Pan J x Ao No Exorcist x autorka?! cz.3

84 2 3
                                    


Rin splątany, ty to ewentualnie możesz tego pająka okraść, bo swojej mocy piromani lepiej tutaj nie używać. Zostałam ja.
Rozprostowałam ładnie palce i zabrałam się za stawonoga. Ty zaś wziąłeś do ręki swój nóż i zacząłeś rozplątywać demoniczne dziecię. Nie zajęło ci to w sumie aż tak długo, wprawny byłeś w cięciu.
Rin wyjął swoją broń i chciał mi pomóc, mimo że ledwo stał na nogach, powstrzymałeś go.
-Ona zaraz skończy. - stwierdziłeś.
Parę sekund później pajączek był ładnie rozczłonkowany. Wybacz, że nigdy mi nie pomagasz w takich akcjach, ale wole cię mieć żywego.

Chłopak był wycieńczony. Oboje pomagaliśmy mu iść nie rozmawiając wiele. W połowie drogi zacząłeś mieć wrażenie, że demon zaraz zemdleje, więc zatrzymaliśmy się.
Usiadłam z Rinem na chodniku, ale ten zaczął się wypierać tego, w jakim jest stanie. Mówił, że da radę dojść.
-Kiedy ostatnio miałeś coś w ustach? - zapytałam mając dość jego majaczenia.
-Wczoraj rano. - odparł przewracając oczyma.
Wstałam i podeszłam do ciebie. Miałam zadanie, któremu tylko ty mogłeś sprostać. Trzeba było kupić coś do jedzenia. Żadne z nas nie miało pieniędzy, a nawet jeśli, to raczej nie były to jeny.
Wiedziałeś co trzeba było zrobić. Wszedłeś do najbliższego sklepu i jak gdyby nigdy nic, wyniosłeś z niego butelkę wody i jakąś kanapkę zapakowaną w przezroczystą folię.
-Masz. - powiedziałeś i dałeś wszystko Rinowi.
Jaki ty dobroduszny jesteś. Ciekawe co po drodze jeszcze zwinąłeś. Podniosłam się i poklepałam demona po plecach. Zaciągnęłam cię parę kroków dalej.
-Bierzemy go? - zapytałam.

-O co ci chodzi? - spojrzałeś na mnie podejrzliwie.

-We, we. Pokażemy mu cały kosmos i odstawimy.

-Nie.

-Ale..
-Nie.

Stanowczy Józek to zdenerwowany Józek, odpuściłam.
Wróciliśmy do Rina, wyglądał lepiej. Zapytałam czy możemy znowu iść. Pokiwał głową. Także ruszyliśmy dalej. Ty, jak to ty zatrzymałeś przy jednym ze sklepów, w którym była wystawa noży. Nawet nie zauważyłam, że cię ze mną nie ma.
A ty zadowolony podziwiałeś te wszystkie ostrza. Gdy już się ogarnąłeś nie mogłeś nas nigdzie dostrzec. W sumie to się tym nie przejąłeś znad to. Chodziłeś sobie zadowolony, że wreszcie cię nie pilnuje, śmieszne bo zwykle ty pilnujesz mnie.

Mądra ja zagadała się z Rinem i nawet nie zauważyła kiedy zniknąłeś. No, ale kiedy się już zorientowałam nooo spanikowałam. Józek dlaczego ty mi to zrobiłeś?! Dobra daleko pójść nie mogłeś.
Weszłam z Rinem do bocznej uliczki.

-Nie przestrasz się tego co zobaczysz i proszę nie uciekaj. - powiedziałam. - Muszę znaleźć Pana J.

Chłopak kiwnął głową. Usiadłam na kolanach, to wymagało ode mnie sporej energii. Skupiłam się, by połączyć się z wszystkimi parami oczu zwierząt jakie były w okolicy. Widziałam, co widziały one. Moje własne oczy świeciły się jasnym złotawym światłem, a głowa mocno odchyliła w tył. Gdzie jesteś? - myślałam.

Wreszcie cię zobaczyłam. Musiałam się pospieszyć zanim stamtąd spierdzielisz.

-Rin, poczekaj tu. Będę za moment. - powiedziałam i pognałam w twoją stronę.

Na całe szczęście zatrzymałeś się żeby podpalić kosz dla zabawy. Nie zdążyłeś jednak się nacieszyć widokiem płomieni, bo coś porwało cię w przestworza.

-Ej, chciałem sobie popatrzeć na płonące śmieci! - wykrzyknąłeś.

Nie odpowiedziałam. Po chwili odstawiłam cię na ziemię obok Rina. Biedny dalej nie wiedział, co się dzieje. Bez zbędnych ceregieli odprowadziliśmy go i przy okazji ładnie wytłumaczyliśmy co zobaczył. W Akademii Prawdziwego Krzyża oddaliśmy „quest" Mephisto i mogliśmy wrócić do domu. Na szczęście Felix nie dowiedział się o naszej małej przygodzie albo wiedział i puścił mi to płazem. Pamiętaj jeszcze wiele przygód przed nami.


====================================================

Po 3 latach skończone i poprawione jako tako xD

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz