Kasper The Satanist (część VIII koniec)

608 43 13
                                    

Poczułam za sobą czyjąś obecność. Wiedziałam, że to nie mógł być Kasper, ale mała cześć mnie w to wierzyła. Nie chciałam się odwracać, jeszcze bardziej dobijać tym co zrobiłam. Po krótkiej chwili zrobiłam to i znowu pewna cześć mnie pękła.

''Kot. Jebany kot. Kurwa mać kot! Tylko kot!'' Wstałam. Byłam cała przemoczona, ale miałam to w dupie. Rodzice wracają jutro, dziś jeszcze mogę robić co chce. A co ja chcę?! Cofnąć czas. A jak? Nie da się!

''Muszę się uspokoić, bo zachowuje się jakbym miała okres. Ej właśnie, nie spóźnia mi się miesiączka? Czyżby ten satanista mnie jednak zgwałcił? A teraz zniknął! Ej, alimenty to kto będzie płacił! Może powinnam zrobić test ciążowy?''

Poszłam do swojego pokoju zdjęłam mokre ubrania i ubrałam czystą bliznę. Nikogo nie ma w domu to mogę tak chodzić. Zaniosłam ciuchy do prania. Burza nadal szalała na dworze. Nie miałam siły na nic. Poszłam się położyć do łóżka. Oczy same mi się zamknęły.

Nie wiem ile spałam. Kiedy się obudziłam deszcz padał lżej, a burza się skończyła. Nie miałam ochoty wstawać z łózka było mi tak przyjemnie ciepło. ''Ale zaraz, przecież ja nie okrywałam się kołdrą. Skąd to ciepło?!'' Natychmiast otworzyłam oczy. Zobaczyłam obejmującą mnie rękę.

Przełknęłam głośno ślinę. ''Sen? Jeśli tak to wole się nie budzić.'' Na tyle ile mogłam sobie pozwolić, bo niestety nie mam kości z gumy, wygięłam rękę do tyłu i zaczęłam nią macać ktosia, który mnie obejmował. Moja dłoń dotarła do twarzy. Usta, noc... i brak oczu. Poczułam puste oczodoły. Moje źrenice rozszerzyły się.

Delikatnie wykonałam obrót o 90 stopni. Niezaprzeczalnie obejmował mnie jakiś chłopak. Uniosłam lekko głowę w górę. Teraz miałam 101 procentową pewność.

-Kasper... - szepnęłam cicho i wtuliłam się w chłopaka.

-Co jest Feniks? - zapytał zaspany.

-Nic. Ciesze się, że jesteś.

-Mówiłem, że zatęsknisz. - powiedział dumny z tego, że miał rację.

-Uhum. - westchnęłam cichutko.

Wtedy poczułam cmoknięcie w głowę. Momentalnie przeskoczyłam z trybu zombie to trybu energicznego zająca, zapierdalającego do sklepu po marchewy. Myślałam, że zaraz eksploduje mi serducho! Jak mamusię kocham, jeszcze nigdy mi tak szybko nie biło!
Odsunęłam głowę i spojrzałam na niego. Kasper oparł swoje czoło na moim, nasze nosy stykały się czubkami. Patrzyłam w jego puste wypełnione ciemnością oczodoły. Tak bardzo się cieszyłam, że wrócił. I w tym momencie przypomniałam sobie o pewniej istotnej rzeczy.

-Czy ja jestem w samej bieliźnie? - zapytałam poważnie.

-Tak. - odparł krótko z uśmiechem.

-Zbok.

-Dziwka.

Wyrwałam się z objęć satanisty.

-Zostań. - znowu przygwoździł mnie do łóżka.

-Muszę coś na siebie założyć.

-Mi tam nie przeszkadza to, że jesteś w bieliźnie.

-Ta, zdziwiłabym się gdyby ci przeszkadzało.

Ponownie wstałam. Szybko podeszłam do szafy, zabrałam pierwsze lepsze ubrane i nałożyłam na siebie.

-Tak w ogóle, gdzie byłeś jak cie nie było? - zapytałam ni z gruchy ni z pietruchy, siadając na łóżko. Sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam czesać włosy słuchając jakże zachwycającej i pełnej akcji opowieści.

-A wiesz... - zaczął. - Zrobiłem coś dla ciebie, a potem spierdalałem przed biskupami i innym dziadostwem goniącym mnie z krzyżami, wodą święconą i pismem świętym.

-Zrobiłeś coś dla mnie? - zdziwiłam się.

''On zrobił coś dla mnie? Chyba cud się stał! Może jednak umarłam, bo pierdyknął mnie piorun?'' Kasper usiadł obok i otoczył mnie ramieniem.

-Kiedy tak sobie robiłem bekę z tych wszystkich księży, uświadomiłem coś sobie. Oprócz przemocy i krzywdzenia innych kocham coś jeszcze...

-Śmianie się z otyłych księży, którzy próbują cię złapać? - zaśmiałam się.

-Tak. - rzucił krótko.

Powiedziałam coś dla śmiechu i trafiłam łał. Jestem jak wróżbita Maciej. Chociaż wolałabym żeby odpowiedź była inna.

Spojrzałam na Kaspra, po raz kolejny nasze twarze były bardzo blisko siebie. To troszkę krepujące.

-I ciebie. - dodał po czym nasze usta się zetknęły.

Oddałam pocałunek, chociaż tak naprawdę nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.

-A teraz sprawdź wiadomości. - powiedział odlepiając się ode mnie.

-Po co? - ''odwrócenie uwagi by jednak mnie zabić?''

-Weź telefon, włącz jakiekolwiek wiadomości i je przejrzyj. - powiedział głosem jakby mówił do niepełno sprawnego.

-Dobra, dobra.

Zrobiłam tak jak kazał Kasper. Pierwsze co zobaczyłam to nagłówek: Sataniści wśród nas.

Kliknęłam by dowiedzieć się więcej. I w ten sposób zobaczyłam zmasakrowane ciała ludzi ułożone w kształt serca. I napis po łacinie.

Pod spodem napisane było tak: W mieście [tak] zabito 5 osób i złożone je w ofierze Szatanowi. Najdziwniejsze jest to, iż po raz pierwszy spotkano się z takim rodzajem rytuału. Ofiary ułożone w serce, a nad nimi łaciński napis, który w tłumaczeniu daje: Dla mojej Feniks.

Spojrzałam na Kaspra, a on tylko szeroko się uśmiechał.

-Że to to? - zapytałam.

''Co za psychopata zabił ludzi i napisał, że to dla mnie. Kufa z kim ja się zadaje.''

-Tak!

-Nikt wcześniej nie zabił dla mnie ludzi. - nastąpiła chwila ciszy. - Z jednaj strony to dziwne, a z drugiej urocze. - ''Jego psychoza chyba przeszła na mnie.'' - Jesteś kochany.

I właśnie takim sposobem zostałam dziewczyną satanisty. A co się działo potem. Aaaa lepiej jak zachowam to dla siebie...

============================================

Koniec

Możecie się cieszyć lub nie.

Za jakiś czas znów się coś pojawi. Tylko tym razem będzie tylko jedna cześć (góra 2)

Życzymy miłego dzionka, nocy, wieczoru, ranka czy tam kucyków.

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz