Oikawa Tooru x reader

921 54 17
                                    

Zamówienie od/dla  @Kejsi34 

Mam wrażenie, że coś nam nie pykło, ale Fela twierdzi, że jest raczej dobrze, więc zdaje się na nią.

Rano spokojnie szłaś do szkoły. Na dworze panowała cisza. Miałaś nadzieję, że w szybko dotrzesz do budynku, w którym zmarnujesz połowę swojego życia, czyli szkoły. Jednak spokój przerwały czyjeś kroki. Zbliżały się, pewnie ktoś postanowił iść tą samą drogą co ty. Nic dziwnego.

-Nazwisko – powiedział przeciągając znajomy głos.

-Oikawa? - zdziwiłaś się i stanęłaś.

-Ohayou! Idziesz do szkoły? - zapytał dogoniwszy cię.

-Nie, na wycieczkę - odparłaś sarkastycznie. - Oczywiście, że do szkoły.

-To idziemy razem! - uśmiechnął się.

Oikawe poznałaś przez przypadek na początku roku szkolnego, gdy szukałaś sali od chemii. Byłaś nowa, on wyglądał miło, wiec poprosiłaś go o pomoc. Nie wiedziałaś wtedy, że wasza znajomość się rozwinie. I tak od czasu do czasu spędzacie ze sobą czas, rozmawiacie mijając się na przerwach, a ty w dodatku zaczęłaś się interesować siatkówką.

Time skip

Ostatnia lekcja. Matematyka... kto ten przedmiot w ogóle lubi?! Złe, be, be, fuj, łe! (ale jesteś dojrzała autorko pisząc takie coś, gratki) Jeszcze tylko 2 minuty do końca. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Zaczęłaś myśleć o dzisiejszym dniu. Oikawa interesował się dziś tobą bardziej niż zwykle. Przychodził na każdej przerwie i ogółem wykazywał duże zainteresowanie twoją osobą. Nie przeszkadzało ci to, bo bardzo lubisz chłopaka, ale musiałaś przyznać to było trochę dziwne.

W sumie ostatnio w jego towarzystwie zaczęłaś się być trochę bardziej skrempowana. Czułaś coś, czego nie potrafiłaś zrozumieć. Czy się zakochałaś? To bardzo możliwe, ale wiedziałaś, że na wasz związek nie ma szans. Zwykła uczennica i kapitan drużyny siatkówki, który jest popularny i ma wiele fanek - to nie wyjdzie. Przynajmniej tak sobie wmawiałaś. Potem zaczęłaś myśleć o pączkach. Tak miałaś wielką ochotę na pączki. Nie wiedziałaś dlaczego, ale miałaś. Może zaszłaś w ciąże czy coś.

Dzyń, dzyń

(załóżmy, że tak w tej szkole robi dzwonek, okej?)

Rozległ się dźwięk dzwonka. Spakowałaś się i wyszłaś z klasy zapominając o przepysznym (najlepiej z lukrem i dżemem w środku) pączku. Poszłaś prosto do szatni, przebrałaś buty i przed sobą zobaczyłaś brązową czuprynę.

-Prześladujesz mnie dzisiaj? - zapytałaś ze śmiechem.

-Nie mogę spędzać czasu z moją ładną koleżanką? - odezwał się kapitan drużyny siatkarskiej.

-Oczywiście, że możesz spędzić czas ze swoją... - „Zaraz czy on powiedział ładną?!" - zdziwiłaś się.

-Odprowadzę cię do domu. - oświadczył.

-A-ale wiesz, że nie m-musisz? - powiedziałaś lekko się jąkając, bo wciąż byłaś w szkoły po otrzymanym komplemencie.

-Wiem, ale chce. Ty też zapewne nie masz nic przeciwko.

-Nie, nie mam. - uśmiechnęłaś się nieśmiało.

I tak wyszliście ze szkoły. Oikawa szedł blisko ciebie. Rozmawialiście jak zwykle na luzie o różnych rzeczach. Nagle poczułaś jak ktoś łapie twoja dłoń. Spojrzałaś na przyjaciela.

-Coś się stało? - zapytał.

-N-nie. - odparłaś czując ze się czerwienisz.

Zaczęłaś się poważnie zastanawiać o co mu chodzi.

-Jesteś słodka jak się rumienisz imię-chan.

"Imię-chan?! Coooo??" - nie wiedziałaś czy to ostatnie dodał twój umysł czy rzeczywiście to usłyszałaś. Ogółem nie dowierzałaś w całe zdanie, które padło z jego ust.

-Tooru... - zawahałaś się mówiąc jego imię.

-Spójrz, jesteśmy pod twoim domem, ale ten czas szybko zleciał.

Aktualnie nie wiedziałaś co myśleć. Pożegnałaś się z chłopakiem i weszłaś do domu. Twoi rodzice byli jeszcze w pracy, co znaczy, że masz całą chatę dla siebie. Od razu udałaś się do swojego pokoju i położyłaś torbę ze szkolnymi rzeczami na łóżku. I wtedy przypomniałaś sobie (tam tararara tam tam) o pączkach! Miałaś już schodzić do kuchni, bo pomyślałaś, że może mama rano trochę ich kupiła, ale przeszkodził ci w tym esemes.

-Oikawa Tooru... - powiedziałaś na głos patrząc na ekran telefonu.

Z wiadomości wynikało, iż masz zajrzeć do swojej torby. Nie pewnie podeszłaś do niej rezygnując z pączków i pociągnęłaś za zamek błyskawiczny. W głębi, między książkami, zobaczyłaś coś czego nie pakowałaś do środka. Mały, pluszowy kotek (jeśli nie lubicie kotów wyobraźcie sobie inne zwierzę), do którego była przywieszona karteczka. Napis na niej wprawił cię w osłupienie, ale za to teraz wiedziałaś co spowodowało dziś takie zachowanie u Tooru...

Wyjrzałaś przed okno, na bramę domu. Oikawa stał cały czas przed podwórkiem. Pędem wszyłaś na dwór.

-I jak, imię-chan? - zapytał z uśmiechem, stojąc po drugiej stronie bramy.

-Ale... to tak - nie byłaś pewna - ty...

-Kocham cię, imię-chan! - te słowa rozwiały twoje wątpliwości.

Uśmiechnęłaś się szeroko i przeszłaś na drugą stronę płotu. Rzuciłaś się Tooru na szyję i powiedziałaś:

-Tak, zgadzam się!

====================================================

Nie pytajcie co nas wzięło na te pączki. Same nie wiemy.

A tego co pisało na karteczce chyba się każdy domyślił, więc...

A jak nie, to wierzę, że wasze umysły wykminią coś ciekawego.

Następne zamówienie pojawi się najwcześniej jutro. Miłego dzionka

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz