Hinata Shōyō x reader 3/3

351 27 5
                                    

Środek trzeciej klasy

Myślałaś, że pozbyłaś się Hinaty na dobre. Od końca drugiej klasy dał ci spokój. Ciągle kłuło cię serce, gdy o nim myślałaś. Często wspominałaś chwilę, gdy wywołał u ciebie śmiech. Tamten pechowy dzień...

Pewnego dnia twój ojciec został wezwany do szkoły. Nawet o tym nie wiedziałaś. Nauczyciele chcieli go pochwalić za twoje wyniki w nauce i zapytać, dlaczego jesteś taka wycofana. Czy w domu wszystko dobrze? Nie wiedzieli, że rozpętają piekło.

Po wizycie u nauczycieli i wyjaśnieniu przez twojego ojca, że wszystko jest dobrze, zaciągnął cię na tyły szkoły. Zaczął na ciebie krzyczeć. Wyzywał i twierdził, że coś wygadałaś nauczycielom o sytuacji w domu. Stałaś tylko i płakałaś. Ojciec zamachnął się, by cię uderzyć.

Jednak wtedy ktoś złapał jego rękę. Twój ojciec odwrócił się. Zobaczył rudego chłopaka z wkurwem w oczach. Padłaś na kolana. Tak bardzo się bałaś. Tym razem nie o siebie.

Obserwowałaś to z tak bardzo wystraszonym wyrazem twarzy. Hinata to zauważył. Sam do końca nie wiedział, co ma zrobić. Po prostu nie chciał, by ktoś cię skrzywdził.

-Powinien pan już pójść, bo zgłoszę to do dyrekcji – powiedział groźnie, a przynajmniej starał się, by tak to zabrzmiało.

Twój wkurzony ojciec postanowił odpuścić i policzyć się z tobą w domu. Odszedł, zostawiając was.

Głośno wydychałaś powietrze, co chwila urywając. Ale tobie po prostu ulżyło i byłaś w wielkim szoku. Usiadłaś na kolanach. Powoli się uspokajałaś.

Hinata usiadł obok ciebie i położył ci rękę na ramieniu.

-Wszystko dobrze? - zapytał cię.

-Shōyō! - krzyknęłaś jego imię i rozpłakałaś się.

Chłopak przytulił cię do siebie. Nie zasługiwałaś na to. Na jego bliskość. Chciałaś się wyrwać, ale byłaś za słaba, a on mocno cię trzymał. W końcu wtuliłaś się. Pozwoliłaś mu cię trzymać, nie protestowałaś. Poddałaś się jego ogniu.

-Nie chcę, by cię krzywdzono - odparł smutno.

-Nie powinieneś mi pomagać. Ja na to zasłużyłam. Nie chcę cię poparzyć. Nie powinieneś mnie lubić.

-Nie zasłużyłaś na bicie! Nie mów tak!

-Zabiłam swoją matkę! - krzyknęłaś i rozpłakałaś się jeszcze bardziej. - Zabrałam ojcu jedyną osobę w jego życiu, którą kochał! Matka zmarła przy porodzie! Nie powinnam się narodzić! Jestem nikim! Nie mam pasji, wszystkich tylko ranię! Jestem poraż...

Nie dane ci było dokończyć. Shōyō zamknął ci usta pocałunkiem. Był on delikatny, by cię nie przestraszyć, jednak długi.

-Nie zgadzam się - powiedział Hinata. - To nie twoja wina, że matka zmarła przy porodzie, nie jesteś porażką. I ja... ja... – zająknął się. - Kocham cię.

-Nie zasługuję na ciebie... - odparłaś smutno. - Jesteś wspaniały! Zawsze wesoły, energiczny. Po prostu idealny. Ogień w środku ciebie płonie tak jasno i miło. Mój potrafi tylko pożerać, siać pustkę...

Shōyo znów cię pocałował. Tym razem odważniej. Uległaś. Kiedy wasze wargi się spotykały, było to coś magicznego. Czułaś bezpieczeństwo, spokój. Nareszcie ktoś cię kocha, komuś na tobie zależy. Nie chciałaś tego tracić.

Po chwili owinęłaś ręce wokół szyi chłopaka i pogłębiłaś pocałunek.

Parę dni po zakończeniu szkoły

Wiedziałaś, co chcesz zrobić. Opuścić ten dom jak najszybciej możesz. Dzięki Shōyō bardziej otworzyłaś się na świat. Jednak sytuacja w domu nie zmieniła się.

Majstrowałaś w kuchni przy kuchence gazowej, gdy wszedł twój ojciec. Już miał coś powiedzieć, kiedy wyprzedziłaś go.

-To nie moja wina! Przestań się na mnie wyżywać! To była też twoja decyzja! To ty miałeś decydować, kto ma przeżyć! Albo ja, albo mama! To nie moja wina, że nie mogłeś trzymać swojego wacka w spodniach! Biłeś mnie i wyzywałeś całe życie! Wyżywałeś się na mnie, wiedząc, że to tak naprawdę twoja wina!

-Ty mała, głupia... – zaczął cię znów wyzywać ojciec.

Kierował się w twoją stronę. Nie wiedział jednak, że w kieszeni masz nóż. Gdy się zbliżył, wbiłaś mu go w brzuch. Poczułaś ulgę i zaczęłaś się histerycznie śmiać.

-Teraz owszem, możesz mnie nazwać morderczynią! - powiedziałaś do ledwo dychającego ojca. - A ja ciebie moją ofiarą!

Nie wiedziałaś, czy twoja psychika siadła, czy może właśnie się naprostowała.

Pamiętasz, jak grzebałaś przy kuchence? Coś tam pokombinowałaś i zrobiłaś z niej jakby bombę... Nie wiem jak, ale ci się udało.

W każdym razie uruchomiłaś ją i zaczęłaś uciekać. Gdy byłaś przy wyjściu, wszystko wybuchło. Na szczęście ty zdążyłaś uciec. Patrzyłaś jak płonie twój dom. Czułaś ulgę.

Pobiegłaś w stronę domu Shōyō. Spotkałaś go jednak w połowie drogi. Z oczu ciekły ci łzy, ale na twarzy miałaś uśmiech.

-[imię]?! - zdziwił się chłopak.

-Mój ogień go pochłonął, jak i cały dom. Zabiłam matkę, a teraz ojca. I ja... ja już nic nie wiem. Chociaż czuję wielką ulgę, wolność.

-Co zrobiłaś?! - Hinata był w szoku. - Jak to zabiłaś ojca?!

-Musiałam - odparłaś, a z oczu pociekły nowe łzy.

Zapadła chwila ciszy.

-I co zamierzasz teraz zrobić?

-Będę żyć. Będę szczęśliwa.

Uśmiechnęłaś się i popatrzyłaś na swojego chłopaka. Ognistowłosy podszedł do ciebie i przytulił. Akceptował twoją osobę w całości. Puściły ci emocje - to zrozumiałe. Zabiłaś kogoś, kto zniszczył ci większość życia. Hinata to rozumiał, mimo że wiedział, iż to złe. Nie ważne, co by się stało, on cię kochał, a ty jego. Razem przebrniecie przez wszystko.

=========================================================

Zamysł zabicia ojca towarzyszył od pierwszych zdań tego trzy częściowego shota xd
Jeśli jest to trochę przesadzone to wybaczcie :c

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz