Kasper The Satanist (część VII)

532 41 17
                                    

Kontynuacja! Cieszymy się wszycy

Reszta dnia mijała o dziwo normalnie. Żadnych dziwnych odgłosów, satanisty wałęsającego się niedaleko mojej osoby. Spokój.

''Chyba powinnam się cieszyć i żyć jak wcześniej, prawda? No to okej! Dzwonię do Zośki niech weźmie Gabrychę i idziemy się przejść. Która godzina? Osiemnasta, spoko!''

Jakiś czas później

Razem z dziewczynami szłam przez miasto; to zaglądając do jakiegoś sklepu, to plotkując. Czułam się... chciałabym powiedzieć szczęśliwa, ale tak naprawdę nie wiem co czułam. Pozbyłam się jedynego problemu przeszkadzającego mi w prowadzeniu normalnego życia. To chyba dobrze, prawda? A może działam zbyt impulsywnie?

-[Imię] o czym tak myślisz? - zapytała Zośka.

-W sumie o niczym. - ''Nie ma sensu przejmować się tym pojebem. Czas by spędzić czas dobrze się bawiąc nie obawiając się o swoje życie.''

I tak do 22 chodziłam zadowolona śmiejąc się z ludźmi, na których na mnie zależy. Kiedy wróciłam do domu, wskoczyłam pod prysznic, przebrałam się w piżamę i zrobiłam kakałko. Bo kto nie lubi kakałka?

Usiadłam na łóżku i sącząc powoli napój zaczęłam czytać książkę ,,Złe dziewczyny nie umierają''*. Nie wiem ile czasu pochłonęło mi to zajęcie, ale wiem, że kakao skończyło się jakiś czas temu. Położyłam się i przeniosłam do krainy Morfeusza.

O czym śniłam? O problemie, którego się pozbyłam. Ta scena, kiedy kazałam mu się wynieść, zostawić mnie w spokoju. Cały czas to widziałam, słowa zapętlały się.

A może jednak każąc mu zniknąć z mojego życia popełniłam błąd? Ilekroć o tym myślę mam coraz większe wątpliwości, tylko wciąż nie wiem dlaczego. To satanista, czyli wielkie problemy, obawa śmierci na każdym kroku i oczywiście pełno pentagramów z krwi w domu.

Obudziłam się w środku nocy z krzykiem: Przecież miałeś mnie zostawić! Przestań mi się śnić!

Miałam myśl, że może on mi wysyła te sny, by dręczyć mnie w nocy. Może do kolejnego rytuały potrzebna mu nastolatka z deprechą i dlatego to robi?

Dobrze, że nikogo nie było w domu, bo pewnie na następny dzień byłabym umówiona z psychologiem. Byłam całkiem sama w ciemnym domu. Wkurzyłam się na mój umysł, że wytwarza mi takie sny. Jak on w ogóle tak śmie!? Po paru minutach znów zasnęłam. Tym razem nie pamiętałam mojego snu, możliwe iż śniłam o kucykowej krainie, gdzie drzewa zrobione są z waty cukrowej, a koniki żywią się mięsem aligatorów żyjących w czekoladowej rzecze.

Zbudziłam się rano, opatulona w kołdrę. Nie było to tak miłe uczucie jak wtedy, gdy spał obok mnie Kasper, ale zawsze coś. Powinnam przestać o nim myśleć.

Wyjrzałam na świat przez okno. Ciemne chmury kłębiły się nad miejscem mojego zamieszkania jak i jego okolicami. Czyli będzie padać.

Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie szybko śniadanie i usłyszałam jak lunął deszcz. Po przepysznym śniadaniu ubrałam się w dżinsy i szarą bluzkę na ramiączkach.

BAM!

Grzmot. Czyli zbiera się na burzę. Co za tym idzie? Odłączą prąd. Na dworze ciemno, w domu ciemno. Świetnie. ,,Głucho wszędzie, cicho wszędzie, co to będzie?"

''Trzeba poszukać latarki.'' Zajrzałam do szuflady w salonie. Znalazłam to czego szukałam.

Teraz, co ja mogę robić żeby się nie nudzić? Książka? Dobry pomysł. Zaczęłam czytać to samo co wczorajszego wieczoru. Niestety jakoś nie mogłam się skupić. Czytanie odpada. Muzyka? Gdzie moje MP4? Tak używam czegoś takiego. No bo po co marnować baterie w telefonie. I tak posłuchałam trzech piosenek po czym rzuciłam wszystko w cholerę.

''Dlaczego nie mogę się na niczym skupić, nic zrobić?! Dlaczego czuje do siebie żal? Kiedyś też Go nie było i żyłam i było dobrze. Co się nagle stało?

Nienawidzę siebie, nienawidzę jego, nienawidzę wszystkich i wszystkiego, za to co czuję! Feniks, wait, jaka Feniks! Moje imię to [imię]. (lol) Mam dopiero 16 lat. Jeszcze będzie wielu chłopaków, wiele łez i wiele radości. Nie powinnam się przejmować przeszłością. Co się stało to się nie odstanie!''

***

Zrozpaczona dziewczyna wybiegła z domu zakładając tylko buty. Nie wiedziała co myśleć. Kierowała się do lasu. Deszcz padał, a pioruny uderzały, lecz dziewczyna nie przejmowała się tym. Zatrzymała się dopiero przy pewnym drzewie.

***

Zapierdalałam przez las niczym formuła 1. W końcu dotarłam do celu.

-Powinien je spalić, dlaczego go nie spalił! Było by o wiele prościej! - krzyczałam opierając głowę na korze drzewa, od którego się wszystko zaczęło.

W końcu walnęłam z całej siły pięścią w pień, a dokładniej w napis znajdujący się tam.

-Dlaczego kocham kogoś kogo nie powinnam. - pisnęłam cicho. - Przecież mu na mnie nie zależy. On nie ma uczuć, nie jest zdolny by pokochać kogokolwiek. Wiedziałam to od zawsze, ale wciąż... - pociekły mi łzy. Nie potrafiłam ich pohamować.

***

[Imię] zaczęła biec w stronę domu. Miała wielkie szczęście, że nie trafił jej piorun. Usiadła na ganku domu.

-Chciałabym żeby po prostu tu był. Chce po prostu spędzać czas w jego obecności. Nie musi mnie kochać, a nawet lubić. On miał rację. Będę tęsknić... i tęsknie. Dlaczego kazałam mu zniknąć. - mówiła cicho przez łzy.

Nagle dziewczyna poczuła za sobą czyjąś obecność.

* "Złe dziewczyny nie umierają'' Katie Alender -  zaimałam te książkę przez przypadek siostrze. Polecam, całkiem fajna.

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz