w niego. Czemu on musi taki być? Mam chęć go walnąć.
-Panie ja... ten tego...- powiedziałem bez żadnego ładu i składu. Tak, w chuj trudno powiedzieć jakieś wyznanie miłosne! Tak, chciałem mu powiedzieć, że go kocham! Właśnie teraz się na to zdecydowałem. Kurna, serio jestem masochistą.
-Wiem...- mruknął Pan, jakby trochę... zmieszany? Albo niepewny. Peter westchnął, złapał nas za głowy i stuknął naszymi czołami o siebie.
-Mam dość tego waszego czajenia się. Kochasz go?- spytał, patrząc na mnie i wskazując palcem Raifuru. Pokiwałem głową.
-A ty jego?- dodał, spoglądając na mojego Pana. Popatrzył na nas i pokręcił przecząco głową.
-Niestety nie.- powiedział. Wszyscy spojrzeli na niego zszokowani. A ja zawiedziony. Myślałem, że skoro on był dla mnie no... miły i... no wiesz, to że on serio coś tego.
-Weź nie pierdol.- powiedział Antonio, uderzając Raifuru w głowę.
-Ej!- krzyknąłem, waląc mu pięścią w brzuch. Skulił się, ale uśmiechnął.
-O czym mi ostatnie dwa tygodnie pierdoliłeś? O tym, że go kochasz! Więc jak dzieciak, w chuj silny, tak przy okazji, się przyznał, to nie zmieniaj teraz zdania!- powiedział. Spojrzałem na Raifuru. Westchnął cicho.
-Zjebałeś mi żart.- mruknął, uśmiechając się delikatnie. Objął mnie ramieniem. Tak w sumie, to byłem pewny, że po odbiciu taty mu ucieknę. A tu niespodzianka! Nie ma samego seksu, jest troszkę miłości! Piękne zakończenie, nie? Nie! Pewnie aktualnie na karku mamy cały rząd, więc... chyba coś się szykuje!
CZYTASZ
Straciłeś Wszystko
Short StoryHej, jestem Chris. Chciałbym ci opowiedzieć moją historię, jak z mordercy stałem się... grzecznie mówiąc, panną lekkich obyczajów. Nie ma tu żadnych ciepłych uczuć, ale są przekleństwa, sceny erotyczne i dziwne fetysze mojego Pana. Jeśli to cię nie...