Przygody Skrzata Kubusia cz. 2

108 4 2
                                    


-Tosia! Tosia!!! - WerkaFelka wparowała do domu elficy. - Toooosiaaaaa. Gdzie jest twoja elfia dupa?

-Zajęta, wrócić zaraz, muszę odwiązać Kubę! - odkrzyknęła z sypialni.

-Czekam w kuchni!

Władczyni zwierząt pobiegła do nie za małego, przytulnego, urządzonego jak na elfa z rodziny Favrilette przystało, pomieszczenia i otwarła lodówkę.

-Zielenina, lazania, mięso, głowa z zeszłego tygodnia, jakieś ciasto, coś dziwnego w butelce... - mówiła do siebie pod nosem, po czym wyciągnęła lazanie.

Podgrzała ją w piecu i wyjęła gołymi rękami, jej żar nie robił na niej wrażenia. Wzięła widelec i trzymając wszystko w rekach zjadła.

Słyszała jakieś krzyki z sypialni, ale już się przyzwyczaiła, bywało gorzej. Najciekawiej było kiedy pewnego razu zakradła się po rzecz , której zapomniała poprzedniego dnia. Ua, wtedy to się działo.

Kiedy brzuch Felki został wypełniony, przyszła elfica razem ze skrzatem. Oboje trochę zaczerwienieni.

-Nie pierwszy raz jesteśmy w takiej sytuacji, nie przerabiajmy tego znowu, okej? - odparła patrząc na parę. - Mam mapę do katakumb, na opuszczonym cmentarzu, którym zajmują się Mędrcy Przyrody. Z pewnych źródeł wiem, że są tam naprawdę cenne rzeczy. Piszecie się?

-Fajnie brzmi, ale nie skończy się to tak, jak ta polana jednorożców pół roku temu? - zapytał skrzat, nie będąc zbytnio przekonany do pomysłu.

-Eeeee nie wiem. - odparła Felka i zapadła chwilowa cisza. - Ale będzie fajna przygoda! Zbieramy ekipę! Każdemu z was się trochę hajsu przyda!

-Czy ktoś coś mówił o pieniądzach?! - przez otwarte okno kuchni wejrzał zaciekawiony Patryk.
-Chodźmy do innych, bo nie chce mi się parę razy powtarzać. Czas zwołać zebranie! - krzyknęła WerkaFelka.

I tak czwórka przyjaciół, elfka, skrzat, władczyni zwierząt i goliat ruszyli do chawiry Ani, w której także od jakiegoś czasu mieszkała Kamila. Po drodze, potykając się o własne nogi Weronika wysłała wiadomość papugą, bo gołębie mówić nie potrafią, do leśnego druida Piotrka i diablika (najniższego rangą demonicznego stworzenia) Dominika.

A czym była Ania z Kamila zapytacie? Na pewno nie lesbijkami, chociaż czasem na to wyglądało. Były ludźmi. A dlaczego zapytacie? Bo takie się urodziły, no co ja biedna autorka na to poradzę?
Wracając do naszych bohaterów i przyspieszając trochę czas. Kiedy władczyni zwierząt wyjaśniła im gdzie się znajduje cmentarz oraz, że wyprawa to pewniak na 99% wszyscy zgodzili się, bo czemu by nie.

Kuba wziął mapę cmentarza, na której było zaznaczone wejście do katakumb i jakieś na wpół wyblakłe zdania, z których można było tylko doczytać słowa na kształt anioł, anioła, aniołowi?

-Powinien być to największy i najbardziej zdobny grobowiec, dlatego zaznaczyłam ten. - wytłumaczyła Felka.

-Myślisz, że dla wszystkich starczy skarbów? - zapytała Ania.

-Jak coś, to mogę oddać swoją cześć, ja chcę tylko przygody.

-Mam dziwne przeczucie, że to nie będzie takie łatwe. - skrzyżował ręce na piersi skrzat. - Skoro jest zagadka to pewnie od tak nie otworzymy przejścia, o ile w ogóle jakieś jest. A mając tylko jedno słowo z całej zagadki nasze szanse nie są zbyt duże.

-A tym bardziej, że Mędrcy Przyrody nie mogą nas zauważyć, ale spoko oni bardzo rzadko wychodzą ze świątyni. - słowa Felki nie pocieszyły reszty.

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz