Rozdział 10. Czy ktokolwiek tu niczego nie ukrywa?

4.6K 737 196
                                    

Tajemnicza teczka Matyldy, rozbebeszony przez Sebastiana telefon, Celestyna jako dealer z misją, a teraz jeszcze Małgorzata obwieszczająca wszem i wobec, że została heroiną dramatu.

Niedługo wparują do nas snajperzy zgarnąć Irenę za nielegalną sprzedaż ogórków, niespełniających norm Unii Europejskiej.

- Skąd wiesz o skoku w bok Huberta? - zapytałam słabo Gosię, kiedy się wreszcie ocknęłam.

Wzruszyła ramionami. Nadal siedziała na kibelku (zamkniętym! u nas to jeszcze nie ten etap) i bawiła się dyndającym na stopie kapciem.

- Celestyna mi dzisiaj powiedziała.

- A skąd wiedziała Celestyna?

- Od Sebastiana.

- A skąd ten wiedział?

- Od Krzysia.

Złapałam się za głowę z niedowierzaniem.

- Czy w ogóle jest ktoś, kto o tym nie wiedział?!

- Owszem, ja na przykład - zakpiła z rozbawieniem. Postawiła twardo stopy na kafelkach i klasnęła w przypływie energii. - No! Skoro wreszcie mam Huberta z głowy, mogę zabrać się za obmyślanie planu zdobycia mojego przyszłego męża.

- Czyli kogo? - Byłam zdezorientowana jej błyskawicznym otrząśnięciem się.

- Księcia Harry'ego - oznajmiła całkiem poważnie. - William jest zajęty, ale Harry też się nada.

Mogłam się tego spodziewać. Gosia jest jedyną osobą na świecie, dla której zdrada partnera jest spełnieniem marzeń. 

- Przecież ty nie znasz angielskiego!

Gosia bez trudu potrafiła prowadzić porywającą konwersacje po japońsku i francusku, a niekiedy wtrącała również jakieś przekleństwo po niemiecku (najpewniej naleciałości od Celestyny), za to nie przejawiała najmniejszego zainteresowania porozumiewaniem się w najpowszechniejszym i najprzydatniejszym języku świata.

- No i co z tego? - Wzruszyła beztrosko ramionami. - Mowa jest srebrem, a milczenie złotem, więc w Anglii mogę śmiało twierdzić, że jestem bardzo bogata.

- A co z twoim "tylko kiedy nie będę miała żadnego wyjścia, wyjdę za mąż"?

- Kobieta zmienną jest! - Zastanowiła się chwilę. - Ale lepiej egzystować jako kochanka, bo kochanki królów dostają ładne prezenty, a żony intercyzę do podpisania.

Jej odpowiedź przywołała do mojej głowy postać komisarza Brodeckiego. Źle się dzieje. Nie mogę mu nic powiedzieć na temat Gosi, a tym bardziej Celi, bo tego w życiu nie zrozumie. Trudno, najwyżej potem będę się tłumaczyć, że to kwestia solidarności jajników.

- Mogłam jednak skorzystać z okazji i się napić - oznajmiłam z rezygnacją i wstałam z brzegu wanny. - Dwie zdrady na jeden wieczór to dla mnie za dużo, nawet w telewizji jest tylko jedna na odcinek.

- Co za druga zdrada? - zainteresowała się Gosia i podążyła moim śladem na powrót do pokoju.

- Krystyna podejrzewa Krzysia o kobietę na boku.

Gosię zastopowało od razu.

- Krzysia?! Serio? - Otworzyła usta ze zdziwienia. - Jak mogła pomyśleć, że on w ogóle coś widzi poza nią? Przecież choćby chciał, to jej włosy są tak natapirowane, że zasłoniłyby nawet autobus.

Zapisać sobie: nie brać Gosi na rozmowę z Krystyną. Niestety, nie ma co ukrywać, będzie mnie takowa czekała w najbliższych dniach.

- Właśnie byłam zaintrygowana, dlaczego jego ciuchy leżą na dworze... - rozważała dalej moja rozmówczyni. - On wie, że dalej tam są?

Śledztwo na trzy piętraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz