Oh, jak mi dobrze. Tak, świetnie!
-Mmm... Mocniej, Panie.- jęknąłem, sapiąc cicho. Mężczyzna chętnie spełnił moją prośbę. Oh, tak, zajebiście, jak mi dobrze! Aż cały drżałem z przyjemności!
-Zaraz ci kręgosłup złamię. Nie za mocno?- spytał Raifuru.
-Nie! Masuj mocniej, Panie!- odpowiedziałem. Haha! Mam cię! Przyznaj się, że myślałeś o czymś innym, zboczuszku! Mężczyzna zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek.
-Od kiedy ty mi tak rozkazujesz, Mały?- spytał. Wzruszyłem ramionami.
-Od kiedy uznałem, że beze mnie sobie nie radzisz. Wyjechałem na trochę, a tu już kupa papierów do wypełnienia!- odowiedziałem. Oj, troszkę nadginam prawdę, ale co tam.
-A kiedy zmiana?- spytał, a jego dłonie zjechał niebezpiecznie w dół, zatrzymujac się na samym końcu moich pleców.
-Jak mi się znudzi...- odparłem powoli i niepewnie.
-Bo wiesz, mam taką jedną sprawę...- zaczął. Zrzucił ze mnie ręcznik, którym byłem przykryty. Położył mi dłoń na udzie i schylił się.
-Jaką sprawę?- spytałem, wystawiając ustka na buzi.
-Mam spotkanie za pięć minut. Będzie trwało ze dwie godziny. Ty w tym czasie masz zejść z Nick'iem na dół i ogarnąć sobie którąś z sal na urodziny. Powiedzenia.- powiedział. Pocałował mnie, dał klapsa i wyszedł. Aha. Fajnie. Chyba strzelę focha. Umyłem się szybko, ubrałem i wyszedłem z... masażerni? Ciul wie. Na korytarzu czekał już Nick.
-Hej. Gotowy?- spytał. Kiwnąłem głową. Poszliśmy do windy i zjechaliśmy kilka pięter w dół. Pierwsza sala była ogromna. Kojarzysz takie mniejsze stadiony? No, takiej była wielkości.
-Za duża.- powiedziałem.
-Jak to? Chyba za mała.- powiedział zaskoczony. Pokręciłem głową.
-Nie zapraszam kilkuset osób...-mruknąłem.
-Ale policzyłeś nasze ziomki pracujące tu? Mnie, Jason'a, twojego kochanego kucharza...?- wyliczał. Ups. O nich nie myślałem.
-No ale wtedy musiałbym zaprosić również pewną blondyneczkę, która mi bardzo podpadła.- powiedziałem.
-Mia.- stwierdził. Kiwnąłem głową.
-Raczej nie robiła tego specjalnie. Wiesz, jak bardzo narzekała później? Żałowała tego wszystkiego, serio!- powiedział chłopak.
-Ta, zastanowię się. Jason też musi przyjść. Zapomniałem o nim totalnie.- powiedziałem. No tak, kochany lokaj, którego nikt nie pamięta. Trzeba troszkę o niego zadbać.
-Dobra, zobaczmy jeszcze tę drugą.- powiedziałem. Znowu pojechaliśmy sobie windą. Ta już była mniejsza. Fajniejsza, przytulna i był barek. Taki plusik za to.
-Tu będzie spoko.- powiedziałem.
-Tak trochę...- zaczął Nick, ale zakryłem mu usta.
-Nie mów, że za małe.- zagroziłem. Odsunął moją rękę od swojej buźki.
-Chciałem powiedzieć, że za mało różowego.- prychnął. Klepnąłem się dłonią w czoło.
-A w ogóle, co chciałbyś dostać na urodziny? Osiemnastu wibratorów ci nie proponuję, bo pewnie masz ich już dużo więcej.- powiedział spokojnie, gdy wracaliśmy już na górę.
-Nie mam i nie chcę.- powiedziałem. Znaczy w teorii mam, ale aktualnie są zabawkami dla mojego kotka. Pogryzie sobie i jest szczęśliwy.
-A co chcesz?- spytał znowu.
-Nic. Jak przyjdziesz, będę szczęśliwy.- powiedziałem szczerze. Uroczo się zrobiło.
-Wiem, że w głębi swojego serca mnie kochasz, ale nie wypada przyjść tylko oplecionym wstążką. Zastanów się, masz jeszcze czas.- powiedział. Kiwnąłem głową.
-Po prostu przyjdź. Uwierz, tyle mi starczy.-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~··~·~·~·~·~·~·~·~·~
Uwaga, bawię się czasem i przyspieszam o kilka dni! Jestem w swoim pokoju i próbuję się ładnie wystroić, ale mi nie idzie.
-Co ja mam założyć?- mruknęłam, siedząc po turecku przed otwartą szafą. Nagle drzwi się otworzyły. Nawet nie spojrzałem, a już wiedziałem, kto to.
-Jeszcze nie gotowy?- zdziwił się Raifuru.
-Nie wiem, co ubrać.- powiedziałem. Podszedł bliżej. Złapał mnie pod pachami i podniósł szybko. Spojrzałem na niego. Łał, wyglądał lepiej, niż zazwyczaj. Miał szare spodnie i beżową koszulkę. Do tego ciemnoszarą marynarkę i białe eleganckie buciki. No, mój kochany model. Popatrzył chwilę na ubrania w mojej szafie. Wyciągnął mi czarne spodnie, takie podarciuchy, szarą koszulkę i skórzaną kurtkę.
-Zakładaj to.- powiedział. Od razy spełniłem jego polecenie. No, ja się na modzie nie znam, więc mu zaufam. Zakręciłem się kilka razy w miejscu.
-I jak?- spytałem, spoglądając na mój zgrabny tyłek.
-Pięknie wyglądasz.- powiedział Raifuru. Chwycił moją dłoń i pocałował jej wierzch. Uśmiechnąłem się szeroko.
-To chodźmy już!- krzyknąłem,ciągnąc go za rękę. Zaśmiał się i poszedł za mną, nie puszczając mojej dłoni. Zadowolony poszedłem do tej mniejszej sali. I wbiłem tam pewny, że jeszcze nikogo nie ma. A tu kurwa tłum!
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknęły ludziki, klaszcząc. No, tego się nie spodziewałem. Zamrugałem zaskoczony.
-Skąd was tyle, kurde, naniosło?- spytałem zaskoczony. Nick zrobił minę niewiniątka i odwrócił wzrok.
-Gadaj.- powiedziałem, wgapiając się w niego.
-Ja nic... Oj no, zaprosiłem kilka osób, żeby nie zrobiła się z tego stypa!- krzyknął. Uśmiechnąłem się.
-Wybaczam. I... no, tego... Dziękuję, że przyszliści.- powiedziałem niepewnie, drapiąc się po karku. O, jaki ja słodki wstydzioszek jestem. Nie no, kurna, osiemnaście lat, muszę trochę wyrosnąć. Wszyscy, nawet osoby, których nie znam, składali mi życzenia i dawali prezenty i tulili i było fajnie. No ale nadeszła kolej na tatę.
-Ale ty stary się zrobiłeś.- parsknął, przytulając mnie.
-Powiedział wiecznie młody.- mruknąłem. Ojciec spojrzał na mnie poważnie. O nie. Nie, nie, nie. Wiem, co on powie!
-Szkoda, że twoja matka tego nie widzi.- szepnął. No, kurwa, wiedziałem! Wróżbita jebany!
-Tylko nie becz.- powiedziałem szybko. Pacnął mnie w głowę.
-Przymknij się. Żyleta... Naprawdę cię kochała. Całym sercem.- mówił. Ale nudy.
-Mógłbyś mi wreszcie powiedzieć, jak miała na imię, a nie ciągle tylko...- zacząłem.
-Jessica.- przerwał. O. Łatwo poszło.
-I na chuj tak długo to ukrywałeś?- mruknąłem. Wzruszył ramionami.
-Bo nie lubiła tego imienia. Wkurzała się za każdym razem, gdy tak do niej mówiłem.- zaśmiał się. Przewróciłem oczami, ale uśmiechnąłem się.
-Co jeszcze mi o niej powiesz?- spytałem.
-To ona wybrała ci imię. Uparła się, że jeśli nie będziesz Kristoff Junior, bo ja się na to nie zgadzałem, to imię ma chociaż podobnie brzmieć. No i tak wypadło.- wytłumaczył. Poklepał mnie po policzku.
-Najlepszego, synu.- dodał. Przytuliłem go.
-Dzięki, tato.- mruknąłem. No. Po tym impreza się rozkręciła. I to dosyć konkretnie. Zdążyłem wypić ze trzy puszki piwa. I wtedy okazało się, że jednak mam cholernie słabą głowę, bo zaczęło mi totalnie odwalać. Przymilałem się do Krowy, jakiejś lasce zdjąłem stanik zębami, a nawet nie ruszyłem jej sukienki! Widziałem, jak Raifuru mnie ciągle obserwuje. Usiadłem mu na kolanach.
-Przystopuj trochę, bo nic nie zapamiętasz.- powiedział.
-Zapamiętam wszystko! A kiedy ty mi dasz prezent?- spytałem, chcąc mu dać buzi, ale odsunął moją głowę.
-Na sam koniec. Idź się bawić.- powiedział, rozszerzając nogi, przez co zleciałem na podłogę. Mimo to nie narzekałem i pobiegłem do moich psiapsiółek! O! Zapomniałem! Max przyjechała! I jak na razie była trzeźwa, chociaż wypiła pewnie z dziesięć razy tyle, co ja. Wracając, Nick i Alan tańczyli na barze. Wyciągnęli do mnie ręce, a ja wskoczyłem do nich. I tam się bawiliśmy, w taki... ciekawy sposób. Kojarzysz takie laski, co na imprezch zachowują się prawie jak puszczalskie lezby? To właśnie tak wyglądaliśmy. Nate się patrzył na nas ze szczerym uśmiechem. Tak, wie, że świetnie się bawimy, a jego to cieszy. Pedofilek się znalazł.
-Chodź do nas!- krzyknąłem. Pokręcił głową.
-Nie mogę, jestem za ciężki.- powiedział.
-Ta? To ile ważysz?- spytałem, wypinając język.
-Pierwsiastek z pięciu tysięcy stu osiemdziesięciu czterech.- powiedział. Pokazałem nu środkowy palec i wróciłem do zabawy. Bardzo długiej zabawy, gdy się zmęczyłem i chciałem zejść, potknąłem się o coś i zjebałem na podłogę. Znaczy prawie, bo w odpowiedniej chwili złapał mnie Raifuru. Mój bohater. Ale miał jakąś taką wyjątkowo poważną twarz.
-Co jest?- spytałem, przkręcając głowę w taki, podobno, uroczy sposób.
-Chcesz zobaczyć swój prezeny ode mnie?- spytał. Pokiwałem głową. Złapał mnie za rękę i poprowadził do windy. A potem poszliśmy do jakiegoś pokoju. Już nawet nie wiem, którego, ciągle mi wirowało w głowie, a on jeszcze tak strasznie szybko chodził.
-Panie, za szybko...- mruknęłam, opierając się o ścianę. Poklepał mnie po policzku.
-Ogarniasz, co się dzieje?- spytał. Pokiwałem głową. Ciało mi odpada, ale główką pracuje. Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej pudełko.
-Wszystkiego najlepszego.- powiedział. Zajrzałem do środka. Był tam srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie kociej główki. I był coś na nim napisane, ale nie mogłem rozczytać.
-Na pewno lepsze to, niż obroża.- powiedział, zakładając mi wisiorek na szyję.
-Dziękuję, Panie. A co tam pisze?- spytałem. Nie czpiać się, że tak się nie mówi!
-,,Wszystkiego najlepszego, z okazji urodzin i odzyskania wolności."- powiedział. O. To urocze! Chwila moment...
-Jakiej wolności, skoro...?- zacząłem. Popatrzyłem mu w oczy. Nie wyrażał żadnej emocji.
-To, o czym myślisz. Jesteś wolny, Chris.- powiedział. Chris? Nie Mały, Kotek, pyszczek?!
-Panie, ty chyba mnie nie..?!- krzyknąłem.
-Właśnie tak. Już nie jesteś moją suką.- powiedział poważnie. Chwila... Czyli... On mnie odrzuca czy...? O co, kurwa, chodzi?!
CZYTASZ
Straciłeś Wszystko
Storie breviHej, jestem Chris. Chciałbym ci opowiedzieć moją historię, jak z mordercy stałem się... grzecznie mówiąc, panną lekkich obyczajów. Nie ma tu żadnych ciepłych uczuć, ale są przekleństwa, sceny erotyczne i dziwne fetysze mojego Pana. Jeśli to cię nie...