Pan J x Ao No Exorcist x aurotka?! cz.2

194 6 0
                                    


-Wytropię go po zapachu. - uśmiechnęłam się.

-Czyli po prostu musisz powąchać jego rzeczy?

-Nie, coś ty. Demony wydzielają inny zapach. Nawet w sali go czułam.

-To po co tu jesteśmy?

-Bo chciałam zobaczyć jego pokój i pogłaskać Kuro! - uśmiechnęłam się ładnie, tak że kiełki delikatnie mi wystawały.

Wparowałam pierwsza, ty zaraz za mną. Stwierdziłeś, że ten pokój to nawet fajny jest. A potem usłyszałeś mój cichy pisk radości. Znalazła kota - pomyślałeś i trafiłeś w dziesiątkę.
Obserwowałeś mnie z politowaniem w oczach, a ja tylko miziałam kotka, który leżał na łóżku.
-Kuro, prawda? - zapytałam zwierzę, które się właśnie obudziło.
Maluch się na początku wystraszył i najeżył. Jakoś się tym nie przejąłeś.
-Hej, hej spokojnie. - uśmiechnęłam się.
-Kim jesteście?! - zapytał i zrobił parę kroków w tył.
-Tamten z tyłu to mój przyjaciel Pan J. A ja jestem WerkaFelka.
-Wy mnie rozumiecie? - zdziwił się.
-Tylko ja. - A biedny ty, nigdy się nie przyzwyczaisz do tego, że gadam do zwierząt, gdy ty nie rozumiesz z ich mowy nic. - Szukamy twojego pana.
-Rina?! Nie widziałem go od wczoraj, mam nadzieję, że mu nic nie jest. - zmartwił się.
-Wera, kończ już. - ujć, zdenerwowałeś się.
-Znajdziemy go, obiecuję!
Po tych słowach wyszliśmy z pokoju. Zaczęłam iść w nieznanym ci kierunku. Nie mogłeś zrobić nic innego, jak tylko pójść za mną. Milczałeś, ja podobnie. Założyłeś słuchawki na uszy, tak jak to zwykle robisz. Wyszliśmy z Akademii Prawdziwego Krzyża.
W sumie to chciałeś się spytać dokąd zmierzamy. Potem jednak dotarło do ciebie, że pewnie ja sama nie wiem. Miałeś rację. Podążałam po prostu za zapachem. Przez długi czas nie potrafiłam określić czy się zbliżamy.
Kurde, przydałaby się pomoc Felixa... - stwierdziłam. Na szczęście nie byłam na tyle głupia, by go o nią prosić. Dostałabym niezłe bęcki, a nie pomoc. Wole nie ryzykować kolejnego czyszczenia twojej pamięci. Tak trudno ci ją później przywrócić...
W końcu dotarliśmy do jakiegoś starego i opuszczonego budynku. Pomyślałeś, że to pewnie jakaś stara fabryka, a ja za to nie pomyślałam nic. Nagle zniknęłam ci z pola widzenia. Rozejrzałeś się i wyjąłeś słuchawki z uszu. Nie wiedziałeś gdzie jestem, więc wszedłeś ostrożnie do budynku.
-Wyczuwam tylko jedną osobę. - powiedziałam, pojawiając się za tobą.
Znowu prawie zszedłeś na zawał. Oby ci znów serce nie siadło, jak wtedy gdy... a nieważne... miałeś nie wiedzieć.
W każdym razie zacząłeś wzywać Maryję, Jezusa i innych takich. Może kiedyś cię wysłuchają i przyjdą.
Mając mnie w dupie poszedłeś dalej. Chyba się fochłeś. Idąc tak zobaczyłeś wielką pajęczynę. Wydało ci się to podejrzane. Poszedłeś głębiej i zobaczyłeś splątanego w pajęczą sieć Rina opartego o słup. Całe pomieszczenie było w pajęczynach.
Pomyślałeś, że jest taki uroczy... te jego śliczne włoski, kiełki, ogonek... byś się roztopił brakowało tego, żeby zaczął płonąć niebieskim ogniem... a nie zaraz... to moje myśli, a nie twoje. Wybacz, chyba mam do niego słabość...
Dobiegłam, zaraz po tym, jak go zobaczyłeś. Starał się wyrwać, ale coś mu nie szło. Widać było, że jest już słaby.
-Wera tylko nie zacznij piszczeć, proszę. - powiedziałeś widząc moją minę.

Jak ty mnie znasz...
-Ja piszczę tylko na widok zwierząt. - przypomniałam.
-Tak, tak – ach, ta ironia w twoim głosie.
Po tych słowach zauważył nas Rin. Zmierzył nas swoimi niebieskimi paczałkami, które swoją drogą są takie pięęęękne.
-A wy to kto? - zapytał.
Już miałeś mu odpowiedzieć, ale... no ale no. Musiałam, wybacz. Podbiegłam do niego i otwarłam mu siłą buzię.
-Zobacz jakie on ma kły! - zachwyciłam się nimi, no przepraszam. - Jeju, jakie urocze kiełki!
-Weronika, może lepiej go uwolnisz, co? - powiedziałeś.
-Om... - wyciągnęłam ręce z buzi Rina. - Masz rację.
Syn Szatana patrzył na nas dziwnie. Trochę mu się nie dziwię. Ty zresztą też. Ostatecznie ładnie nas przedstawiłeś i powiedziałeś o tym, że przyszliśmy go uratować!
Zabierałam się już za ściąganie pajęczyny, żebyś ty sobie nie musiał brudzić rączek, ale wtedy pojawił się ogromny pająk. No ktoś się nim musiał zająć, nie?

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz