Kasper The Satanist(cześć I)

942 60 30
                                    

Jaki piękny dzień. Słońce delikatnie praży, wiatr wieje, muskając moją twarz i rozwiewając włosy. Ściółka cicho szeleści pod stopami. W tyle słychać śpiew ptaków. Uwielbiam w takie dni chodzić do lasu. Jest tu tak cicho i spokojnie, chociaż moja mama twierdzi, że to dom dla zboczeńców i innych żuli. Pewnego dnia przekonałam się, że w pewnym stopniu miała rację.

Ale od początku. Nazywam się [imię] [nazwisko]. Jestem szesnastolatką. Mam średnio długie włosy, które pofarbowałam na pomarańczowo z czerwonymi końcówkami. Nie mam za dużo przyjaciół, ale nie czuję się z tym źle. Mam normalną rodzinę i jestem jedynaczką. Uwielbiam chodzić po lesie. Mimo iż mogę spotkać tu wilki, niedźwiedzie, żmije, króliki, sarny, lisy. Czasem obserwuje je z daleka. Jeszcze nigdy żadne zwierzę mi nic nie zrobiło. Nawet gdy miałam bliskie spotkanie z niedźwiedziem.

Jednak zawsze na wszelki wypadek mam ze sobą nożyczki. Wiem, że nie zdołam nimi za dużo zrobić, ale to zawsze coś.

Kiedy widzę ludzi w lesie, staram się ich unikać, kto wie kim są? A jak tylko czekają na taką dziewczynkę jak ja, by coś jej zrobić?

Spacerowałam sobie z dala od ścieżki, wpatrując się w piękno natury. Ptaki śpiewały, ściółka szeleściła, drzewa poruszały się, jakby tańczyły to, co im zagra wiatr. Nagle zobaczyłam coś wyrytego na drzewie. Nie zwróciłabym normalnie na to uwagi, bo ludzie cały czas bazgrzą na drzewach napisy typu: N + M = ♥, ale ten obrazek był inny i pokryty ciekłą, szkarłatną mazią. Podeszłam bliżej. W pniu był wyryty pentagram otoczony kołem. Ktoś chciał poudawać złego i groźnego, więc pizgnął znak szatana na drzewie. Jakie to satanistyczne.

***

Z oddali pewien chłopak przyglądał się ognistowłosej dziewczynie oglądającej jego dzieło na korze drzewa.

***

No nic. „Chyba powoli czas wracać do domu" - pomyślałam i odwróciłam się. Wtedy przeszedł mnie zimny dreszcz. Wydawało mi się, że w oddali zobaczyłam jakby znikający cień, ale przecież to tylko las. Na dodatek środek dnia. Popatrzyłam na słońce. Dobra, jednak wieczór.

Zaczęłam iść w stronę domu, gdy nagle usłyszałam dźwięk wyciąganego ostrza. Natychmiastowo wyjęłam nożyczki i obracając się, zablokowałam atak wroga. Mówiłam, że nożyczki się przydadzą? Chodzenie na kurs samoobrony, karate i inne takie rzeczy również dają efekty.

- Nieźle. - powiedział głos należący do osoby, która chciała mnie zaatakować. - Powiem szczerze; nie spodziewałem się tego.

Gdy tylko spojrzałam na chłopaka, od razu odsunęłam się metr w tył i starałam się mu nie patrzeć w twarz.

- Co się stało? - zapytał z udawaną troską. - Czyżby moja twarz cię wystraszyła? - ostatnie słowo powiedział głosem jakby tysiąca demonów.

Istotnie przeraziłam się widokiem jego facjaty, ale nie bez powodu. Ogólnie gość próbujący mnie zabić, jest chłopakiem chyba mniej więcej w moim wieku. Ma czarne włosy, bladą cerę, nieco wyższy ode mnie, a do niskich nie należę. Wszystko niby okej. Powiedziałabym, że nawet przystojny, gdyby nie jeden fakt: on nie miał oczu. W jego pustych oczodołach panowała ciemność, a pomimo tego chłopak zdawał się i tak wszystko widzieć. „Może ma soczewki?" pomyślałam, w końcu nie przyglądałam mu się za długo, mogło mi się wydawać.

Zastanawiacie się dlaczego nie zaczęłam jeszcze uciekać? No niby mogłabym już zacząć, gdyby nie to, że mi się już nie opłaca. Gdy się obrócę chłopak może mi wbić nóż w plecy. Tak dosłownie. Skoro i tak czeka mnie pewna śmierć, to postanowiłam się chociaż trochę dowiedzieć o moim mordercy. Może jako zamordowana i niespełniona dusza powrócę na ziemie jako duch i pomogę go wsadzić za kratki. To jest plan! I właśnie już się zaczęłam zbierać, żeby zapytać się kim jest, ale on znowu zaczął paplać. Trzeba mu to wybaczyć, w końcu pewnie jako morderca nie rozmawia z ludźmi za często.

- Powiedz, jak się nazywasz?

- Co cię to? - burknęłam.

To ja tu miałam o to zapytać! Zresztą po co mu moje imię? Co on chce mnie zabić czy wziąć okup?! Zdecydowałby się w końcu.

- Nie bądź niemiła, dziewczynko. Ja chce tylko odprawić króciutki rytuał dla Szatana. Jesteś jego częścią!

A może to jednak sen? Naczytałam się za dużo creepypast wieczorem i teraz śni mi się takie gówno. Może jak się postaram, to zmienię go w jednorożca?

- Wciąż nic nie odpowiadasz? Ojejciu - udawał zmartwionego. - No cóż, do zobaczenia... w piekle! - znowu ostatnie słowo zostało wypowiedziane przez chór przeplatających się demonicznych głosów.

- A pierdol się - rzuciłam krótko, wbijając mu nożyczki w brzuch i uciekając, gdzie pieprz rośnie, czyli do domu.

***

Kurwa, chcesz złożyć ofiarę Szatanowi, a tu ci nagle nożyczki w brzuch wbijają. Musze je wyciągnąć. Trochę krwawię. Dobra, krew leci jak cholera, ale to nic. Zaraz przestanie. Hmm... Trzeba te nożyczki zwrócić właścicielce. Ona jeszcze skończy cała we krwi!

Pomyślał chłopak, po czym zaczął się złowrogo śmiać.

I jak się zapowiada? Podobało się? Zostaw gwiazdkę bądź skomentuj albo jedno i drugie. Jak chcesz. Z góry dzięki za przeczytanie.

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz