Yukine x reader

555 48 5
                                    


 Jesteś duchem. Dwa dni temu zostałaś zamordowana. Nikt cię nie widzi, nie słyszy. Widzisz smutki swojej rodziny, która cię opłakuje. Tak bardzo chciałabyś im wykrzyczeć: Jestem tutaj! Nic mi nie jest! Nie płaczcie!

Ale nie możesz. Postanowiłaś potupać się trochę po mieście. Może spotkasz inne duchy? Co miałabyś teraz robić?

Szłaś smutna po mieście, nie zwracając na nic uwagi. Przecież i tak ci nic nie grozi. Jedynie zwierzęta w jakimś stopniu reagowały na twoją obecność.

Doszłaś do parku i usiadłaś na ławce. Obserwowałaś ludzi. Wszyscy wydawali ci się tacy szczęśliwi.

Oprócz pewnej trójki osób. Chyba się kłócili. Dziewczyna o długich brązowych włosach, chłopak o krótkich fioletowych włosach oraz niebieskich oczach ubrany w dres i... on. Otworzyłaś szerzej oczy. Oddech ci zwolnił. Niski blondyn o pięknych, pomarańczowych oczach. Westchnęłaś głęboko.

Szkoda że umarłaś. Z chęcią byś go poznała. Wbiłaś wzrok w ziemię.

Przestałaś myśleć o czymkolwiek. Do około zaczęło się ściemniać. Ciebie i otoczenie dookoła oświetlała jedynie lampa obok.

Wtedy usłyszałaś dziwne odgłosy. Odwróciłaś się i zobaczyłaś wielkiego potwora. Nie byłaś wstanie go opisać. Nie można go było do niczego porównać. Jego ciało było fioletowo-zielone. Coś ci podpowiadało by zostać w świetle, ale z drugiej strony tak bardzo chciałaś uciekać.

Co to jest? - zastanawiałaś się. W duchu zaczęłaś się modlić, by światło nie zgasło. Nigdy nic nie wiadomo z tymi lampami ulicznymi. Potwór zbliżył się do ciebie. W podejściu jeszcze bliżej przeszkadzało mu światło. Nagle ze wszystkich stron otoczyły cię podobne stwory.

Bałaś się. Chciałaś, by świt nastał jak najszybciej. W kącikach oczu miałaś łzy. Dolna warga delikatnie ci się trzęsła.

Wtedy nadeszło twoje zbawienie. Wysoka kobieta, o długich blond włosach i dość skąpym ubraniu, a zaraz po niej już wcześniej widziany fioletowowłosy chłopak w dresach. Zamknęłaś oczy i skuliłaś się na ławce. Lęk zamiast się uspokoić wzmógł się.

W końcu poczułaś jak ktoś puka cię w ramię. Momentalnie odskoczyłaś, spadając z ławki. Rozejrzałaś się. Potworów już nie było.

-Wszystko dobrze? - zapytał niebieskooki.

Za nim stała blond włosa kobieta i przyglądała ci się uważnie.

-Wy mnie widzicie? - zapytałaś wolno zdziwiona i z powrotem usiadłaś na ławce.

-Oczywiście! - wykrzyczał chłopak. - Ja jestem Yato! A ta z tyłu to Bishamon. Nie jest za miła - dodał szeptem.

Kobieta potrząsnęła głową, chyba to słyszała.

-Dawno temu umarłaś? - zapytała.

-Dwa dni temu - odparłaś smutno. - Też jesteście duchami?

-Nie, jesteśmy bogami wojny

-Bogowie? - zdziwiłam się.

-Tak! - odpowiedział wesoło Yato. - A ty możesz zostać moją święta bronią!

-Yato, ty sobie z jedną nie radzisz - zgasiła jego zapał Bishamon.

-A ty masz za dużo! Wniosek, jest moja!

I tak zaczęła się kłótnia czyją świętą bronią masz zostać. Potem doszło do tego, iż Bishamon wyciągnęła broń, a Yato zaczął uciekać. Gonili się po mieście w granicach twojego wzroku.

-Oni tak zawsze - usłyszałaś głos.

Obok ciebie siedział blondyn, którego widziałaś w parku.

-Ty też jesteś bogiem? - zapytałaś

-Nie, ja jestem błogosławioną bronią tego idioty w dresach. Nazywam się Yukine.

-Skoro jesteś jego bronią, to nie powinieneś pomoc Yato?

-Niby tak, ale nawet mnie nie woła, więc po co się wtrącać?

Nagle coś poczułaś. Na twoim ramieniu pojawił się znak twojego nowego imienia. Przemieniłaś się w szablę. I wylądowałaś w ręku Bishamon. Byłaś zdziwiona i na początku nie wiedziałaś co się dzieje.

-Od dziś jesteś moją święta bronią - powiedziała Bishamon.

Nie wiedziałaś czy masz się cieszyć czy smucić. Po paru dniach jednak byłaś zadowolona z tego, kto jest twoim panem. Bogini wojny była naprawdę wspaniała. Od czasu do czasu spotykałaś się z Yukine. Pomimo, iż wasi właściciele mieli napięte relacje, wy dogadywaliście się świetnie.

Czasem, gdy Yuki nie miał dla ciebie czasu lubiłaś po prostu na niego patrzeć. Na początku nie zwracał na to większej uwagi, ale z upływem czasu zdawał się jakby rumienić.

Dni mijały, a wasza relacja kwitła. Czasami bardzo chciałaś powiedzieć mu co czujesz, ale zbytnio się bałaś.

Pewnego wieczoru siedziałaś w rezydencji Bishamon na ławce, wpatrując się w niebo.

-Znów o nim myślisz? - dosiadła się twoja pani.

-Ja...- zawstydziłaś się. - Czy to ci sprawia ból?

-Mi? Skądże, ale widzę, że tobie tak

-Boję się...

-Idź [imię]. Idź do niego

Popatrzyłaś na uśmiechającą się Bishamon, przytuliłaś ją krótko i pognałaś przez siebie.

Trochę później

-Yuki! - wołałaś chłopaka.

-[imię] co ty tu robisz? - spostrzegł cię Yato. - Do czego ci potrzebny Yukine?

-Kocham go, Yato! - wypaliłaś nagle.

Kiedy zrozumiałaś, co przed chwilą powiedziałaś poszerzyły ci się źrenice i spaliłaś buraka.

Wzrok boga złagodniał.

-Minęliście się, poszedł do ciebie – uśmiechnął się.

-Dlaczego? - zdziwiłaś się.

-By ci powiedzieć to samo! - wykrzyknął radośnie i poczochrał cię po głowie.

Natychmiastowo pożegnałaś się z Yato i popędziłaś do domu. Gdy byłaś na miejscu przed drzwiami rezydencji, stał Yukine.

-Yuki – zawołałaś, a chłopak odwrócił się i widząc cię na jego twarzy zagościł promienny uśmiech.

-Muszę ci powiedzieć coś ważnego! - krzyknął i zarumienił się.

-Wiem, ja ciebie też! - powiedziałaś podbiegając do niego.

Po sekundzie go pocałowałaś. Świat się dal was zatrzymał. Chwila była idealna, gdy nagle rozległ się krzyk:

-Brawo Yukine!!!

Ach Yato....

=========================

Drugi tydzień ferii, a my mamy tylko to

Ta... super

Może się coś jeszcze pojawi pod koniec tygodnia, ale nic nie obiecujemy

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz